Mińsk Mazowiecki orkiestrowy
Jak na 18-latkę nie wygląda źle. Dobrze skrojone niebiesko-żółte uniformy wyróżniają ją na każdym tle. Z wyjątkiem mińskiego herbu. No, ale do barw Mińska Mazowieckiego musi być podobna, skoro ma zamiar – mimo dorosłości – pozostać ulubioną muzyczną córą burmistrza Grzesiaka
Powaby odchodne

Wszystko zaczęło się jesienią 1991 roku, kiedy to burmistrz Grzesiak uruchomił orkiestrowy łańcuszek na bazie ówczesnego radnego Adama Gibały. Ten nie tylko zdobył instrumenty, ale też wynalazł Adama Kwaśnika – przyszłego dyrygenta orkiestry. Od początku w orkiestrze była również Zofia Noiszewska z mężem Zbigniewem, śpiewając na jubileuszach i licznych wojażach przebój Haliny Kunickiej o sercowej sile dętych chłopaków. Pierwszy zgrzyt nastąpił po16 latach, gdy niespodziewanie z kapelmistrzostwa zrezygnował Kwaśnik. Po 18 latach swój koniec orkiestrowej kariery wyjawia Noiszewska. Burmistrz ubolewał, ale widocznie powody odejścia były poważne. Tym bardziej, że Kwaśnik wybrał inne orkiestry dęte, a mińskiej nie chciał.
Na jubileuszowy koncert jednak przyszedł i otrzymał – co tu ukrywać – oklaski świadczące nie tylko o pamięci. Podobnie Noiszewska, która najpierw uwodziła publiczność ciepłą dumką o odchodzących romantykach, by w końcu przerwać koncert i długo żegnać się ze swoimi fanami. Marcin Ślązak bezradnie patrzył na ten akt dywersji, ale nie miał odwagi onieśmielać solistki. Tym bardziej, że już a’capella zaśpiewała wszystkim „Komu piosenkę, komu..”. Niewątpliwie rzadko kto będzie pamiętał muzyczne płonące lody, karawanę czy brazylijską sambę, a zapamięta pożegnanie pani Zosi, która – choć bez muzycznego wykształcenia – potrafiła skupić na sobie uwagę nie tylko burmistrza Grzesiaka. Potrafiła nawet z nim zaśpiewać.
Na 18-lecie Marcin Ślązak (prowadzi MOD od stycznia 2008 roku) przygotował 11 kompozycji, w tym aż pięć wokalnych. Oprócz Noiszewskiej po dwie piosenki zaśpiewała Kinga Szaniawska i Justyna Kowynia. Obie po mińskiej szkole muzycznej, ale o jakże innych karierach. Mimo tego każda z solistek została przyjęta jak gwiazda przez wypełnioną po brzegi salę kina Światowid.
Błyszczał również sam dyrygent, opowiadając przed każdym z utworów nie o jego walorach czy kompozycji, ale na przykład o zwierzeniach kierowcy, który wie, dlaczego mińska dęta nie potrzebuje falujących spódniczek. Opowiedział także skróconą historię orkiestr. Od grajków z OSP o smaku gorzkiej żołądkowej po oczywiście tak pachnących mużyków jak jego coraz młodsze dziewczyny i utalentowani chłopcy. Niech więc pachną, a także coraz lepiej grają, by – jak proponował burmistrz – dali wyśmienity koncert 23 października 2011 roku na swoje 20- lecie. Kwiatów i tortu od Janeczki nie zabraknie, ale co będzie, gdy nowemu burmistrzowi nie spodoba się ponad miarę rozdęta córa Grzesiaka? W taki obrót rzeczy nie wierzą nawet najmniej muzyczni pesymiści.
Numer: 2009 44 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ