Powiat targowy

Z początku targi pracy były dziwaczną niespodzianką mińskiego pośredniaka, potem okazją do zdobycia intratnej pracy, a ostatnio – ostoją pracodawców, którzy wypatrywali w tłumie odwiedzających chętnych do zatrudnienia. W tym roku proporcje się wyrównały, co wcale nie znaczy, że goście targów to tylko osoby bezrobotne, a wystawcy to tylko firmy chronicznie cierpiące na brak pracowników

Praca na pokaz

Powiat targowy / Praca na pokaz

Dyrekcja i pracownicy mińskiego PUP z obawą myśleli o tegorocznej edycji targów z uwagi na rozpoczęty okres prac sezonowych, które zawsze odchudzają liczbę bezrobotnych. Stało się tak już w kwietniu i potrwa do lipca, kiedy szeregi poszukujących zajęcia zasilą tegoroczni absolwenci. Obawy okazały się płonne, bo już od 9.00 przez salę sportową Macierzanki trudno było przejść. I tak aż do południa, choć później też korytarze między boksami nie były puste.
Uroczyste otwarcie to przede wszystkim pochlebne dla pracowników urzędu pracy opinie władz resortowych i powiatu. Dyrektor Grażyna Borowiec nie lubi takich peanów, ale też jest prawdą, że miński PUP należy do najefektywniejszych na Mazowszu, co pokazują nie tylko statystyki.
Najwięcej osób gromadziło się przy stolikach powiatowego i wojewódzkiego urzędu pracy mimo, że ogłoszenia o naborze wisiały na korytarzu.
- Mogę je studiować codziennie w urzędzie, a dzisiaj jest jedyna okazja, by porozmawiać z osobami, które wiedzą, jak mi pomóc – streszcza swój cel właściciel upadłej niedawno jednoosobowej firmy. Chce założyć drugą, ale nie wie, co może chwycić na rynku. To właśnie dla takich jak on otwarto w jednej z sal szkoły warsztaty rozmów bez tajemnic, które miały przełamywać traumę po stracie pracy lub firmy.
Najefektywniejsi i pragnący się usamodzielnić mieli zaś do dyspozycji przedstawicieli PUP, urzędu miasta, skarbówki i ZUS-u, którzy tłumaczyli, jak założyć firmę od wsparcia finansowego i rejestrację po formy opodatkowania i ubezpieczenia. Natomiast każdy dawca pracy mógł się również zapatrzeć w nowy informator ułatwiający współpracę z PUP-em.
Tak wyposażeni w ulotki i wiedzę goście targów szli między boksy, gdzie czekali na nich przedstawiciele lub właściciele 25 firm, instytucji, szkół, a nawet para-przedszkoli. Na początku Państwowa Inspekcja Pracy, ale z Warszawy, potem znane firmy jak Ogród i Dom, Harper Hygienics, Dawiel, MarcPol, Media-Tech, Lux czy ZNTK. Obok nich kancelaria ubezpieczeniowa Piotra Wańko, OMB czyli szwalnia Elżbiety Borowskiej ze Stojadeł i wesołowski McDonalds. Jest również agencja ochrony (też z Warszawy), ośrodek szkolenia kierowców Wałowa, jedyny z banków - Eurobank, dobrze znane CKU, Wyższa Szkoła Nauk Społecznych, a za ich plecami – przedstawicielki mińskiej komendy policji z ulotką o warunkach zostania policjantem i czapką do… podziwiania. Okazało się także, że aby zostać telemarketerem, nie trzeba jeździć do stolicy. Taka pracę dla młodych, ambitnych, dynamicznych i komunikatywnych oferuje firma InterTel, będąca partnerem TP S.A.
Trudno zliczyć nie tylko odwiedzających, ale i poważnie zainteresowanych ofertami pracy. Wiele firm nie wysiliło się nawet na większą wizualizację swej marki i potrzeb, uznając za lepsze rozłożenie na stole drobnych ulotek.
- Ludzie głównie przychodzą, by zweryfikować warunki pracy. Nie pytają nawet o wynagrodzenie. Może się zgłoszą – mówią z nadzieją przedstawiciele firm. A na materiały reklamowe FUD-u reagowali zdziwieniem, że spółka jeszcze istnieje i zatrudnia prawie 300 osób.
Mimo obecności na targach, wielu pracodawców za korzystniejsze uznało ogłoszenie potrzeb w lokalnych tygodnikach. W naszym co tydzień mamy ok. 50 ofert pracy, a ich liczba wcale nie maleje mimo nasycania się rynku.

Numer: 2009 22   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *