Ten album był długo i pieczołowicie preparowanym wydawnictwem. Im jednak większy trud, tym obficiej wieńczy dzieło. Oczom ofiarodawców – zarówno sponsorów, jak i tych, którzy z prywatnych zbiorów dołożyli małe co nieco do fotograficznej skarbnicy TPMM – przystrojona w szaty noir historia Mińska Mazowieckiego ukazała się podczas promocji w pałacu Dernałowiczów
Czarna księga
Prezentacja albumu „Mińsk Mazowiecki i okolice na dawnej fotografii” szczęśliwie nałożyła się na dni poprzedzające festiwal Jana Himilsbacha. Janusz Kuligowski zauważył w związku z tym, że przecież wiele z reprodukowanych na eleganckich, kredowych stronach kadrów pokazuje rzeczywistość żywcem z mińskiego dzieciństwa aktora i z pewnością o niejednym budynku czy ulicy sporo mógłby dopowiedzieć do i tak wyczerpujących notek.
Przyjście na świat tej literacko obrazowej syntezy, obejmującej w sumie blisko wiek, do najłatwiejszych nie należało. Zaświadczyli o tym akuszerzy jej porodu, czyli komitet redakcyjny, w którego skład weszli: sam Kuligowski (przewodniczący), Piotr Nowicki, Tomasz Adamczak i Leontyna Sprzątczak, oraz Przemysław Piątkowski reprezentujący współwydawcę, czyli firmę Fotopia, a także jego żona Diana (językoznawca i edytor), która wespół z Elżbietą Janke dokonała korekty warstwy słownej.
Piotr Nowicki odrobinę kokieteryjnie stwierdził, że prawdopodobnie ciąża słonia trwa krócej niż wykluwanie się tego ambitnego projektu. Poprosił przy tej sposobności o wybaczenie sponsorów, którzy – jak zauważył – mieli pełne prawo stracić cierpliwość, nie mówiąc o wierze, że włożone pieniądze kiedyś zaowocują. Tym większe musiało więc być ich ukontentowanie, gdy otrzymali zaproszenie na premierę. A zjawili się w znacznej większości, z czego wnosimy, że wszelkie zawody poszły w niepamięć – tym bardziej, że dzięki poświęconej im kolorowej części albumu niejako wjechali na jego stronicach do Historii.
Nie lada mozołu nastręczyła strona redaktorska i techniczna. Na cud zakrawa to, co z wieloma zniszczonymi fotosami zrobił Artur Zgódka. Głowę pochylić każe ogrom, często w takich wypadkach niedocenianej, benedyktyńskiej pracy korektorskiej. Wreszcie na dłuższe zatrzymanie zasługuje esej pióra Tomasza Adamczaka zarysowujący dzieje miasta.
Mariaż tych czynników sprawił, że czarna księga jest – i podkreślamy to bez cienia wazeliny czy kunktatorstwa – ewenementem na niwie lokalnej historiografii. Jej wyjątkowość, obok walorów estetycznych, polega na tym, że jest ona pierwszą bodaj próbą holistycznego ujęcia pewnego wycinka dziejów naszych ziem. Może to usiłowanie zainspiruje naśladowców i doczekamy się (może nie od razu) monumentalnej epopei, a choćby spójnego opracowania przebiegu okupacji w powiecie mińskim.
A skoro fotografia, to samorzutnie nasuwa się postać Stanisława Ciszkowskiego – czułego adoratora tutejszości. Ale również fotografa, który, przemierzając na swoich licznych welocypedach najdziwniejsze zakamarki, zrobił mnóstwo unikatowych zdjęć. Jego pałający entuzjazmem duch delikatnie unosi się nad całym albumem, a i przez ramię temu czy tamtemu pewnie zaglądał nie raz podczas pracy. Bo przecież w opiewaniu jego ukochanych okolic nie podobna pozwolić sobie na żadną zmyłę.
Wspólne dzieło TPMM i Fotopii już w księgarniach. Wyśmienicie pasuje na prezent nie tylko dla mińszczan. Zdjęcia - Fotopia.com.pl
Numer: 2009 37 Autor: Marcin Królik
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ