W najbliższą niedzielę będziemy mieli aż 12 godzin na podjęcie ważnych decyzji – czy w ogóle wybierać europosłów, a jeśli już, to kogo. Mińszczanie – chyba za karę – będą musieli jeszcze zdecydować, czy chcą powierzyć miastu usuwanie własnych odpadów, co w praktyce oznacza zgodę na podatek i monopol śmieciowy magistratu. Najprościej wypędzić ten obowiązek na manowce, a potem wstydzić się własnej głupoty. Nie warto
Zbiegi wyborcze
Gdy do miasta przyjeżdża prezydent Rzeczpospolitej, nie można tego faktu przemilczeć. Tym bardziej, że do jego przyjęcia ustawił się szpaler miejscowych vipów i z pół tysiąca mińszczan.
Co się stało, że mieliśmy aż tak dużą przyjemność goszczenia głowy państwa? Właściwie nic, gdyby nie nadchodzące eurowybory i… rotmistrz Pilecki. Obaj w żaden sposób niezwiązani z Mińskiem, a jednak znalazły się siły, które potrafiły ich znakomicie czyli wyborczo połączyć. Prezydent twierdził, że przyjechał nad Srebrną z gospodarską wizytą, a tymczasem burmistrz Grzesiak nie pokazał mu oglądanego przed dwoma laty basenu. A to by się pan prezydent zdziwił, a być może wręcz pomyślał, że u nas czas się zatrzymał. Nic podobnego, zegary chodzą nawet szybciej, a my coraz częściej wpadamy w nerwowy niedoczas
Chciałem nawet uwierzyć Kaczyńskiemu, że rzeczywiście wpadł do nas po drodze do Garwolina i Maciejowic z czystej troski, ale gdy zobaczyłem Adama Bielana, wszystko wróciło do oczywistej oczywistości. Niestety, pan prezydent robił w Mińsku Mazowieckim za forpocztę wyborczą PiS-u. I już nieważne, że burmistrz Grzesiak mówił mu per ty, a tyczkowany prezydent wciąż się uśmiechał. Nieważne nawet, że zmylił ochronę i witał się z falującym tłumem. Ważne, że przestał dla wielu być prezydentem nas wszystkich, choć byśmy mieli wypisane na czołach, że wolimy PO, PSL lub SLD. Cenię ten akt prezydenckiej odwagi, ale przez Lecha Kaczyńskiego trudno mi będzie ukrzyżować elekcyjnie któregoś z kandydatów PiS-u.
Bohaterów referendum śmieciowego będzie niewielu, bo – jak głosi ulica - Grzesiakowi nie pomoże nawet ogłoszenie w naszym tygodniku. Co zrobić, by przekonać niedowiarków? Mogę tylko przypomnieć, że mińska gospodarka komunalna przypomina tani dom publiczny. Każdy tam może wejść i za grosze byle jak sobie dogodzić. Trzeba to zmienić czyli śmieciowe władztwo oddać w kompetentne ręce, które potrafią nagradzać za segregację i karać za śmieciową impotencję. Najlepiej, by miasto wybrało najtańszych a jednocześnie ekologicznych odbiorców, bo PGK sobie z tym nie poradzi. Ale gdyby nawet nie od razu i nie za tej władzy było lepiej, to głosować trzeba. Ja dałbym magistratowi szansę. A nuż lepiej mu pójdzie z basenem, którego szczerze powinien się wstydzić.
Końcówka maja przyniosła zatrzęsienie imprez, więc proszę się nie dziwić, że nie wszystkie reportaże zmieściły się do aktualnego numeru. Dlatego we wstępniaku musiał się zmieścić prezydent i pamiątkowa fotka z Janowa, gdzie z rodziną spędziłem aż 12 lat. Spotkałem tam różnych ludzi, ale nie z każdym mógłbym się tak sfotografować jak z Marią i józefem Gromkami oraz Ireną Drwęcką. Bardzo dziękuję wszystkim uczciwym za każdy okruch dobrej nadziei.
Przy urnach też czeka na nas nadzieja, jeśli marzymy o własnym miejscu wśród narodów Europy. Nie patrzmy więc na wyborcze zbiegi okoliczności i po prostu w niedzielę wybierzmy najlepszych.
Numer: 2009 23
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ