Mińsk Mazowiecki kolejowy
Nic tak bardzo nie denerwuje, jak niemożność dostania się dokądkolwiek. Czy to winda, czy schody – tak w Polsce jak i w Mińsku Mazowieckim problem rozbija się od dostanie się do góry
Windą donikąd

W zaistniałej sytuacji aż prosi się parafraza z „Misia” mistrza Barei: - Winda nieczynna, najbliższa działająca winda na dworcu we Wrocławiu”. Takie myśli nasuwają się po wizycie na mińskim dworcu,
a dokładnie na peronie nr 3. Zainstalowana tam winda nie działa od miesiąca. Denerwujący jest fakt, że nikt nie wie, co z tym fantem zrobić. Ot – winda. Nikogo nie interesują niepełnosprawni, matki
z dziećmi czy ludzie starzy i niedołężni, którzy chcą dostać się do Warszawy czy do Siedlec. Pierwszy opór napotykają już na dworcu, nie mogąc dostać się na peron nr 3 (brzmi to jak kwestia
z jakiegoś taniego horroru, i co najgorsze taki horror przypomina). Firma dokonująca przebudowy dworca PKP – Skanska – jak mówi pragnący zachować anonimowość pracownik spółki – miała serwisanta wind pod telefonem.
I wtedy windy działały bez zarzutu. W momencie przejęcia obiektu przez Sekcję Eksploatacji w Siedlcach serwisant jest na miejscu, ale... winda przy pochylni nie działa od roku, a przy słynnym już peronie nr 3 – od miesiąca.
Co ciekawe, szwedzka firma produkująca owe windy zamknęła podwoje. Zatem, skoro nie ma firmy – nie ma części zamiennych. Na chwilę obecną sekcja eksploatacji stara się ściągnąć je z Czech. Do Czech nie tak znowuż daleko, chociaż z drugiej strony można by mniemać, że Czechy leżą koło Australii, skoro ściągnięcie elementów zajmuje rok! A w Siedlcach... nikt nie odbiera telefonu.
Inną sprawą, która prosi się wręcz o osobny artykuł jest sama sytuacja na dworcu – zbyt mała liczba kamer, brak ochrony, rzadkie wizyty SOK czy zbyt krótko otwarta toaleta.
A w tle majaczy nieszczęsny peron trzeci i kolejna parafraza, tym razem zespołu 2+1: - (...) i powiozą nas windą.... donikąd.
Numer: 2009 29 Autor: Bartek Ekner
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ