Uszczęśliwić wszystkich to trudne zadanie. Jedni narzekają na nadmiar zabawy, drudzy na ich brak. Niektórzy wymagają prawdziwości i oryginału, innym wystarczy głośna muzyka i rozbawione towarzystwo. Władze gminy Siennica starały się jednak, by każdy uczestnik tegorocznych parafialno – gminnych dożynek w Siennicy znalazł coś odpowiedniego dla siebie
Chleb jak magnes

Parkingi, chodniki – wszystko zajęte. Dożynki 6 września licznie ściągnęły do siebie, zresztą jak co roku, okolicznych mieszkańców. Każdy ciekaw jakie atrakcje, jakie potrawy regionalne przewidziała dla nich gmina. Ale też, kto pojawi się na tegorocznych dożynkach, bo takie miejsce przychylnie działa na spotkanie tego, kogo nie widzieliśmy od lat.
Na dziedzińcu kościoła odbyła się uroczysta Msza Święta Dożynkowa. Tu poświęcono wieńce i chleb dożynkowy. Ksiądz proboszcz Marek Kasprzak wraz z gośćmi podziękowali za dary jakie otrzymaliśmy wszyscy od Matki Ziemi, prosił, by rolnicy dostrzegali w nich nie tylko plony, ale przede wszystkim błogosławieństwo od Boga. Starostowie dożynek – Kamila Zwierz z Drożdżówki i Stanisław Zwierz z Nowodzielnika - poprowadzili wszystkich uczestników w korowodzie na stadion sportowy.
W przebieg niedzielnej zabawy wprowadził wszystkich Arek Lipnicki, który kierował całą uroczystością. Tradycyjnie, jak co roku, wybrano najpiękniejsze gminne zagrody wiejskie. I, jak co roku, trudno dokonać wyboru. Konkurs zorganizowali Powiatowy Zespół Doradców w Mińsku Mazowieckim i Urząd Gminy w Siennicy. W konkursie startowało 11 gospodarstw. Rabatki, skalniaczki, dróżki, wyjątkowe kwiaty – wszystko poddane specjalnej ocenie. Pierwsze miejsce zdobyła Agnieszka Wilczek z Lasomina, drugie Krystyna Wójcik z Żakowa a trzecie Alina Brzezek również z Żakowa. Ale za swoje starania dbałości o miejsce zamieszkania wszystkim należały się nagrody, więc nagrodzony został każdy bez wyjątku.
Przez trzy godziny Siennica stała się krainą marzeń i pewnie wiecznej szczęśliwości dla najmniejszych, gdyby nie to, że niedzielny czas przeznaczony był również na inne atrakcje. Było prawie jak na Olimpiadzie. Tylko zawodnicy trochę mniejsi. Radocha, małe uśmiechnięte twarze i prawdziwe współzawodnictwo – wszystko podczas zorganizowanemu specjalnie dla nich programowi konkursów i zabaw. I jeśli ktoś myśli, że wesprzeć, podać rękę i pomagać potrafią tylko dorośli, to widząc maluchy z pewnością by się nad tym wszystkim zastanowił. Bo doping swoim drużynom i tłumaczenie kolegom na czym konkurs polega, świetnie im wychodziło. Może urosną nam przyszli olimpijczycy?
Niestety, najmłodsi musieli ustąpić dorosłym, by i oni mogli nacieszyć się choć trochę atrakcjami dożynek. Dla nich biesiady i cygańska muzyka. Mimo, że prawdziwego Krawczyka i Stachurskiego nie było, to ich przeboje mogliśmy usłyszeć z ust innego wykonawcy. Dorośli pokazali młodzieży jak można się bawić, bo to oni w kółeczkach i wężykach pląsali między innymi uczestnikami. Może młodsi czekali na wieczorne atrakcje, a tych też nie zabrakło.
Widowiskowy pokaz ogni z wielkim hukiem mogli zobaczyć nie tylko uczestniczący w imprezie, ale i okoliczne miejscowości. By wesoło zakończyć, D- Bomb zaśpiewał swoje największe hity i wprawił w ruch przybyłych. Nuta disco – polo na takich imprezach nie zawodzi, a raczej zawsze się sprawdza.
Dożynki gminno – parafialne? Jak na takie, uczestnicy dopisali. Kręcono się przy namiotach z naszymi gminnymi sójkami i chlebem ze smalcem. Dzieci przebierały w straganach z zabawkami, bo tych było niezliczenie wiele.
Co za rok? Jedno jest pewne. Znowu dopiszą przybyli, by zobaczyć, nacieszyć się, spotkać...
Numer: 2009 37 Autor: Dominika Osica
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ