Woda w Mińsku

Latem cena wody wzrasta podwójnie. To przez temperaturę, która podkręca trybiki wodomierzy. Płacić należy, ale trzeba też wiedzieć, dlaczego tak dużo. Prezes Włodzimierz Samociuk ma dowody, że nie wprowadził mińszczan do drogiej i zmąconej wody

Droga, ale czysta

- Coroczne podwyżki spotykają się z ogólnomiejskim wzburzeniem radnych i mieszkańców, którzy o tym fakcie dowiadują się za pośrednictwem prasy lokalnej. Nie należy się temu dziwić. Nikt nie lubi, gdy z kieszeni wyciąga się kolejne pieniądze. Dodatkowo jeszcze o tej podwyżce decyduje ktoś będący na wyciągnięcie ręki. Cenę mydła lub powidła podniósł ktoś anonimowy z dala od nas i tylko możemy zakląć pod nosem i przechodzimy do porządku dziennego. Co innego woda i ścieki – dywaguje prezes Włodzimierz Samulik.

Prezes PWiK twierdzi, że woda w Mińsku Mazowieckim aż zmętniała po „informacjach” zawartych w prasie lokalnej. Wyjaśnia też dlaczego. Otóż spółka do prowadzenia swojej działalności nie otrzymuje żadnych dotacji z zewnątrz. Wszystkie koszty związane z dostarczaniem wody i odprowadzaniem ścieków pokrywane są z opłat wnoszonych przez odbiorców wody i „dostawców” ścieków.
Skąd więc ma brać dodatkowe pieniądze na pokrycie wzrostu cen energii elektrycznej, gazu, paliw i podatku od nieruchomości, który praktycznie sam zdecydował o wzroście tegorocznych cen? Twierdzi również, że sposób sporządzania taryf i układ tabel wyklucza praktycznie możliwość wprowadzania jakichkolwiek kombinacji korzystnych dla PWiK. – Podatek od nieruchomości, amortyzacja i wchodzące w życie wysokie opłaty za umieszczenie urządzenia w drodze to czynniki cenotwórcze jakie niesie za sobą każde zadanie inwestycyjne – wyjaśnia Samulik. W każdej spółce działającej według kodeksu spółek handlowych każda nowa inwestycja jest analizowana. Udziałowcy pytają, kiedy się zwróci, kiedy i jakie będzie przynosiła zyski? Tak nie jest w spółkach komunalnych. Tu ważniejszy jest aspekt społeczny. Z całą odpowiedzialnością jest pewien, że zdecydowana większość inwestycji sieciowych realizowanych przez PWiK w ciągu ostatnich lat jest ekonomicznie nieopłacalna, ale... społecznie potrzebna.
Najwięcej emocji i zamieszania zrobiła informacja o przeniesieniu siedziby PWiK za bardzo duże pieniądze – narzeka prezes. Faktem jest, że taka pozycja znalazła się w wieloletnim planie inwestycyjnym mińskich wodociągów, ale na wyraźne życzenie właściciela Spółki, którym w minionej kadencji był zarząd miasta. Obecne umieszczenie tego zadania w planie było tylko wykonaniem tego zalecenia i jego rozpoczęcie w tym roku koncepcją techniczno-ekonomiczną. Dalszy los nowej siedziby i tak byłby podjęty przez radnych przy uchwalaniu nowego wieloletniego planu inwestycyjnego, a do tego konieczne jest wspomniane opracowanie koncepcji chociażby dla bardziej dokładnego oszacowania wartości tego zadania.
– Co do ustawy, na podstawie której wchodzą nowe opłaty, nie będę się wypowiadał – kryguje się szef PWiK. Ale faktem jest, że mimo niepodjęcia przez radę uchwały, taryfy i tak wchodzą w życie na podstawie innych zapisów. Nie można się dziwić radnym, że znając taki mechanizm, wolą nie narażać się wyborcom. Cała złość spada wtedy na PWiK.
Kolejnym mitem krążącym wśród zainteresowanych są ciągłe i nieograniczone podwyżki wynagrodzeń pracowników mińskich wodociągach. Faktem jest, że prawie wszyscy pracownicy otrzymują podwyżkę, ale nigdy nie przekroczyły one wskaźnika ustalonego na każdy rok rozporządzeniem Rady Ministrów – np. za rok 2004 wyniósł on 3,2% - tłumaczy prezes.
Nawiązuje też do rosnącej góry pieniędzy w spółce, z którą nie wiadomo, co zrobić. Nie ma żadnego nadmiaru pieniędzy, a jeżeli są, to chwilowo lokowane są na koncie bankowym nawet na kilkanaście dni na korzystnych warunkach, a jeśli trzeba - idą na głównie inwestycje sieciowe realizowane w mieście oraz zakupy maszyn i urządzeń koniecznych do eksploatacji.
Skierowanie rzekomego nadmiaru pieniędzy na doinwestowanie np. budownictwa komunalnego poprzez połączenie spółek jest też nierealne z uwagi na przepisy taryfowe zakazujące subsydiowania inwestycji nie wynikających z zadań statutowych spółki.
Wyjaśnienia prezesa Samulika trochę łagodzą ból wynikający z kosztów prania, kąpieli i podlewania ogródka, ale nie zmieniają faktu, że woda w Mińsku Mazowieckim jest najdroższa w powiecie mińskim, a kto wie czy nie na Mazowszu. Można ją jednak oszczędzać, niekoniecznie będąc brudnym, obdartym i złym.

Numer: 2005 31   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *