Sokół tygodnia

Komiksowy obraz troglodyty ciągnącego do jaskini wybrankę ogłuszoną maczugą to stereotyp, który w nas funkcjonuje i usprawiedliwia dominację płci silniejszej fizycznie. W czasach, kiedy siła decydowała o przetrwaniu gatunku, dominacja mężczyzn miała uzasadnienie. Powolny, ale postępujący rozwój cywilizacji zawdzięczamy jednak słabszym fizycznie, ale bardziej zapobiegliwym kobietom. To ich zachcianki były motorem wszystkich wynalazków, a nawet wojen (vide – Iliada). Ale są przykłady z prehistorii i starożytności, że to kobiety tworzyły państwa i rządziły społecznościami, z których mężczyźni po spełnieniu prokreacji bywali usuwani. Emancypacja współczesna nie tylko zrównała w prawach obydwie płcie, ale przez niektóre przywileje i praktykę prawną faworyzuje kobiety. Czy jest możliwe partnerstwo płci? Tylko co trzeci z naszych respondentów twierdzi, że tak

Sex-misje

W rękę
W obyczajach staropolskich całowanie w rękę było wyrazem zależności i uszanowania. Całowano biskupów, księży, hrabiów i dziedziców oraz damy. Jeszcze po wojnie niektórzy fornale i chłopi-włościanie przez szacunek całowali w rękę swoich dziedziców. Witanie w ten sposób księży przestało być powszechne dopiero w latach siedemdziesiątych, a u prawosławnych utrzymuje się do dzisiaj. Obyczaj ten zakorzenił się również wśród rodzin. Ojcowie byli przy powitaniu całowani zarówno przez synów jak i córki. Wreszcie w ten sam sposób witano dziadków, stryjków i wujków. Odejście z domu do kościoła z zamiarem spowiedzi zawsze poprzedzone było ucałowaniem w rękę zarówno matki jak i ojca. Był to wyraz przeprosin za popełnione wobec nich wykroczenia. Przepraszając starszą osobę, też trzeba było pocałować ją w rękę, zwłaszcza gdy obok stał rodzic, gotowy skarcić nieposłuszeństwo. W historii ludzkości całowano w rękę także ze strachu. Wystarczy wspomnieć obalonego w 1979 roku samozwańczego cesarza Państwa Środkowoafrykańskiego Jeana Bokassę oraz prezydenta Iraku Saddama Husajna. Całowali ich po ręku nie tylko prości podwładni, ale także ministrowie i generałowie. Dzisiaj utrzymał się piękny, polski obyczaj całowania kobiet w rękę, choć niektórzy mówią, że jest niehigieniczny i przesadny. (fz)

(R)ewolucja
Kto ma pieniądze - ma siłę i władzę. Budzi szacunek. Stereotyp wiąże te atrybuty z mężczyzną. Ale życie płata figle. Są już panie, które zarabiają więcej od swoich mężów. Niektórzy uważają, że to rewolucja na skalę przyznania kobietom praw wyborczych. Psycholog Ireneusz Ścigała twierdzi, że taka sytuacja jest dla mężczyzny bardzo trudna, niemal nie do zaakceptowania. Liczenie na to, że mężczyźni przejmą role kobiet, jest niemądre. Nawet najdokładniej sprzątający i najlepiej gotujący ojciec nie zastąpi dzieciom matki. Według teorii i badań psychologów od ojca dzieci dowiadują się, jak znaleźć swoje miejsce w społeczeństwie, od matki uczą się kochać. Nic nie jest w stanie zmienić tych prawidłowości. Sytuacja, w której kobieta zarabia więcej od mężczyzny to rewolucja w stosunkach damsko – męskich, ale jak twierdzi I. Ścigała, ofiarami tej rewolucji będą nie mężczyźni, ale pokolenie dzieci, którym brakuje matek. Damski punkt widzenia na tę kwestię jest zupełnie inny. Maria Szyszkowska – profesor filozofii twierdzi, że pewien swej wartości mężczyzna nie stanie partnerce na drodze do kariery i finansowych sukcesów. Wrażliwej kobiecie nie przyjdzie zaś do głowy mierzyć jego męskość grubością portfela. (isa)

Starokawalerstwo
Wieś starzeje się. Mogłoby się więc wydawać, że w związku z tym w temacie damsko-męskim panuje stagnacja. Otóż nie, są zmiany i to na lepsze. Może jeszcze nie zauważyli tego socjolodzy i inni uczeni, bo mają teraz na głowie wybory, ale na wsi przestało przybywać starych kawalerów, przynajmniej w niektórych miejscowościach. Przyczyn tego zjawiska jest kilka. Zmiany społeczno-gospodarcze ostatnich lat spowodowały zmianę struktury zatrudnienia. Z pejzażu wsi zniknął chłopo-robotnik, czyli ktoś kto odbębni 8 godzin na państwowym, a całe swoje siły poświęci gospodarce, jak definiował tę klasę społeczną niezapomniany Pawlak z ”Samych swoich”. Teraz pracuje się nie po 8, ale po 10 i więcej godzin, więc na prowadzenie gospodarstwa nie ma już czasu. Zresztą prowadzenie małego gospodarstwa jest w tej chwili nieopłacalne, dlatego większość młodych ludzi szuka pracy poza rolnictwem. Kiedyś z obawy przed pracą na roli, dziewczyny uciekały ze wsi do miasta. Teraz, gdy trudniej jest niż kilkanaście lat temu o pracę, o mieszkanie w mieście, przychylniej patrzą na swojskie pejzaże i kolegów zza miedzy. Gdy więc zniknął straszak w postaci harówki na hektarach, dziewczyny zaczęły dostrzegać w chłopakach ze wsi potencjalnych kandydatów na mężów. (zgm)

Kiepski świat
W rodzinie L. jest tak jak w serialu o Kiepskich, z tym że jakoś mniej śmiesznie. Pan domu nie pracuje od końca lat 80. Zlikwidowano zakład, w którym pracował jako magazynier-zaopatrzeniowiec. Od tego czasu jest na zasiłku dla bezrobotnych bez prawa do świadczeń. Honor nie pozwala mu dorabiać prywaciarzy. Na rachunki i życie zarabia żona. Pracuje w placówce oświatowej, gdzie zarabia grosze. Rachunki płaci ze stałym opóźnieniem, ubiera się w tanią odzież i nie znosi świąt, bo kojarzą się jej tylko z ponadnormatywnym wydatkiem. Mimo, że to pani L. zarabia i utrzymuje dom - wszystkie decyzje dotyczące wydatków podejmuje mąż. Pani L. nie uskarża się na swój los. Przyzwyczaiła się i do męża nieroba i do niegodziwych zarobków za ciężką pracę. (ak)

Nadwrażliwość
Przez wiele pokoleń mężczyzna uznawany był za głowę rodziny i tak przywykł do tej roli, że stała się ona dla większości panów drugą naturą. Polegało to głównie na utrzymywaniu domu i podejmowaniu finansowych decyzji. Na początku nie przeszkadzało mu, że żona awansuje. Ale po pewnym czasie pan Jan poczuł się nieswojo. Wszyscy podziwiali sukcesy zawodowe jego małżonki, a on cierpiał, bo wiedział, że jego kariera utknęła w martwym punkcie. Żeby zmniejszyć cierpienie i wstyd przy każdej okazji wykpiwał i umniejszał jej sukcesy. Szybko atmosfera w domu zrobiła się ciężka. Nawet dzieci to zauważyły. Ich małżeństwo wisi na włosku. – Czy powinnam zrezygnować, zmienić pracę na gorszą, aby nie ranić nadwrażliwego męża? Czy świadomie pogorszyć naszą sytuację dla ratowania związku? – zastanawia się Ewa. Bazując na jej awansie, zaciągnęli spory kredyt na kupno działki... a co z wymarzonym domkiem na tej działce? (bak)

Tato-mama
Lidka chciała wrócić do pracy zaraz po urodzeniu dziecka, bo przyszły pracodawca kusił pensją dość wysoką jak na Mińsk. Wynikł więc problem - kto zajmie się dzieckiem? Lidka zdecydowała, że to właśnie mąż przejdzie na urlop wychowawczy. Zresztą i tak niewiele zarabiał w upadającej firmie. Lidka wychodzi z domu przed 8, wraca po 20, często bardzo zmęczona. Mąż prowadzi dom, gotuje, sprząta, opiekuje się - teraz już - 4-letnim dzieckiem. O powrocie do pracy nawet nie myśli. Wygodnie mu tak żyć: wysypia się, zje to, na co ma ochotę, spotka się z kumplami - bo przecież na spacer z dzieckiem też wychodzi. Pranie w nowoczesnym automacie opanował do perfekcji. Teraz, gdy dziecko jest bardziej samodzielne, ma więcej czasu dla siebie. Nawet, kiedy dziecko pójdzie do szkoły, nadal będzie potrzebny w domu. Ktoś przecież musi ugotować obiad, pomóc w lekcjach. Lidka nie ma do tego głowy. Za tydzień wyjeżdża służbowo do Bułgarii na spotkanie z klientem. Myśli już teraz o jak najlepszej ofercie handlowej. Właściwie to nie wie, ile kosztuje chleb i ile wyniósł ostatni rachunek za energię. Małżeństwem są od 7 lat. Kochają się i nawet Lidka skłonna jest urodzić jeszcze jedno dziecko, bo wie, że tym razem nie będzie problemu z urlopem - może nawet już macierzyńskim. (ak)

Zawód – dyrektor
Pan Kazimierz przez wiele lat był dyrektorem sporej firmy budowlanej. Firmę przejął inny właściciel i zatrudnił swojego dyrektora. Pan Kazimierz ma 52 i nadal, od pięciu lat bezskutecznie poszukuje posady... dyrektora. Wysyła swoje CV wszędzie, nawet do firm, na których branży w ogóle się nie zna. Zapomniał, że czasy się zmieniły, a dyrektor to nie zawód! Kiedy ktoś proponuje mu nadzór budowlany, nawet jego żona oburza się, bo przecież jej mąż nie jest jakimś tam majstrem! A żona haruje na dwu posadach. Z jednej pracy gna na rowerku do drugiej, gdzie prowadzi księgowość. Mąż, w pierwszym roku swego bezrobocia przepraszał żonę, klął na czasy i ogólnie się frustrował. Ale już w drugim roku, odkrył zalety dolce farniente, czyli słodkiego lenistwa i w dodatku okazało się, że potrafi gotować świetną pomidorową, a nawet od czasu do czasu coś upiec. Spotyka się częściej z kolegami, politykuje i narzeka na nowe czasy. Ale w sumie jest pogodzony z nową rolą pani domu. (bak)

Tradycyjne stadło
Pani Janka wychowała się w wiejskiej rodzinie, gdzie obowiązywał tradycyjny podział obowiązków na prace kobiece i męskie. Już we wczesnej młodości postanowiła jednak, że ona sama, mimo szacunku żywionego wobec rodziców, stworzy zupełnie inną rodzinę. Zdołała to zrealizować i w jej domu obowiązki są dzielone bardziej sprawiedliwie. Uzasadnia tę decyzję, opowiadając jak wyglądał typowy letni dzień z czasów jej dzieciństwa. Matka wstawała najwcześniej, spiesząc się do obrządku, dojenia krów i innych prac w obejściu. Często też o świcie biegła do ogródka, by wypielić bodaj grządkę warzyw, potem szykowała śniadanie, ogarniała nieco chałupę i już była gotowa do wyjścia w pole. Ojciec w tym czasie pożywiał się, potem dawał obrok koniowi, poił go i zaprzęgał. W polu pracowali równie ciężko, jednak w czasie południowej przerwy jedynie gospodarz odpoczywał w cieniu, bowiem jego żona w tym czasie rozpalała pod kuchnią, szykowała obiad, karmiła inwentarz i pakowała produkty na podwieczorek. Przed wieczorem, po powrocie do domu, ojciec zajmował się jedynie oporządzeniem konia i wyklepaniem kosy. Po wieczerzy siadał przed domem i gawędził z sąsiadami. Matka, oprócz wieczornego obrządku, wykonywała niezbędne prace domowe, przepierki i reperacje, gotowała karmę dla trzody na następny dzień i kładła się spać ostatnia. Ojciec zawsze dostawał posiłek jako pierwszy i zawsze był troskliwie obsługiwany przez żonę. Oboje uważali taki podział ról za oczywisty i naturalny. Ojciec szanował matkę i nigdy nie powiedział jej złego słowa, a matka wyglądała na zupełnie zadowoloną ze swojego życia. Dzieci, w miarę jak dorastały, otrzymywały swój przydział obowiązków. Dziewczęta były wdrażane do babskich prac, których nigdy nie powierzano chłopakom. Pani Janka natomiast nauczyła swojego syna wszelkich domowych prac, za co jest jej niezmiernie wdzięczna synowa, uznająca wyłącznie partnerskie małżeństwo. (rk)

Numer: 2005 34





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *