Przetrwali razem dłużej od dostawczego Żuka, którego właśnie w 1959 roku zaczęła produkować lubelska FSC. I – co tu ukrywać – są w lepszym stanie od najnowszych roczników tego blaszaka, który służył do wszystkiego i dzielnie znosił polskie drogi. Wbrew pozorom nie będzie to nostalgiczny esej motoryzacyjny, a reportaż z kolejnych w Mińsku Mazowieckim złotych godów, którym od przejścia na emeryturę Danuty Ryniewicz czegoś brakuje
Tango bez kwiatów

Sala USC, pałac czy szkoła artystyczna? Coraz częściej wybór pada na organizowanie złotych godów na MSA, bo mimo braku intymnego klimatu jest tam scena, a pod ręką chociażby kameraliści Macieja Domagały z Emilem Ławeckim. Tym razem akompaniowali soliście do zawsze modnych szlagierów o pamiętaniu miłosnej jesieni (w hotelu), grzechu niekochania „w taką noc” i – na deser – milongowe tango Petersburskiego. Wprawdzie żadna para nie ruszyła do tańca, ale przynajmniej – za namową dyrygenta – wszyscy nucili refren, kołysząc się w fotelach.
Byli już bez stresu, bo z prezydenckimi medalami na piersiach, których jednak nie mogli ozdobić kwiatami. Nikt jednak nie pytał, czy ten brak żywego dowodu hołdu za 50 lat wspólnego życia to zwykłe zapomnienie, czy też polityka oszczędności magistratu. Za kwietnym wężem w kieszeni poszedł oracyjny, bo tym razem burmistrz Grzesiak nie cytował ani apostoła Pawła, ani innych speców od prawdziwej miłości, która jest ozdobą małżeństwa. Powtórzył tylko znany już stereotyp o dojrzewaniu syna do szacunku dla ojca oraz wywołał do tablicy Artura Woźniaka, swego nauczyciela z Budowlanki.
Oprócz Alicji i Artura Woźniaków wśród 11 przybyłych na uroczystość par medale otrzymali Barbara i Czesław Ankersztajnowie, Janina i Zbigniew Chłopikowe, Maria i Franciszek Dmowscy, Janina i Zygmunt Dudowie, Agnieszka i Andrzej Dudzińscy, Zofia i Wojciech Gierszowie, Barbara i Eugeniusz Gutowie, Jadwiga i Henryk Sawiccy oraz Krystyna i Eugeniusz Tkaczowie.
Żadna z kobiet nie dotrwała w panieńskim stanie do 23 lat, a Barbara Ankersztajn i Zofia Giersz były szczęśliwymi żonami już jako 18-latki. Najmłodszym młodożeńcem był zaś Zbigniew Chłopik (20 lat) z Wojciechem Gierszem (21 lat), a reszta czekała na zmianę stanu cywilnego nawet do 27 lat, płacąc przez rok lub dwa tzw. bykowe.
Mińskie pary słabo dbały o przyrost naturalny - mieli zazwyczaj dwoje lub troje dzieci. Wyjątkiem in plus okazali się Arkensztajnowie, którzy dzięki siedmiorgu potomkom mają dziś 23 wnucząt i 2 prawnucząt. To dzięki Barbarze i Czesławowi 1mozemy parom przypisać w sumie 26 dzieci, 56 wnucząt i 3 prawnucząt oraz całkiem przyzwoitą średnią demograficzną. Może by ją podtrzymały pary, które nie dotarły na uroczystość. To Maria i Wiesław Gójscy, Alicja i Kazimierz Grubowie, Lidia i Jan Kuźmowie, Zofia i Władysław Proczkowie oraz Aniela i Józef Serafinowie.
Obserwując złote pary można być pewnym, że medale nie osadzą ich na laurach. A może właśnie teraz zastosują w praktyce dewizę doświadczonych przez los bywalców, by w życiu próbować wszystkiego, ale z umiarem. Tak mysli również pan Czesław. To on wraz z żoną Barbarą mieszka teraz w Wiciejowie, a oboje za godną pochwały liczbę dzieci otrzymują specjalną nagrodę od redaktora naczelnego naszego tygodnika. Gratulujemy i zapraszamy do redakcji.
Numer: 2009 47 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ