Po co nam ceremoniarze liturgiczni? A po to, by forma mszy nie górowała nad treścią. W liturgii nic nie może być dziełem przypadku, a znajomość reguł ułatwia ludziom wspólne i owocne uczestnictwo. Na progu Adwentu, a tym samym nowego roku liturgicznego z Danielem Milewskim, ceremoniarzem mińskiego Sanktuarium św. Antoniego, rozmawia J. Zbigniew Piątkowski
Strażnik liturgii
- Panie Danielu, kim naprawdę jest ceremoniarz?
- Powinien być specjalistą od liturgii, ale co najważniejsze musi czuć jej Ducha, znać historię i procesy które tę liturgię ukształtowały. To wszystko ma ludziom ułatwiać uczestnictwo we mszy. Dobrze, kiedy liturgista zna się na kwestiach kulturowych i estetycznych, ma wyczucie i gust. Jest tym, który ma liturgię przygotować, a potem czuwa nad jej przebiegiem. Czasem jest to zadanie bardzo proste, ale niekiedy – przy dużych celebracjach, diecezjalnych świętach, czy papieskich wizytach – bardzo ciężka i żmudna praca.
- Czy to nie pachnie kontrolą modlitwy?
- W żadnym wypadku. Jeśli gdzieś tak się dzieje, to tego typu „liturgista” powinien zostać poddany specjalistycznym badaniom u psychiatry. Idzie tu o umocowanie ponadczasowej i mistycznej modlitwy liturgicznej w kulturowych i ceremonialnych formach, które są jedynie wyrazem wewnętrznych przeżyć. Eucharystia jest sakramentem, a sakramenty to widzialne znaki niewidzialnej łaski. Z ludzkiego punktu widzenia te wszystkie celebracje, szczególnie nienależycie przygotowane, mogą być tylko niezrozumiałą formą. Niestety, często tak się dzieje.
- W każdej wspólnocie powinien być liturgista?
- Byłoby wspaniale, ale to z pewnością niewykonalne. Wbrew pozorom chyba nie tak łatwo znaleźć odpowiednich ludzi z pozytywnym nastawieniem, pasją w tym kierunku, odkładających na bok własne ambicje i mających stosowne powołanie. Co do zasady OWMR czyli Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego mówi nam, że przynajmniej w większych świątyniach powinien znaleźć się odpowiednio przygotowany mistrz ceremonii. Wspomniałem coś o ambicjach. To drażliwy temat, ponieważ kiedy czytam posty na liturgicznych forach internetowych, jest mi przykro jak ci ludzie się kłócą o moim zdaniem mało znaczące szczegóły, zamiast skupić się na Duchu, czyli tym co najistotniejsze. Chrześcijaństwo to wyznanie miłości, więc wszystko co zaczyna ludzi dzielić nie jest chrześcijańskie, nie jest wspólnotą jedności.
- Czy ceremoniarze są specjalistami tylko w dziedzinie liturgii katolickiej?
- To zależy od nich samych. Są tacy co próbują pełnić funkcję ceremoniarza nie orientując się tak naprawdę w rycie rzymskim. Źle się dzieje, gdy nie mają pojęcia o innych rytach czy tradycjach, bo to przeczy postawionemu wcześniej wymogowi znajomości kultury i historii. Ja sam interesuję się pewnymi formami stosowanymi w judaizmie oraz liturgią wschodnich chrześcijan. Klasyczna liturgia katolicka, liturgia „rzymska”, to tylko część pewnej całości, historycznej wspólnoty. Mimo tego, że jestem studentem prawa, to jeśli chodzi o liturgię daleko mi do podejścia jurydycznego. Dla mnie ważniejszy jest Duch a nie przepis, będący tylko mniej lub bardziej kompromisowym rozwiązaniem.
- Czy dobrze byłoby, gdyby ceremoniarzami byli księża?
- Niektórzy księża oczywiście są ceremoniarzami, ale tu problem jest nieco inny. Uważam, że w polskich seminariach klerycy nie zawsze przykładają się do nauki liturgiki lub są źle przygotowywani. Nie chce tutaj stawiać ocen, bo nie mam do tego żadnego prawa. To dość drażliwa kwestia, ale niektórzy księża okazują się liturgicznymi ignorantami. Czyli nie każdy ksiądz się na ceremoniarza nadaje, tak samo jak nie każdy chłopak będący ceremoniarzem ma powołanie, by pójść na księdza. Kapłaństwo to coś więcej niż tylko odprawianie mszy, niezależnie jak pięknie i liturgicznie się to robi.
- Jak zostać ceremoniarzem?
- Dobre pytanie, na które nie ma jednej odpowiedzi. Przede wszystkim najlepiej zostać członkiem służby liturgicznej w swojej parafii. Bardzo zachęcam młodych chłopaków, by próbowali ministrantury, bo to również wspaniała formacja, o ile oczywiście nie szwankuje opieka ze strony księdza, duszpasterza danej grupy. By zostać ceremoniarzem, to chyba nie ma tutaj żadnej konkretnej ścieżki. Istnieją oczywiście diecezjalne kursy, które dają komuś tytuł „ceremoniarza”, ale nie zawsze dobrze przygotowują do tej roli. Ważna jest praca własna, pasja i akceptacja grupy, która się kieruje i dla której się pracuje.
- Czyli istotna jest wspólnota…
- To już kwestia filozofii życia. Człowiek jest istota społeczną, a liturgia sama w sobie nie służy Bogu a człowiekowi. Ten pogląd ma oczywiście swoją profesjonalną nazwę i jest kwestią bardzo złożoną, ale nie o tym mowa. Chcę tylko podkreślić, że dla mnie zespół liturgiczny, szczególnie ten w naszym Sanktuarium to grupa, o którą się troszczę w sposób szczególny i zależy mi na jego rozwoju. Moja posługa ściśle wiąże się ze współpracą z Łukaszem, drugim ceremoniarzem. Bardzo się cieszę, że możemy razem troszczyć się o liturgię w tej mińskiej wspólnocie. Lubimy pracować w naszym zespole, choć często zapraszamy różnych ludzi do współpracy.
- Nawet bardzo młodych?
- Oczywiście, zachęcam zarówno dzieciaków jak i młodzież do angażowania się w pracę grup liturgicznych w swoich parafiach. Każdy na pewno znajdzie coś dla siebie.
Numer: 2009 48
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ