Drodzy Czytelnicy

Jeśli oceniać nasze nastroje po stanie pogody, to powinniśmy się czuś podle. Jak nie duchota, to burza, jak nie kurz na polnych ulicach, to błoto po osie. Tymczasem powody mniejszej radości i powracającego stresu są dziś zgoła niepogodowe i niewakacyjne

Pogoda na zło

Drodzy Czytelnicy / Pogoda na zło

Kogo już za życia podniesiono do rangi króla popu? Wiadomo – Michaela Jacksona. A co po śmierci? Wszystko wskazuje, że zostanie legendą estrady. Legendą na tyle żywiołową co nastrojową i – co najważniejsze - nigdy niezapomnianą.

Postanowiłem sprawdzić, czy aby te prognozy jego fanów nie są przesadzone. I co? Kilka godzin sam na sam ze sztuką Michaela może wprowadzić każdego w nieziemski trans. To pewne, ale trzeba przedtem zweryfikować nie tylko swoją wrażliwość, ale też wpływ artyzmu  MJ na pojmowanie sztuki w ogóle.

Mówią o Jacksonie, że nigdy nie dorósł, a jego Nibylandia to kaprys gwiazdy, która lubiła otaczać się pięknymi przedmiotami i sypiać z dziećmi. Gdy oglądamy go na scenie i w życiu prywatnym można sądzić, że staje się innym człowiekiem. Nie tylko ciałem, ale i duszą. Tak mówią nawet jego przyjaciele, ale prawdziwego Michaela Jacksona widać i słychać najlepiej w „You are not alone” - lirycznym zapewnieniu, że tak naprawdę nikt nie jest sam, jeśli kocha.

Uwielbiany przez miliony i wyśmiewany przez zazdrosnych złośników odszedł za wcześnie i pewnie nie tak, jak zamierzał. Mógł mieć wszystko, nawet białą skórę i równie białe dzieci urodzone przez wynajęte kobiety, ale nie mógł zmienić swego przeznaczenia. A czy potrafił kochać? Pisząc takie teksty o miłości i tak o niej śpiewając nie sposób nawet myśleć, że był złym człowiekiem.

 

Zejdźmy na ziemię, czyli do mińskich sfer sztuk różnych. Nie sposób pominąć czwartkowej imprezy przy ul. Budowlanej, którą  ośmieliło się znowu zorganizować w Mińsku Mazowieckim stowarzyszenie „Dom Muzyki”. Mało tego, wciągnęło do gry nieświadomego nieszczęść szefa promocji mińskiego powiatu. O tym, że spalony medialnie prezes Kowalczyk będzie za wszelką cenę szukał w Mińsku Mazowieckim rehabilitacji, można się było domyślać. Trudno jednak było go podejrzewać o tak daleko idące chamstwo, gdy do współorganizacji koncertu wziął mińskiego starostę. Wypędzanie dziennikarzy, straszenie sądem i w ogóle brak akredytacji nie mieści się w głowie normalnego człowieka, a co dopiero mówić o normach twórcy kultury. Tacy ludzie żadnymi artystami nie byli i nigdy nie będą. A współorganizator? Promotorzy mińskiego powiatu popełnili błąd naiwności, mysląc że nawet e-mol czy b-mol nie zrobi ich w konia. A jednak zrobił, jak wielu, którzy mu wczesniej zaufali.

Jeżeli mowa o zaufaniu, musi też być o polityce, a konkretnie o partii, która po ostatnich wyborach objęła rządy. Chodzi o podatki, które Platforma zamierza nam podnieść z powodu ukrywanej miesiącami dziury budżetowej. Tym razem zaufam PiS-owi i prezydentowi, że na taką rzeź przedsiębiorców korzystających z podatku liniowego nie pozwolą. SLD także, bo choć im dzisiaj do Millera daleko, to właśnie za rządów Lewicy dlokonał się ten liniowy cud. Dzięki niemu zbliżyliśmy się do Japonii, ale też podatek liniowy wciąż nas chroni przed idącym z Ameryki kryzysem. Mimo tej finansowej zarazy, trzeba wybaczyć stowarzyszeniu MiLa urzadzenie pod pałacem amerykańskiego święta. Na szczęście bez prawdziwych Apaczów i Siuksów, jak na kryzys przystało.

 

Numer: 2009 28   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *