Trzeba było aż sesji nadzwyczajnej, by właściciele podmińskich włości mogli raźniej myśleć o przyspieszonym rozwoju. Spowoduje to uchwalone w ubiegłą środę studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego mińskiej gminy, które stanie się podstawą do sporządzenia planów inwestycyjnych dla każdego sołectwa. Dotychczasowe plany, choć aktualne, nie sprostały tempu rozwoju gminy i dążeniom jej mieszkańców
Przestrzeń rozsądku

Można się szczerze zdziwić, czytając założenia do studium zagospodarowania gminy. Oprócz informacji o jej doskonałym położeniu między Warszawą a Siedlcami oraz przy głównych drogach tranzytowych, mamy też taki smaczek, jak parametry meteorologiczne. Czy ktoś by się domyślał, że wokół Mińska Mazowieckiego średnioroczna temperatura powietrza wynosi 7OC (-4,8 stopni w lutym i +18 w lipcu), mamy tutaj 150 dni pochmurnych, ok. 600 mm opadów, 45 dni z pokrywy śnieżnej i wiatry o średniej prędkości 3m/s?
Warto o tym wiedzieć przy podejmowaniu decyzji migracyjnej, ale też trzeba pamiętać, że zurbanizowanie terenu pociąga za sobą znaczącą zmianę warunków bytowania. Od wzrostu o 2-3 stopnie temperatury, nasilenia intensywności opadów i mgieł, aż po deformację prędkości i kierunku wiatru.
Dlatego też – jak to ujął wójt Dąbrowski – urbanizację gminy trzeba umiejętnie kontrolować, by nie zabrązowić całych wsi. Potrzebny jest rozsądek przestrzenny, który pozwoli zrównoważyć potrzeby mieszkańców z ekologią i możliwościami gminy, która przecież każdemu winna wybudować dojazd i zapewnić niezbędne media.
- Jeszcze mamy trochę wsi, więc jej nie likwidujmy – namawiał wójt wnioskodawców i radnych do obiektywnej oceny poprawek do studium.
Już w czasie konsultacji Dąbrowski obiecywał pójść mieszkańcom na rękę, ale nie w przypadkach, gdy ktoś chce wydzielić działki na handel kilka kilometrów od zabudowań i mediów. Jeśli ma siedlisko i nie będzie sprzedawał ziemi, niech się buduje i żyje jak chce. Mimo tych ograniczeń pod zabudowę, ale tylko do 12 m wysokości, przeznaczono trzecią część powierzchni gminy. Oznacza to, że jeżeli wykorzystamy każdą działkę, liczba wiejskich mińszczan urosłaby do... 120 tysięcy. Studium spełnia więc wymogi aglomeracji warszawskiej, która wyznacza gminie funkcję sypialniano-rekreacyjną.
Skoro tak, to wielkość działki nie może być mniejsza niż 800 m2, a pod budowę bliźniaczą – 600 metrów. Za zgodą radnych ograniczono powierzchnię biologicznie czynną do 20%, która mimo tego nie pozwoli na tworzenie osiedlowych gett.
Najwięcej uwag do projektu miał zwyczajowo radny Kozera, za które – to novum – otrzymał podziękowania od projektantki i wójta. Poprawione błędy rzeczowe to jednak nie odpowiedź na pytanie, dlaczego na terenie gminy nie mogą powstawać budynki o charakterze miejskim, czyli mające ponad 12 metrów wysokości. Nikt o tym nie pomyślał, bo wśród ponad tysiąca wniosków żaden nie upomniał się o możliwość budowania 4-pietrowych bloków na wsi. Zresztą – dywagował wójt – jak wydzielić prywatne działki pod budownictwo wielorodzinne?
Za to można bez większych ograniczeń budować na działkach uzupełniających już istniejący teren zabudowy i nowych, które wpisują się w koncepcję urbanistyczną gminy. Najwięcej inwestycyjnego brązu mają cztery największe i najbardziej ekspansywne wsie - Karolina, Niedziałka, Stojadła i Targówka, natomiast w ekologiczną zieleń uzbrojono południowy pas gminy, gdzie dominują tereny nadrzeczne i lasy. Tam są również zbiorniki wodne, które powinny wzmocnić funkcję rekreacyjną gminy. Może rzeczywiście tak się stanie, bo zalew w Mariance zmienił właściciela. Do tego targowisko ma szansę pracować dodatkowo w środy.
Nic, tylko się osiedlić wokół Mińska, gdzie jeszcze pachnie wsią, nie drażnią decybele, a do cywilizacji całkiem blisko. Według prognoz, przy takim tempie migracji populacja wiejskich mińszczan wzrośnie w 2020 roku do 15 tysięcy, a w połowie XXI wieku może się zrównać z Mińskiem. Dopiero wtedy może narodzić się wola połączenia obu samorządów w prawie stutysięczną aglomerację.
Numer: 2009 34 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ