IV przegląd piosenki dla nauczycieli

Tegoroczne nauczycielskie śpiewanie weszło na ostatni wiraż przed okrągłym jubileuszem w cieniu grypy. Jej zarazki, na szczęście w klasycznym wcieleniu, przetrzebiły szeregi oświatowych talentów prawie o połowę – ze zgłoszonych dziewięciu grup wystąpiło pięć. A jak to w czasach zarazy bywa, artyści postawili w większości na uzdrawiającą moc śmiechu

Wieczór parodystów

IV przegląd piosenki dla nauczycieli / Wieczór parodystów

Miniony listopad wzbudził nadzieje, że krzywa estradowej frekwencji, choć nieznacznie, pójdzie w górę. Stało się inaczej, ale ten chwilowy, miejmy nadzieję, spadek z nawiązką zrekompensowała pałacowa publiczność, która bawiła się nie gorzej od występujących. Nie mała w tym również zasługa dyrektora Tomasza Płochockiego i jego żywiołowej konferansjerki.
Już na początku ogłosił, że nauczyciele naszego powiatu są najlepsi w Polsce, a jedynie dziełem przypadku jest, że wielu z nich ciągle nie zrobiło oszałamiającej kariery w blasku fleszy. Sala zadekretowała to stwierdzenie jednomyślnie. Taki status zobowiązuje i doskonale kiełzna przedwystępowe napięcie.
By tradycji stało się za dość, przegląd otworzył chór ZNP, tym razem wspierany przez część Kapeli Małego Stasia. Uderzyli w tony ludowe, a następnie lokalno patriotyczne i wspólnymi siłami wykonali „Najpiękniejsze miasto” do słów Stanisławy Gujskiej i muzyki dyrygującego chórzystami Stanisława Woźnicy.
Potem na scenie królowała parodia. Strategię tę wybrali wszyscy oprócz zespołu z Mechanika, który poszedł w klimaty jak najpoważniej cygańskie, czym zaskarbił sobie sympatię słuchaczy, i Małgorzaty Rokickiej z Budowlanki, jedynej solistki, próbującej swych sił w dykcji popowo nastrojowej a’la Beata Kozidrak. Pozostali, z wyjątkiem Siennicy, która trochę na modłę francuską, a trochę krotochwilnie wzorem Piotra Bukartyka uprawiała wysokich lotów satyrę obyczajową, na prześmiewczy celownik wzięli belferski los.
Dąbrówka, zanim było jej dane wystartować, musiała się zmierzyć z tremą podkładu muzycznego. W końcu zaśpiewali a capella, co w gruncie rzeczy wyszło im chyba na dobre. Oświatowe zarobki obśmiali przeróbkami przebojów Maryli Rodowicz „Hej mała (u nich sorko) nie szalej” i „Niech żyje bal” oraz za pomocą krótkiej scenki dramatycznej, w której jako rekwizyt wystąpił egzemplarz naszego tygodnika. Cóż,, o nauczycielskich willach z basenami i widokach na jeszcze więcej chcielibyśmy kiedyś napisać naprawdę.
Nie lada niespodziankę sprawiła reprezentacja zespołu szkolno-przedszkolnego z Okuniewa. Reanimowała od dawna zapomniany zespół The Kelly Family. Trawestując jeden z ich bardziej niegdyś chodliwych przytulańców opowiedzieli swój sen o szkole idealnej. Z kolei nieco goryczki pod adresem oświatówki sprzedali w kropelkach sporządzonych wedle najlepszej receptury Piotra Rubika.
Na deser, już poza konkurencją był lingwistyczny quiz w wykonaniu śpiewającej kadry z SJO i medialna duma Mechanika Sebastian, który po raz kolejny udowodnił jak nieograniczone możliwości ma ludzkie ciało.
Jurorami – najlepszymi, jak podkreślił Tomasz Płochocki – ponownie była publiczność. Okazało się, że pomimo parodystycznych uwodzeń jej serce pozostało wierne rzewnym nutom, które wszyscy dobrze znają i kochają. Siłą jej karteczek przeglądową palmę pierwszeństwa zdobyli gospodarze – pewnie dlatego, że swoim cygańskim emploi najskuteczniej porwali salę do zabawy.
Starosta Tarczyński, obiecując powiatowe wsparcie w przyszłorocznym przeglądzie, zapalił nieśmiały płomyk nadziei, że w końcu doczekamy się prapremiery arcydzieła, które podobno od czterech lat szlifuje w domowym zaciszu. No ale – jak stwierdził – dzieło, by mogło być naprawdę wielkie, musi długo dojrzewać.

Numer: 2009 48   Autor: Marcin Królik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *