Pewien samorządowiec zauważył niedawno, że ze wstąpienia do Unii mamy same korzyści, a jeśli ktoś dostrzega jakieś wady, niech da mu znać. Statystyki wydają się tę opinię potwierdzać, bo choć w ostatnich eurowyborach ciągnęliśmy się na szarym końcu, a w tym roku prawdopodobnie sytuacja się powtórzy, należymy do społeczeństw najbardziej zadowolonych z przystąpienia do europejskiej rodziny. Skąd się to bierze? A może statystyczne słupki nie odsłaniają całej prawdy?
Co nam dała Europa?
Demony uśpione
Każdy inaczej zapamiętał tamten dzień. Stefan spędził go na rybach (była akurat ładna pogoda). Pięć lat później nadszedł czas podsumowań. Na czoło wysuwa się ulga – nie popadliśmy w ekonomiczną zapaść, nie rozmyła się tożsamość narodowa, a geje nie szturmują urzędów stanu cywilnego. Za to wszędzie słyszy się o dotacjach unijnych
i o tym jak łatwo je dostać. Nawet sceptyczna wieś jest znacznie ostrożniejsza w krytykowaniu, co jednak nie znaczy, że nie mają Unii nic do zarzucenia. Najbardziej irytują ich biurokratyczne zawiłości, które trzeba przejść, żeby otrzymać niezbędne wsparcie oraz absurdalne unijne normy, które wciskają się do każdego kąta i chcą ustawiać nam całe życie.
Optymizm nie oznacza jednak, że strach przestał się czaić. Jego najnowsza odsłona to oczywiście widmo kontynentalnej recesji. Bezpośrednio z nim wiąże się obawa, że w obliczu zagrożenia zamiast deklarowanej na salonach europejskiej solidarności zwyciężą partykularne interesy poszczególnych krajów, które będą chciały ratować swoją tonącą gospodarkę za wszelką cenę bez oglądania się na maruderów. Ludzie w średnim wieku
i starsi nie przestają żywić wątpliwości natury obyczajowej. Trudno im odnaleźć się w nowej, globalnej kulturze, która na ich oczach dokonuje fundamentalnych przewartościowań. Niektórzy mówią wręcz, że Europa zabrała młodym serce.
Pokolenie zmian
Dla młodych mińszczan najważniejszym dobrem wstąpienia do UE jest możliwość swobodnego podróżowania – zwłaszcza odkąd wstąpiliśmy do strefy Schengen. Kolejną istotną wartością jest ułatwiony dostęp do studiowania we wszystkich unijnych krajach oraz otwarcie tamtejszych rynków pracy, choć oczywiście w dobie recesji ten akurat czynnik traci nieco na znaczeniu. Jednak ponad tym wszystkim sytuuje się poczucie pełnoprawnego przynależenia.
Urodzeni w latach 70 i 80 nie mają charakteryzującego jeszcze pokolenie solidarnościowe kompleksu niższości. Wiedzą, że wchodząc do mińskiego Tesco, mniej więcej tego samego mogą spodziewać się
w sklepie tej sieci w Londynie czy Paryżu. Płynnie posługują się językami zachodnimi, toteż zawierają szerokie kontakty. Możemy już nawet mówić o wytworzeniu się specyficznej postawy europatriotyzmu.
Typowy europatriota to legitymujący się wyższym wykształceniem przedstawiciel grupy wiekowej między 25 a 35 lat
o liberalnych poglądach. Według nich nie ma dla Polski, jak też i dla całego kontynentu, alternatywy innej niż Unia. Nie mają złudzeń, że tylko w ten sposób będziemy graczem równym USA i Chinom. Co zaś tyczy się samej Unii, nie wykluczają, że może ona ulegać przemianom, a nawet się rozpaść, niemniej na gruzach tych powstanie jakiś rodzaj nowej wspólnoty. To nieuniknione – konstatuje 33-letni Maciek.
Tak więc nasze unijne pięciolecie oceniają pozytywnie. Podkreślają, że dla pokoleń, które teraz rosną, europejska rodzina będzie już czymś tak oczywistym jak dla dzisiejszych szesnastolatków hipermarkety – nie będą w stanie sobie wyobrazić, że kiedyś jej nie było.
Króliki oświaty
- Europo witaj nam - śpiewało się w popularnym niegdyś programie telewizyjnym. Bo też, trzeba przyznać, czujemy jej obecność na każdym kroku. Także w oświacie.
Na tę chwilę mamy sześcioletnie podstawówki i gimnazja, nad którymi już ubolewamy. Za chwilę będziemy mieli sześciolatki w klasie pierwszej. Ale nie powinno się rozpaczać – w wielu krajach europejskich edukację szkolną rozpoczyna się w wieku lat czterech. Oczywiście, testy kompetencji, podnoszące umiejętność czytania ze zrozumieniem, już nie są nam obce. Funkcjonują u nas różnorodne szkolne Programy, chociażby Socrates, które zachęcają do działań programowych
i integracyjnych europejską młodzież.
Na oświatę przeznacza się także ogromne finanse, a wszystko po to by wyrównać start wszystkim uczniom. Szkoły powiatu mińskiego są obficie skomputeryzowane, a młodzież ma możliwość poznawania europejskich zakątków podczas obozów i kursów. Ba, może szlifować swoje umiejętności językowe. Korzysta się też coraz częściej z wielu metod dydaktycznych i wychowawczych rodem z Zachodu. Czy to wystarczy?
By dogonić obce – konstatują gorzko mińscy nauczyciele – często jednak chyba zapomina się o rodzimych metodach nauczania, wspaniałych polskich pedagogach i wieloletniej tradycji. Może warto zgłębiać i te rejony? – pytają. Wszak, nie wszystko złoto, co się świeci.
Dobro gminne
Zarówno lokalni samorządowcy, jak i mieszkańcy powiatu zgadzają się, że w najogólniejszym zarysie zyskał on na członkostwie w UE. Rokrocznie poszerza się zakres inwestycji za unijne pieniądze. Widać to choćby po centrach gmin odnowionych, bądź będących właśnie w trakcie odnawiania dzięki pozyskanym przez wójtów funduszom. Do tego doliczmy nowo powstające boiska, sale multimedialne w szkołach, czy plany rychłej budowy obwodnicy Mińska. Można też, rzecz jasna, mówić o szansach zmarnowanych. Tutaj od razu nasuwa się Jakubów, którego cechująca się dziwnym asekuranctwem rada nie kwapi się zbytnio do wyciągania ręki po kasę, i Cegłów, gdzie członkowie powołanej specjalnie w tym celu komisji trawią czas głównie na kłótniach i utarczkach.
W labiryncie dopłat
Rolnicy posiadający obszary o powierzchni co najmniej 1 ha, utrzymywane w dobrej kulturze rolnej, mogą ubiegać się o płatności obszarowe. Płatnościami objęte są uprawy wszystkich roślin uprawianych na gruntach ornych, w tym również zadbane ugory. Istnieje cała lista zbóż i roślin, do których może być przyznana płatność uzupełniająca. Rolnicy mogą także wnioskować o płatności zwierzęce np. przy posiadaniu bydła, owiec, kóz i koni.
Dla ułatwienia wypełniania wniosków
o przyznanie płatności rolniczych, przy gminach urzędują przedstawiciele Ośrodków Doradztwa Rolniczego służący w razie potrzeby pomocą. Wypełnione wnioski są składane do powiatowych biur Agencji Restrukturyzacji
i Modernizacji Rolnictwa. Wnioski te powinny być złożone do 15 maja. Załącznikiem wniosku o przyznanie płatności na 2009 rok jest szkic graficzny położenia działek rolnych na działkach ewidencyjnych, do których rolnik ubiega się o dopłaty.
Okazuje się więc, że cała operacja dopłat unijnych nie jest rzeczą prostą. Stąd pojawiające się niekiedy złorzeczenia rolników pod adresem UE, np. „ta diabla unia”.
Mleczna droga
Z wejściem Polski do UE zmieniło się także oblicze hodowlane polskiej wsi. Obecnie w gospodarstwach wiejskich nie trzyma się różnorodnego inwentarza. Rolnicy nastawiają się na hodowle raczej jednogatunkowe. Takim powszechnie znanym kierunkiem jest hodowla bydła mlecznego. Jednak w stosunku do producentów mleka postawiono wysokie wymagania.
A więc przede wszystkim, bydło zostało zmetrykowane i zaewidencjonowane przez poddanie wymogom weterynaryjnym, zaś produkcja mleka okwotowana i kontrolowana przez Sanepid. Kwotowanie mleka ma na celu zapewnienie dostawcom zbytu na wyprodukowane mleko. Rok kwotowy dla dostawców to okres od 1 kwietnia roku kalendarzowego do 31 marca roku następnego.
Istotną rzeczą jest indywidualna referencyjna ilość mleka, którą dostawca może wprowadzić do obrotu bez ponoszenia kar pieniężnych. Producent mleka jest właścicielem ilości referencyjnej i może ją sprzedać lub oddać w użytkowanie innej osobie, jednak sprzedaż indywidualnej ilości referencyjnej powoduje, że producent nie będzie mógł otrzymać uzupełnienia z krajowej rezerwy przez
5 lat. Kwotowanie mleka uwzględnia także referencyjną zawartość tłuszczu w mleku. Opłata za przekroczenie indywidualnej ilości referencyjnej połączona z przekroczeniem krajowym wynosi około 30 euro za 100 kg mleka.
Na producentów mleka nałożone są także rygory sankcjonowane karami grzywny, jak konieczność prowadzenia miesięcznego rejestru mleka. Nad całością produkcji mleka czuwa Agencja Rynku Rolnego poprzez oddziały terenowe, dokąd składane są wnioski i zgłoszenia producentów i dostawców. Taki oddział terenowy ARR istnieje także w Mińsku. Na terenie powiatu mińskiego głównymi odbiorcami mleka od producentów są zakłady w Garwolinie i Węgrowie.
Utrącone kręgosłupy
Im bliżej wyborczej niedzieli, tym głośniej pryskają złudzenia entuzjastów. Nie ma zaskoczenia. Powodem politycznej obstrukcji jest przetaczająca się przez media kampania. Do pustosłowia i gruszek na wierzbie we własnym grajdołku zdążyliśmy się już przyzwyczaić, a nawet na swój sposób je polubić. - Łatwo pleść co ślina na język przyniesie – stwierdza Bogdan – ale kiedy wyjadą reporterzy i zacznie się codzienna, żmudna, pozbawiona spektakularności harówka, może już być gorzej.
Według naszych respondentów wybory zasadniczo niczego nie zmieniają. Nauczyli się chronicznej nieufności wobec polityków, która w najbliższą niedzielę prawdopodobnie osiągnie swoją kulminację. Ale nie tylko to martwi nielicznych europatriotów. Wskazują oni, że przy całym wykazywanym w statystykach zadowoleniu, traktujemy przynależność do Unii zbyt merkantylnie. Brak nam – uwikłanym w partyjne pyskówki politykom niestety również – szerszego spojrzenia, bez którego długo nie pociągniemy.
Numer: 2009 23 Autor: Teksty - Teresa Romaszuk, Marcin Królik, Franciszek Zwierzyński
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ