Mińsk Mazowiecki sąsiedzki

- Ostatnimi czasy ukazały się w tygodniku Co słychać? informacje o szkołach średnich, które jak mogą, agitują przyszłych uczniów. Szkoła popularnie w Mińsku Mazowieckim zwana Chemikiem chwaliła się między innymi wspaniałym programem wychowawczym. Pani dyrektor napisała o teorii, ja napiszę o praktyce – ujawnia jedna z sąsiadek zespołu szkół w imieniu lokatorów bloków przy 1PLM

Brudna żenada

Mińsk Mazowiecki sąsiedzki / Brudna żenada

Mieszka w jednym z budynków sąsiadujących z Chemikiem. Od lat jego mieszkańcy toczą wojnę z uczniami tej szkoły, którzy wszystkie przerwy spędzają pod ich balkonami. Przychodzą tu na papieroska, niejednokrotnie piją alkohol, zaśmiecają otoczenie, zachowują się wulgarnie i arogancko, obracają w niwecz pielęgnowane przez nich ogródki. - Młodzież bywa na tyle bezczelna, że w deszczowe dni wchodzi nawet do klatek schodowych, posługując się kłamstwem, by ktoś z mieszkańców otworzył drzwi z domofonem. Na klatkach zostają pety, pudełka i butelki - twierdzi nasza respondentka.
Dalej zauważa, że opisana sytuacja trwa od wielu lat. Wielokrotnie dzwonili do szkoły, rozmawiali z dyrekcją, wysyłali listy - bez skutku. Pani dyrektor w rozmowie telefonicznej stwierdziła, że nie ma obowiązku pilnować uczniów podczas przerw. Chyba nie jest to do końca prawda, skoro na drzwiach szkoły do niedawna widniał napis, że podczas przerw uczniowie nie mogą opuszczać terenu szkoły. Nie jest też prawdą, że są to dorośli kursanci, nie zaś uczniowie Chemika. Już we wrześniu każdego roku można zobaczyć pierwszoklasistów, którzy zaczynają praktykować ten przykry dla blokowiczów szkolny zwyczaj. I czynią to przez wszystkie lata nauki. - Można przyjść na nasze osiedle, pospacerować ścieżką między ogrodzeniem szkoły a blokami, by co 45 minut obejrzeć inwazję palaczy, brudasów – zachęca do wizji specjalnej.
O sytuacji zawiadamiana była także straż miejska. Owszem, raz widziano panów strażników; objechali parking, nawet nie wysiedli z auta. - Może w tej sytuacji pani dyrektor powinna oddelegować nauczyciela na dyżur tuż przy furtkach szkoły, albo przynajmniej zadbać, by pracownik szkoły systematycznie sprzątał miejsca, gdzie uczniowie spędzają przerwy – proponuje.
Ma jeszcze jedną refleksję. Chemik to szkoła promująca zdrowie - teoretycznie! A oni czują się wciąż bezradni. Nie chcą też ujawniać swoich nazwisk, by nie być łatwym celem zemsty uczniów Chemika.
Oskarżenia naszej czytelniczki przedstawiliśmy dyrektor Krystynie Milewskiej-Stasinowskiej, która jest zażenowana listem sąsiadów z bloków, którzy proszą o pomoc tygodnik Co słychać? zamiast przyjść i porozmawiać. Potwierdza jednak, że na terenie szkoły tj. w budynkach i na boisku nie wolno palić papierosów. Zakazu strzegą nauczyciele i monitoring, więc borykający się z nałogiem uczniowie próbują ukryć się poza zasięgiem oczu i kamer.
– Nie można twierdzić – dowodzi dalej dyrektorka - że mamy idealną młodzież. Szkoła, podobnie jak rodzice, boryka się z problemami wychowawczymi młodzieży. Większość rodziców chętnie współpracuje ze szkołą, ale z nieliczną grupą niedostosowanych, niezdyscyplinowanych, szpanujących wszyscy mamy problemy, a niejednokrotnie mają oni konflikty z prawem już w szkole podstawowej.
– Nasza praktyka pedagogiczna, wiedza, doświadczenie, zaangażowanie i umiłowanie pracy z młodzieżą, pozwalają nam na pokazywanie tego co dobre, piękne
i szlachetne w naszych uczniach i absolwentach – ripostuje dyrektorka, zaznaczając kategorycznie, że nie pozwoli na kierowanie w stronę uczniów epitetów, wyzwisk oraz na ich poniżanie. Prosi, by odwiedzić szkołę, zapoznać się z jej dorobkiem i osiągnięciami uczniów oraz absolwentów. Od razu widać, jak wiele zmieniło się tu na lepsze, jak jest czysto i bezpiecznie.
Apeluje przy okazji do mieszkańców osiedli wokół szkoły, aby pilnowali swoje dzieci podczas zabaw na boisku, a posiadających czworonogi - o przestrzeganie zakazu wprowadzania psów na teren szkoły.
Dalej dyrektorka ZS im MS-C stwierdza, że zarzuty w piśmie skierowanym do redakcji, nie precyzują ilu to uczniów utrudnia życie mieszkańców i czy są to na pewno jej uczniowie. Nieprawdą jest, że otrzymywała wcześniej sygnały w tej sprawie. Poza tym zauważa, że żaden dyrektor nie może odpowiadać za to, co robią uczniowie poza terenem szkoły, a więc na osiedlach i w całym mieście.  Kieruje więc wszystkich mających problemy z młodzieżą mieszkańców sąsiednich bloków do policji i odpowiednich służb pomocy.
Wzywa również dorosłych, a szczególnie piszących kłamliwe paszkwile, by zaczęli od siebie zmieniać świat i byli dobrym przykładem dla swych dzieci. Jakie to proste i... trudne!

Numer: 2009 21   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *