Mińsk Mazowiecki absolutoryjny

Mimo pozytywnej opinii komisji rewizyjnej również w tym roku absolutorium dla burmistrza Mińska Mazowieckiego zawisło w samorządowej próżni. Dziewięć głosów koalicji to za mało, by Zbigniew Grzesiak osiągnął pełnię zadowolenia, ale też 7 przeciwnych przy 4 wstrzymujących to również niedosyt dla jego przeciwników

Pianie w próżni

Mińsk Mazowiecki absolutoryjny / Pianie w próżni

Protokół komisji rewizyjnej czytany przez Krzysztofa Kulkę brzmiał jak wyrok. Szczególnie wnioski po kontroli miejskich inwestycji, których nie zrealizowano za ponad 6 mln zł, a wraz z ubiegłoroczną nadwyżką budżetową kwota urasta do poziomu 17 milionów.
Komisja wytknęła burmistrzowi, że nie tylko źle rozliczył się z Holmą i za późno wypędził ją z budowy aquaparku, ale również popełnił rażące błędy przy wyborze wykonawcy kończącego inwestycję. Nie sprawdził kondycji finansowej konsorcjum, a kary umowne znowu określił na 0,05%, a nie na 0,5% wartości umowy za każdy dzień zwłoki. Jednak dwóch członków komisji – Ślusarczyk i Olkowicz głosowało za pozytywnym wnioskiem, z czym nie zgodził się Kuć, a wstrzymał się Kulka. Być może takie rozstrzygnięcie wynikło z globalnego rozliczenia budżetu, w którym dochody przekroczono o 3%, a niezrealizowane wydatki policzono na niecałe 5%. Właśnie takie wskaźniki utrwaliły radną Szymkiewicz w przekonaniu, że burmistrz zasłużył na jej głos za udzieleniem skwitowania.
Radny Sztorc był innego zdania. Zarzucił Grzesiakowi kłamstwa medialne, w których powtarzał, że wszyscy radni o wszystkim wiedzieli.
- Nieprawda, bo czy ktoś miał pojęcie, że burmistrz aneksuje umowę z Holmą?! – pytał retorycznie Sztorc.
Jeszcze bardziej ten samowolny niedowład obnażył radny Kuć, przypominając Grzesiakowi, że dał Holmie 1,5 roku na przygotowanie się do ataku na miasto. Teraz Mińsk Mazowiecki musiał wypłacić kancelarii mec. Żbikowskiego 100 tys. zł, ale przecież wygrana nie jest pewna. Burmistrz zrobił niewiele, a jeśli już działał, to tylko po to, by wielką tragedię zamienić na mniejszą. Poza tym – zdaniem Kucia – ciągle wprowadzał radę w błąd.
– Mówił, że jedziemy do Warszawy, a tak kręcił, że znaleźliśmy się w Kałuszynie – obrazował szef klubu radnych PO, zapewniając o braku poparcia dla Grzesiaka. Podobnie głosował Kulka, lekarz Górecki, Szmidt, Płochocki, Gałązka i Sztorc, ale siedem głosów to za mało na urządzenie w Mińsku Mazowieckim referendum. Doszłoby do niego, gdyby Mirecki, Walczak, Paluch i Kulma też głosowali przeciw, ale ci woleli się wstrzymać. Tak więc burmistrz Grzesiak otrzymał tylko 9-mandatowe poparcie (zabrakło Cichockiego) i znowu wpadł w absolutoryjną próżnię. Nic się właściwie – w sensie prawnym - nie stało, ale w kontekście śledztwa prokuratora i trwającej właśnie kontroli izby skarbowej z Warszawy, która potrwa do 24 czerwca br., może być jeszcze ciekawiej czyli smutniej dla władz Mińska.
Niepewność burmistrza można było już zauważyć podczas podejmowania kolejnych uchwał niosących za sobą nowe wydatki budżetowe (rozbudowa szkół przy ul Kopernika), a szczególnie w niespokojnych i pełnych niewiedzy odpowiedziach na interpelacje radnych.
- Nie wiem... sprawdzę... nie mam sygnałów... zwrócę uwagę,... zrobiłem wszystko, co mogłem – tak zazwyczaj reagował Grzesiak na konkretne pytania Ślusarczyka, Sztorca, Mireckiego, Zwierza i Kulmy.
Jednym jasnym momentem podczas mińskiej sesji absolutoryjnej były prezenty z Orszy, które dla burmistrza przywiozła radna Rombel. Ale, oprócz podobnego herbu, białoruskie miasto wszystko od naszego różni, a szczególnie czyste ulice i piejące już o trzeciej nad ranem koguty. Radna kazała tak samo „piać” burmistrzowi po wręczeniu mu płyty z orszańskimi piosenkami.
Ile nad Srebrną mamy kogutów i o której pieją, tego nie wiedzą ani radni, ani pozbawiony skwitowania burmistrz Grzesiak. Po takiej sesji nikt też nie odważył się piać z... zachwytu.

Numer: 2009 18   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *