W Kałuszynie

Mieli szczęście nie tylko w miłości, ale i do polityki, bo rok ich ślubu przyniósł pierwsze oznaki postalinowskiej odwilży ze światowym festiwalem młodzieży, który pokazał młodym Polakom, że można żyć inaczej

Uśmiech na dwa serca

Kałuszyn, jak każde prowincjonalne miasteczko przechodzi niż demograficzny. W ubiegłym roku na 60 urodzeń przypadło 81 zgonów, a w pierwszej połowie 2005 roku ten stosunek wyniósł 27:31. Ludność gminy zmniejszyła się przez pół roku o 11 osób, co świadczy też o ujemnej migracji. W innych gminach nie jest lepiej, ale złoci jubilaci nie mają powodu do wstydu. Siedem par obecnych podczas uroczystości wręczenia prezydenckich medali ma 21 dzieci, 39 wnucząt i 13 prawnucząt.

Na doroczną uroczystość burmistrz Zofia Wołkiewicz zaprosiła do domu kultury dziewięć jubileuszowych par – trzy z Kałuszyna, dwie ze Starych Groszk (nieobecne) i po jednej z Leonowa, Olszewic, Gołębiówki i Nowych Groszk. Przy wręczaniu medali za długoletnie pożycie małżeńskie towarzyszyła jej sekretarz UM Henryka Sęktas i przewodniczący rady – Janusz Pełka obdarowujący jubilatów kwiatami. Wspólna fotografia i lampka szampana wcale nie ostudziły rozgrzanej upałem sali, więc deklaracje władzy o klimatyzacji nie muszą być wcale płonne.
Jubilaci trzymali się dzielnie, wspomagając się ciastem i owocami oraz oklaskując kałuszyńską młodzież, która zdobyła się na ambitny program artystyczny. Jakby chcąc dorównać pani burmistrz gratulującej złotożeńcom umiejętności budowania w rodzinach szczęścia osobistego i społecznego.
A młodzież uzupełniła to małżeńskie credo w recytowane i śpiewane cytaty z Kochanowskiego, Różewicza, Szymborskiej i Twardowskiego. Najgłośniej oklaskiwano dwa uśmiechy w jednym sercu oraz wzajemne przywłaszczanie się i wywłaszczanie. Umiejętność wyzbywania się egoizmu i toleracji przydała się przez ponad 18 tysięcy dni i nocy, gdy cieszyli się sobą i dziećmi. Mieli ich po dwoje-troje, a na czworo zdobyli się państwo Jędrzejkiewiczowie z Kałuszyna i Wójcikowie z Gołębiówki. Dziewięć par dochowało się 94 potomków, w tym 26 dzieci, 53 wnucząt i 15 prawnucząt.
W ogóle Genowefa i Stefan Jędrzejkiewiczowie pobrali się w 1943 roku, a jeszcze wcześniej (w ’41) Sabina i Władysław Grabarkowie. Na szczęście odnaleźli się w księgach USC i mogli (choć z 12-14 letnim opóźnieniem) świętować brylantowe gody. Pani Sabina była w dniu ślubu najmłodszą, 18-letnią panną młodą, a jej wybranek – najmłodszym, 23-letnim mężem. Najdłużej z ożenkiem czekał Antoni Dębowski z Olszewic, który jako 30-latek poślubił 20-letnią Walerię. Pozostali nowożeńcy mieli od 19 do 26 lat. Dziś nie wyglądają na 70- czy 80-latków i gdyby ktoś zagrał do tańca, nie zważaliby na upał.
Wśród jubilatów wyróżniali się Teresa i Eugeniusz Kuleszowie otoczeni rodziną i przyjaciółmi. Pan Eugeniusz to organizator corocznych obchodów kałuszyńskiego Września, za co otrzymał powiatową statuetkę Laury.
W Mińsku Mazowieckim i okolicznych gminach ponad sto par rocznie święci złote gody. Większość samorządów godnie ich honoruje, organizując prawie weselne przyjęcia. Życzymy wszystkim jubilatom takiej pogody ducha, która przełamie niedostatki zdrowia, jak ich miłość przez pół wieku przełamywała konflikty.

Numer: 2005 32   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *