Poniedziałkowa sala konferencyjna starostwa przypominała bunkier, w którym za chwilę wybuchnie granat. I wybuchł, ale odłamkowymi dostał nie tylko burmistrz Grzesiak, ale też jego obrońcy i krytycy. Ciąg dalszy w najbliższy poniedziałek, bo radni doszli do wniosku, że basen wreszcie trzeba rozliczyć do końca. Czy jednak nie za późno?

Wybuch spóźniony

Pierwsza po wakacjach sesja rady miasta nie zanosiła się na burzliwą. Nawet po sesji pytań i interpelacji (w sumie błahych) oraz niespodziewanych wizytach grup nacisku (kombatanci i lokatorzy baraków) powietrze w sali nie gęstniało. Dopiero podczas omawiania inwestycji bieżących radny Tomasz Płochocki upomniał się o przewracane na prawo i lewo ulice i finał spraw z Holmą. Radny Mirecki zaś śmiał się z 4-miesięcznej termoizolacji PM-6, a Paluch oskarżył burmistrza o stosowanie zasłon dymnych, by dać czas projektantom. On też konkretnie zapytał, co się stało z basenem, że nagle nic tam nie pasuje i się nie spina.
Kierownik inwestycyjny - Tomasz Samson tłumaczył, że wzrost kosztów nie wynika z błędów a postępu technologicznego, co w końcowym efekcie rozzłościło wielu radnych.
Wytrzymali omawianie wypoczynku dzieci w czasie wakacji, a nawet pozyskiwanie środków unijnych, by wybuchnąć przy zmianach w budżecie. Rozpoczął radny Kuć twierdząc, że przemycone w zmianach 700 tys. zł to żenada na skalę świata, a nawet galaktyki.
– Ile razy można odmieniać słowo dyletanctwo, nieuctwo, amatorszczyzna, kłamstwo i zła wola – grzmiał Kuć i przypominał, jak to z basenem było. Miał być w 2005 roku i kosztować 8-9 mln zł a będzie… Właściwie nie wiadomo kiedy i za ile, bo wyznaczony termin i aktualne żądania burmistrza nie musza być ostatnimi.
– Było dość czasu, by wszystkiego się dowiedzieć – zaprotestowała radna Szymkiewicz, oskarżając Kucia o złą wolę, a wręcz chęć niedokończenia inwestycji.
– To są jakieś dyrdymały, nie dajmy się zagonić w szantaż – nie ustępował Kuć. Równie nieprzejednany był radny Paluch, domagając się dokumentów i obecności projektanta. Sztorc był nawet za droższym gresem, ale też domagał się szczegółowych wyjaśnień.
– Czy możemy zaufać burmistrzowi? Tak, bo chcemy, by basen był piękny i nowoczesny – rozweselił kolegów Maciej Cichocki.
Inaczej radny Zwierz, który też się nie dowiedział o konkretach zwyżki nakładów, a dodatkowo oskarżył służby burmistrza o marnotrawienie pieniędzy podatników.
- Jeśli nie damy pieniędzy, to w kilka lat basen pochłonie dodatkowe miliony – próbował ekonomią przekonać radnych Robert Ślusarczyk.

A jeszcze bardziej rozsierdził ich burmistrz twierdzeniem o braku szczegółów w dokumentacji, dużym postępem technologicznym i wymaganiami straży pożarnej.
Teraz Andrzej Kuć był już bezwzględny. Punktował Grzesiaka pytaniami o zmianach w przepisach i technologii.
- Mówicie nam tylko „tak trzeba”, a ja chcę wiedzieć, czy kupiliśmy przestarzałą technologię już na wstępie. Jeśli nie, to trzeba kończyć basen według jej parametrów – przekonywał salę.
Dyskusja była już w zenicie, gdy radny Paluch zaproponował przerwę na dostarczenie przez burmistrza dokumentów. Niestety, okazało się to niemożliwe więc wnioskodawca postulował, by wykonawca położył gres na własny koszt, skoro nie potrafi wylać kolorowego betonu.
Nie pomogły kolejne nawoływania przewodniczącego Jurka o powstrzymanie emocji, bo cóż znaczy 700 tys. zł wobec bliskiego terminu oddania basenu do użytku. Ale termin 23 grudnia nie jest wcale tak pewny, bo mówi się o tajnej umowie przedłużenia inwestycji do... kwietnia przyszłego roku.
- Musimy mieć konkretne dokumenty, projektanta i wykonawcę – powtórzył swoje żądania wiceprzewodniczący Paluch, wnioskując o przerwanie sesji.
Większość radnych (16) była za dokończeniem spotkania za tydzień, 28 września. Czy burmistrz dostanie upragnione 700 tys. zł? Z postawy większości radnych widać, że nie powinien, ale nie takie cuda zdarzały się nad Srebrną, więc kolejnemu będziemy się też tylko dziwić.
A granat ? Fakt - wybuchł, ale był spóźniony co najmniej o rok.

Numer: 2009 39   Autor: J. Zbigniew Piątkowski