18 lipca była dla Arlety Flis ważnym dniem. Może po ślubie najważniejszym w jej dorosłym życiu. Ale także radosnym, bo takiej frekwencji już na starcie jej salonu Day Spa nikt się nie spodziewał. Nawet najbliżsi, którzy przez ostatnie trzy miesiące dzielnie jej pomagali w przygotowaniach salonu dziennej odnowy do otwarcia

Uroda na co dzień

Sobota, samo południe. Upał doskwiera już po paru minutach przebywania na dworze. Nawet w cieniu drzew skweru Kilińskiego. Stąd już tylko kilka kroków do właśnie otwieranego salonu Day Spa. Wrażenie jest niesamowite – ciemny grafit ścian daje poczucie eleganckiego komfortu, a wielkie lustra podwajają wielkość studia fryzur. Przed nimi pierwsze klientki, a z brzydszej płci – odważni chłopcy z dopingującymi ich rodzicami.
Dalej sala masażu, obszerna kabina prysznicowa i rarytas Day Spa – kapsuła służąca wszechstronnej odnowie ciała. Teraz z pływającymi w wodzie kwiatami rumianku, ale w razie potrzeby mogąca się przemienić w saunę, wannę z hydromasażem lub do kąpieli w mleku czy winie.
W sobotę zaproszeni goście i klienci odwiedzający lokal mieli ocenić dotychczasowy wysiłek włożony w stworzenie miejsca, które dałoby im zadowolenie. Opinie okazały się bardzo pochlebne.
- Większość pań była zachwycona wystrojem wnętrz. Od ósmej do dziewiętnastej panie fryzjerki miały pełne ręce pracy. Odwiedziło nas również dużo przechodniów którym pomysł na Day Spa bardzo się podobał. Wszyscy byli zachwyceni ogrodem, w którym lada dzień pokażą się leżaki. Miłe słowa i gesty naszych gości były nagrodą dla nas za ostatnie trzy miesiące ciężkiej pracy. Ja ze swojej strony dziękuję wszystkim odwiedzającym za miłe słowa i zapraszam do odwiedzania mojego Day Spa – podsumowała  pierwszy dzień odnowy w nowym mińskim salonie jego właścicielka, Arleta Flis.
A my gratulujemy pomysłu, życząc wiernych i zadowolonych z regeneracji urody w Day Spa klientów.

Numer: 2009 30   Autor: (jzp)