Mieszkańcom Sulejówka obiecywała „szklane domy”, przedsiębiorcom cudowne kontrakty, zaś Waldemarowi Chachulskiemu zwiastowała zasłużoną sławę. Burmistrz Sulejówka chciał zasłynąć jako ten, który z miasteczka uczyni inwestycyjny raj. To pragnienie sławy stało się jednak podatnym gruntem dla Elżbiety Wierzbanowskiej, która pod maską dobrej wróżki skrywała twarz sprytnej oszustki
Boom w butelce
Artykuł w „Polityce” nie pozostawia złudzeń. Wierzbanowska w ciągu kilku lat oszukała mnóstwo samorządów w całej Polsce. Były takie, które wywieść w pole się nie dały, wielu jednak burmistrzów, radnych i biznesemenów chciało się na jej pomysłach wzbogacić. Pieniędzy jednak nie zarobił nikt, kto nie trzymał się bardzo blisko pani Eli. Poza wąską grupką wtajemniczonych, wszyscy inni dobrowolnie płacili setki tysięcy haraczu za nadzieje, które nigdy nie miały się spełnić. Nie inaczej było w Sulejówku.
My mieliśmy okazję wysłuchać i sfotografować Elżbietę Wierzbanowską podczas wiosennej inwestycyjnej prezentacji zorganizowanej przez burmistrza Sulejówka. W. Chachulski zaprosił wówczas do wystąpienia te osoby, które udowodnić miały rozpoczynający się w Sulejówku boom inwestycyjny. Spotkanie to rzeczywiście wywoływało jednoznaczne wrażenie, jakoby za rządów burmistrza Chachulskiego Sulejówek miał szansę stać się jednym z najnowocześniejszych i najdynamiczniej rozwijających się miast podobnej wielkości nie tylko w okolicy, ale nawet w kraju. Problem w tym, że gwoździem programu miało być (i było!) wystąpienie Elżbiety Wierzbanowskiej podającej się za prezes Wielkopolskiej Spółki Handlowo-Leasingowej. Skromna, miła i nie wyglądająca na zbyt pewną siebie kobieta po „50” nie przypominała stereotypowej bizneswoman, tym bardziej więc nie sprawiała wrażenia oszustki. Mało tego, bo na tle politycznych ataków i wrogości, jaką momentami okazywali sobie nawzajem zebrani na sali goście, pani Wierzbanowska wyróżniała się osobistą kulturą i opanowaniem. W swoim wystąpieniu przedstawiła projekt, zgodnie z którym w Sulejówku wybudowany zostanie niepubliczny szpital, który będzie jednym z najnowocześniejszych obiektów tego typu w Polsce. Inwestycji towarzyszyć miały: budowa basenu geotermalnego, tworzenie zespołu dydaktycznego, budowa hotelu na 100 osób, a nawet 140 mieszkań dla specjalistów ściągniętych z różnych zakątków Polski. W blisko 70% szpital miał utrzymywać się ze zwrotów z NFZ, a w pozostałej części z płatnych usług. Inwestycja miała pochłonąć 240 mln dolarów. Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości, czy te zapowiedzi są wiarygodne, rozwiewało je poparcie prof. Mirosława Ząbka – krajowego konsultanta ds. neurochirurgii, który, jak się dziś okazuje, również dał się nabrać grupie Wierzbanowskiej. Jej wiosenne wystąpienie wywołało aplauz zgromadzonych radnych i innych osób, głównie związanych z obozem burmistrza. Jedyną na sali osobą, która odważyła się wówczas wypowiedzieć na głos swoje wątpliwości, była opozycyjna radna Halina Borowska. Pytała jednak głównie o to, dlaczego wśród firm wybranych przez inwestora do ścisłej współpracy znalazło się Unico – firma należąca do Igora Matrackiego, syna przewodniczącej rady miasta. Z wypowiedzi Borowskiej wynikało, że aby zostać współpracownikiem Wierzbanowskiej, trzeba było mieć znajomości we władzach miasta. Zazdroszczono tym, którym udało się podpisać kontrakt z WSHL. Na ten zarzut Wierzbanowska odpowiedziała, że o niczym takim nie wie, ale jeśli komuś nie podoba się to, co robi, ona równie dobrze może taki obiekt wybudować gdzie indziej. Kiedy rada Sulejówka głosowała nad przekazaniem za darmo Wierzbanowskiej 10 ha gruntu pod jej inwestycje, zdrowy (z dzisiejszej perspektywy) rozsądek wykazało jedynie kilku radnych. Przeciwko podarowaniu WSHL takiego prezentu głosowali: Halina Borowska, Krystyna Myślińska, Jadwiga Wójcik, Zenon Dąbrowski, Zbigniew Oktaba i Janusz Pietniczka. Pozostali nie tylko dali się uwieść urokowi oszutki, ale byli wręcz oburzeni wątpliwościami opozycji.
Dziś Unico Matrackiego należy do największych poszkodowanych. Firma zapłaciła 350 tys. zł wadium – miała to być opłata za otrzymanie wyłączności na wykonywanie usług dla firmy WSHL. Wadium w wysokości od 100 do 900 tys. zł Wierzbanowska żądała także od innych firm. Przeważnie pieniądze dostawała, bo w zamian obiecywała o wiele większe zyski. Opornym pokazywała różne uchwały i dokumenty, które były traktowane jako poręczenie legalności jej inwestycji. Kiedy jednak wszyscy „wybrańcy” wpłacili po kilkaset tysięcy złotych na konta dobrej wróżki, ta wsiadła do swojego terenowego auta, odjechała i więcej się nie pojawiła. Burmistrz Sulejówka zaczął się niepokoić. Wykonał kilka telefonów do firm i instytucji, które inwestorka podała w swoim portfolio. Dopiero wtedy dowiedział się, że mógł siebie i mieszkańców nabić w butelkę.
Numer: 2005 03
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ