W nawiązaniu do artykułu „Burza o dodatki” Zarząd Oddziału ZNP w Mińsku Mazowieckim pragnie poinformować wszystkich nauczycieli oraz czytelników, że to nie związki zawodowe były przyczyną tak późnego uchwalenia regulaminu wynagradzania w powiecie – dowodzi prezes Roman Jaguścik. A na dowód swoich racji odnośnie czasu wypłacania dodatków pokazuje decyzję wojewody, by je wyrównać od 1 stycznia 2009 roku
Chcieli ograbić

Zarząd ZNP wyjaśnia, że dodatki do płac funkcjonują aktualnie w różnych branżach i często przewyższają znaczne uposażenie podstawowe, o czym wiedzą nie tylko organy prowadzące placówki oświatowe. ZNP już w październiku 2008 r. zwrócił się z pismem o przesłanie odpowiednich materiałów do negocjacji i wyznaczenie terminu. Materiały otrzymali w styczniu 2009 r., a data spotkania była trzykrotnie przekładana ze względu na brak rozporządzenia płacowego, wydawanego co roku przez MEN. Także informacje płynęły ze starostwa, a więc związki zawodowe nie ponoszą winy za późne negocjacje.
- Czy to rzeczywiście upór związkowców w trakcie negocjacji przyczyniły się do zwolnienia sesji nadzwyczajnej? - pytają członkowie zarządu ZNP. Uważają, że nie, bo już 23 marca 2009 r. doszło do spotkania zainteresowanych stron. Zgodnie z art. 30 ust 6 Karty Nauczyciela starosta ma uzgodnić regulamin ze związkami zawodowymi, i tak się stało. Wynegocjowali najniższy dodatek motywacyjny w całym powiecie o wskaźniku 3% wynagrodzenia zasadniczego, choć w pozostałych samorządach jest od 4% do 6%. Nie byli przeciwko dyrektorom i ich dodatkom, bo uzgodnili nowe, wyższe górne granice dodatków funkcyjnych.
- Należy zauważyć, że wysokość dodatku określa zarząd powiatu a nie negocjatorzy. Związki zawodowe starają się sprawiedliwie dzielić, a nie wyróżniać kogokolwiek. Tak uzgodnione dodatki starosta miał przedstawić zarządowi, a następnie przedłożyć na sesji, ale tak się nie stało – wyjawia ZNP. - Chyba chodziło o to, aby związki postawić pod murem i obarczyć winą za opóźnienie wejścia w życie podwyżek dodatków do wynagrodzeń nauczycieli.
Na koniec związkowcy informują, że tylko w szkołach podległych starostwu podwyżki miały być naliczane od 1 lutego 2009 r. Prezes Jaguścik wyjaśniał w trakcie nadzwyczajnej sesji, że regulaminy wynagrodzenia obowiązują od początku roku, ale bez powodzenia Ba, w trakcie obrad nie pozwolono mu wyjaśnić tego problemu do końca.
Tymczasem nauczyciele otrzymają owe dodatki wraz z proponowaną przez prezesa datą. Tak postanowił wojewoda Kozłowski, uchlają decyzje swoich urzędników, którzy zabronili wstecznego działania prawa. Okazało się, że jednak można było dogodzić nauczycielom z całego Mazowsza, bo... eurowybory za pasem. Związkowcy teraz starostwu nie odpuszczą, ponieważ – jak mówią całkiem głośno nauczyciele - chciano ich ograbić.
Przypomnijmy, że takie wrażenie miał już podczas sesji radny Stanisław Woźnica, kiedy jego kolega po profesji i przewodniczący komisji oświaty – Grzegorz Wyszogrodzki optował za większymi dodatkami dla dyrektorów kosztem pozostałych nauczycieli. Gdyby to przeszło, dyrektorzy otrzymaliby podwójne podwyżki.
Trudno w przytoczonych kontekstach i połowie budżetu powiatu idącego na oświatę nie wysnuć wniosku, że dzisiaj nauczyciele nie mają powodów do narzekań. A do tego mają zaprawionego w bojach obrońcę i władzę, która przed wyborami nigdy nie poskąpi populistycznego grosza.
Numer: 2009 20 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ