- Czy to prawda, że do oświaty dokładamy 6,5 miliona? – zapytał burmistrza Grzesiaka radny Kuć. Usłyszał, że pieniądze idą na zajęcia dodatkowe, a te wyznaczają potrzeby zawarte w arkuszach organizacyjnych. A ile budżet miasta dołoży do eksploatacji aquaparku, na którego otwarcie poczekamy już niespełna dwa miesiące...
Smugi na basenie

Tytuł oczywiście jest dwuznaczny, bo z jednej strony właśnie Robert Smuga będzie odpowiedzialny za funkcjonowanie obiektu sportowo-rekreacyjnego przy ul. Granicznej, a z drugiej wciąż na tej inwestycji pojawiają się smugi cienia.
Zobligowany przez radnych dyrektor MOSiR-u dotrzymał zobowiązania i na dwa miesiące przed godziną zero ujawnił basenowe szczegóły. Chce przede wszystkim, by jego eksploatacja dostarczyła mińszczanom satysfakcji, ale też nie spowodowała zbyt dużej dziury budżetowej. Dlatego będzie wystawiał na przetarg wszystkie pomieszczenia, które się tylko dadzą wydzierżawić. W sumie za bufet, sklepik, gabinet odnowy oraz salę fitness z siłownią w wieży chce zarobić ponad 300 tys. złotych rocznie. Gdyby do tego doszły opłaty za parking, zyskałby dodatkowe 80-100 tysięcy. Jednak gros dochodów – 1,7 mln zł – przyniosą bilety wstępu. Co to oznacza? Ano to, że mimo takiego ekonomicznego reżimu miasto do aquaparku będzie dokładało milion złotych rocznie. Chyba, że czas pracy obiektu wydłuży się z 15 do 24 godzin, zmniejszy się zatrudnienie lub...wyśrubuje ceny biletów. Na takie zabiegi jednak radni nie pozwolą, bo już ich dręczy 750 zł haraczu, który miasto wyciągnęło od każdego mieszkańca Mińska.
Graniczące z basenem lodowisko też mogło być czynne cały rok, gdyby je uszczelnić i dobudować trybuny. Na razie więc zadaszona niecka będzie skuta lodem od 1 października do końca marca, a poza sezonem może stać się boiskiem wielofunkcyjnym. Może, gdy na beton położy się jakąś nawierzchnię.
Jakby tego było mało, Smuga pokazał mocne i słabe strony obiektu. Z jednej strony mamy nowoczesnośćz odzyskiem ciepła, dobrą lokalizację, brak konkurencji w promieniu 50 km, bazę rekreacyjno-gastronomiczną, a z drugiej? Całkowity brak doświadczonej kadry oraz lodowisko bez trybun i szatni. Wprawdzie szansą jest możliwość budowy innych obiektów, chociażby hali sportowej, to na razie funkcjonowaniu basenu grożą wysokie ceny i niezbyt eleganckie otoczenie. I takie pozostanie do końca przyszłego roku, bo na tyle radni przedłużyli umowy z firmami dzierżawiącymi przybasenowy teren. Na tak daleko posuniętą szczerość radni zareagowali milczącym uznaniem.
I tak pozytywnie zbudowani wytrwaliby do końca sesji, gdyby nie propozycja ustalenia kalendarza miejskich świąt. Najdalej poszła Ewa Szmidt, proponując komasację niektórych uroczystości, bo wszyscy mają ich dosyć. Szczególnie uczniowie z pocztów sztandarowych, którzy już nie wytrzymują tej patriotycznej sztampy.
- Dość już obrzędu ręka, buźka, klapa, goździk. Jest MDK i MZM, więc niech pomyślą, jak to zmienić – ironizował radny Kuć.
- Można robić happeningi, które lubi młodzież – proponował radny Kulma. Markowska się nie ujawniła, ale Celej nie tylko potępił imprezowy defetyzm, ale też dorzucił propozycję promocji mińskich imprez o uznanej ogólnopolskiej randze. Mimo głodu zmian, do katalogu świąt dodano jeszcze 1 sierpnia jako narodowy dzień wybuchu Powstania Warszawskiego.
Miński basen ma być zamknięty przez miesiąc w roku, nie przerwie konserwacji i w dniach oficjalnych świąt państwowo-samorządowych. Zanosi się, że dzieki mińskim patriotom dni bezczynności z roku na rok będzie przybywać, przez co miasto do basenu zacznie coraz więcej dokładać. O tym dyrektor Smuga nie pomyślał, kładąc kolejna smugę na swych kalkulacjach.
Numer: 2009 45 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ