O tym, że każdy powiat jest samorządowym dziwolągiem przekonujemy się najbardziej podczas analizy budżetu, a jeszcze dobitniej, gdy dochodzi do skwitowania jego realizacji przez zarząd. Gros znaczonych pieniędzy (ponad 85 procent) powoduje, że nie sposób tu czegokolwiek zmarnować. Mimo tego opozycja nie śpi i pięciu członków klubu PiS wstrzymało się od głosu
Miliony w piachu

Henryk Świtkowski jest nauczycielem chemii, więc dobrze zna się na mieszaninach i związkach. Okazało się, że jako szef komisji budżetowej potrafi również ocenić związek wydatków z małą sumą pozyskanych przez powiat pieniędzy. Siłą rzeczy trzeba było oszczędzać, przeznaczając na inwestycje tylko 15 procent wydatków, bo oświata zżarła ich połowę, kształcąc uczniów za prawie 7 tysięcy na łebka. To o wiele za dużo, biorąc pod uwagę chociażby parametry zagęszczenia budynków.
Opozycja miała więcej zastrzeżeń. Zazwyczaj stonowany Adam Ciszkowski jął wytykać podstawowe bolączki powiatu jak fatalny stan dróg przez ich utrzymanie złe czy brak przebicia w pozyskiwaniu dotacji. Inne samorządy biorą więcej, a my otrzymaliśmy tylko 6 mln na drogi w Halinowie i Sulejówku. Warszawa robi co chce, a władze powiatu nic nie robią, by zyskać jak najwięcej.
Tak było ostatnio z funduszami UE rozdzielanymi przez urząd marszałkowski, kiedy to początkowa pula 200 mln urosła do 400 mln zł, a nadwyżkę otrzymali tylko wybrani. Ciszkowski miał też propozycję zwiększenia dochodów powiatu przez wzmożone meldunki nowych osadników. Opozycja dopominała się również jawności finansów oraz wyjaśnień niejasnych relacji w spółce Cywilnego Portu Lotniczego, zakupu drogich samochodów służbowych i pieniędzy przeznaczonych na medale.
Wicestarosta Michalik zarzucił krytykom mówienie nie na temat, czyli nie o budżecie, więc przewodniczący Zbrzezny szybko zarządził głosowanie, w którym tylko Kojro, Nowak, Wiktorowicz, Wróblewski i Wojciechowski wstrzymali się od poparcia zarządu, by… nie czuł się zbyt pewnie lub by w ogóle zaznaczyć swe istnienie.
Sesja absolutoryjna przejdzie również do historii jako początek rozprawiania się z nielegalnymi lub nieprawidłowo użytkowanymi kopalniami piachu i żwiru. Ten problem radni już anonsowali, ale trzeba było obecności policji, by nabrał on rumieńców. Właściwie poszło o drogi rozjeżdżane przez ciężarówki, których nie ma gdzie w powiecie zważyć. Starosta Tarczyński zamierza dość radykalnie rozwiązać narastający wandalizm. Już dokonał zmian w wydziale środowiska, gdzie wysłanego na emeryturę Czesława Jackowicza zastąpił Stanisław Smater. Teraz czas na akcje policji i kierowanie spraw do prokuratora. – Tylko jak zbadać wielkość wydobycia, gdy koncesję wydano 10 lat temu? – pytał retorycznie starosta, zapewniając o swej woli walki z gwałcicielami środowiska i dróg powiatowych.
Jednak – o czym wszyscy wiemy – sąd to instancja ostateczna. Starostwo ma jeszcze w ręku jeden argument – kary administracyjne w wysokości 80-krotnej zapłaty za każdy nielegalnie wykopany kubik piasku czy żwiru. Jak nas poinformował jeden z zaangażowanych w sprawę właścicieli piaskonośnej działki w gminie Cegów, gdyby ukarać wszystkich nielegalnych wydobywców, powiat wzbogaciłby się jak nie o setki to dziesiątki milionów złotych. Wystarczyłoby na wszystko, a szczególnie na dziadowskie drogi, po których jazda bez nerwów graniczy z cudem.
Z cudem również kojarzy się wyjazd z ul. Huberta na Przemysłową. Tam potrzebna jest ciągła obecność policji lub monitoring, by w końcu przestraszyć stojących na jezdni zawalidrogów.
O innych sukcesach i niedomaganiach policji, jak również o rynku pracy w kontekście sprawozdania Grażyny Borowiec i nadchodzącej giełdy – już wkrótce.
Numer: 2009 20 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ