Wyglądają jak dwa gołąbki – srebrne, ciche i patrzą na siebie z czułością. Tak jest od 60 lat, kiedy 22-letnia Henia i prawie 30-letni Wiktor przysięgali sobie miłość i wierność w siennickiej świątyni. Nazajutrz po ślubie Kulmowie wyjechali do pracy aż w Ostrowitem, wioski koło Golubia-Dobrzynia
Kulmowe diamenty

Zanim wrócili w rodzinne strony minęło 7 lat. Ale pobytu na Pomorzu nie wspominają źle. Tym bardziej, że w Pruskołące, gdzie mieszkali od 1952 roku Wiktor został kierownikiem szkoły. Tam urodziła się najstarsza córka - Elżbieta, dziś nauczycielka ZSS w Ignacowie. W wielgoleskim dworze mieszkali od 1956 roku. Tam również Wiktor Kulma był kierownikiem szkoły, a żona znalazła etat bibliotekarki.
– To było urocze miejsce i chętnie byśmy je odwiedzali, ale niestety dwór jest w rękach prywatnych i od gapiów chroni go wysoki mur – ubolewają jubilaci, a najbardziej ich starsza córka, która właśnie w Wielgolesie spędziła błogie lata dzieciństwa.
Do Wiciejowa sprowadzili się w 1968 roku. Pan Wiktor kierował miejscową podstawówką, a pani Henryka najpierw zajmowała się klubo-kawiarnią, by w końcu dojeżdżać do pracy w obu mieńskich domach pomocy społecznej. W Wiciejowie zatrzymali się aż na 28 lat. Tutaj dyrektor Kulma przeżywał edukacyjne przełomy i sukcesy, by w końcu po 45 latach pracy w oświacie (w tym 40 lat na stanowiskach kierowniczych) przejść na emeryturę. To osiągnięcie na miarę Bogusławy Bednarskiej czy Jana Brody, ale trzeba było diamentowego jubileuszu małżeństwa, by tę prawdę odkryć.
Również w Wiciejowie został uhonorowany Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski, a przekazał władzę wraz z nadejściem czasów Solidarności, pracując na pół etatu mimo swoich prawie 70 lat. Może dlatego, że nigdy na swój wiek nie wyglądał, a praca z dziećmi wciąż dostarczała mu namacalną satysfakcję.
Były i tragedie – stracili syna, więc tym bardziej dbali o szczęście swoich córek. Cieszyli się z ich ukończonych studiów, potem wnucząt, a ostatnio z prawnuka Michałka.
Niewielka to rodzina, ale ile w niej determinacji, dobroci i wzajemnego szacunku. O swojej młodszej siostrze Elżbieta Ziółkowska mówi wręcz z namaszczeniem. Iwona Grzegorczyk to nie tylko nauczycielka prawa ekonomicznego i administracyjnego w janowskim ZSA, ale też aplikantka adwokacka. A jej syn to nie tylko zdolny i fajny chłopak, a też aktorski talent.
Oprócz najbliższej rodziny na jubileuszowy obiad w mińskim zajeździe Pod Różami przybyła Barbara Wilk, była dyrektor DPS w Mieni i Halina Olczakowa, także nauczycielka i wdowa po Czesławie - znanym nie tylko w Mińsku Mazowieckim akowcu i Sybiraku. Obie są z Kulmami są spokrewnione i życzliwie przyglądają się ich szczęśliwej drodze przez życie.
My również, życząc naszym, mińskim już diamentom (sprowadzili się do miasta w 1996 roku) nieskażonej radości z siebie i całej rodziny. Mimo wieku los wciąż nie skąpi im zdrowia i pamięci, a panaceum na takie małżeńskie szczęście jest jedno – miłość zintegrowana z tolerancją. Nawet podczas krojenia jubileuszowego tortu ich nie zabrakło. Oby jak najdłużej ...
Numer: 2009 41 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ