Ogrody kultury

Na podziw niezmierny i niezmienny zasługuje oddanie, z jakim Piotr Szczepankowski usiłuje ocalić pamięć i literacką spuściznę swojej babki, Michaliny Chełmońskiej-Szczepankowskiej. Konkurs recytatorski jej imienia, poświęcona jej strona internetowa, a teraz próba wprowadzenia jej postaci do panteonu klasyków polskiego piśmiennictwa. Czy się uda?

Michalina ze sztambucha

Ogrody kultury / Michalina ze sztambucha

Gdzie w geografii swojej i naszej współczesności plasuje się zmarła ponad pół wieku temu mińska poetka? Na to pytanie odpowiedzieć miała sesja popularno-naukowa, która dzięki gorliwości Szczepankowskiego odbyła się w pałacu Dernałowiczów. Gdyby nie fakt, że imponujące rozmiarami audytorium rekrutowało się z okolicznych szkół w godzinach lekcyjnych, można by sądzić, że przyszłość pani Michaliny jako gwiazdy na literackim firmamencie jest już przesądzona.
Przewodnikami, którzy mieli ją nań wprowadzić, było troje polonistów z Uniwersytetu Warszawskiego – znany ze swego zamiłowania do lokalnych liryków i lokalizmu w literaturze w ogóle prof. Grzegorz Leszczyński oraz jego młodsze koleżanki - Anna Maria Czernow i Weronika Kostecka. O ile jednak Leszczyński dwoił się i troił w apologiach, o tyle świeża polonistyczna krew oddała poetce raczej niedźwiedzią przysługę. Nie padło ani słowo otwartej krytyki – wystarczyła konfrontacja lustrem teorii.
Czernow pokusiła się o rozświetlenie tropów, jakimi podążała twórczość Chełmońskiej-Szczepankowskiej. Co jej wyszło? A to mianowicie, że nasza krajanka była kompletnie i doskonale impregnowana na ducha czasów, na które przypadało jej składać strofy i opowiadania. Nie imała się jej ani rewolucja modernizmu ani eksperymenty formalne, w które obfitowały pierwsze dekady XX wieku. Badaczka wykazała to na przykładach literatury dla dzieci produkowanej przez Chełmońską-Szczepankowską z ogromnym upodobaniem i zapałem.
Udowodniła anachroniczność jej bajkopisarstwa po uszy tkwiącego w pozytywistycznym dydaktyzmie. Podczas gdy jej koledzy po piórze na czele z Korczakiem, Tuwimem i Brzechwą zwracali się ku psychologii, patrzeniu na świat dziecięcymi oczami odchodząc od XIX-wiecznej koncepcji bajki jako mającej przede wszystkim uczyć, Chełmońska-Szczepankowska wzorem Konopnickiej nadal traktowała gatunek jako ilustrację z góry przyjętych tez pedagogicznych.
O nich, a zatem również o aksjologii poetki mówiła Kostecka. Bóg, ojczyzna, rodzina – oto główne moralne filary, na których, jak udowodniła badaczka, opiera się świat prezentowanych przez poetkę wartości. Skutkowało to dla warstwy artystycznej częstą infantylizacją języka, afirmacją prostych, wręcz banalnych motywów, czy przywoływanym z kolei przez Leszczyńskiego jako atut koronny nadzwyczaj silnym poczuciem patriotyzmu lokalnego.
Leszczyński, oczywiście na plus dla pisarki, konfrontował jej postawę minimalizmu i prostolinijności z etosem poety uczonego, który zamiast mazowieckie szare wróbelki woli opiewać abstrakcyjne sokoły, a ponad wyżyny Mont Blanc przedkłada codzienne, trywialne doświadczenie.

Historia literatury ma kronikarski obowiązek odnotowywać jak najpełniejsze spektrum zjawisk, w tym również marginalnych, ale niepodobna narzucać jej czyją skroń winna zdobić laurem. Wszelkie próby uzurpacji pachną zjazdem szczecińskim i traktorami zdobywającymi wiosnę.

Numer: 2009 49   Autor: pod redakcją Marcina Królika





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *