Mińsk Mazowiecki katyński

Katyń to dziś słowo-wytrych, z którym się już oswoiliśmy, ale też nie do końca odkryliśmy wszystkie jego konteksty i dramaty. Stąd coroczne obchody stalinowskiej zbrodni, by nie tylko ją pamiętać, ale też zrozumieć jej przyczyny i konsekwencje dla późniejszych dziejów Polaków i Rosjan

Lista straceńców

Mińsk Mazowiecki katyński / Lista straceńców

Dzień pamięci ofiar zbrodni katyńskiej przypada na 13 kwietnia, w rocznicę opublikowania przez Niemców w 1943 roku informacji o odkryciu masowych grobów polskich jeńców z obozu w Kozielsku. O miejscu straceń Polaków ze Starobielska i Ostaszkowa dowiedzieliśmy się dopiero po 44 latach.
W tym roku 13 kwietnia przypadł w drugi dzień Wielkanocy, więc najlepszym terminem obchodów była miniona niedziela. Tym razem rozpoczęto nie od mszy, a spotkania przy pomniku Niepodległości, bo w Mińsku Mazowieckim ofiary Katynia, a nawet całej wschodniej eksterminacji nie mają jeszcze miejsca pamięci.
O tym prowadzący uroczystość Artur Piętka z MZM nie wspomniał, kierując głównie ruchem delegacji, składających biało-czerwone wiązanki kwiatów. Wojskowi wypełnili swoją powinność apelem poległych i salwą honorową, a wśród niespodziewanych gości – oprócz naszych posłów i pocztów sztandarowych - był Adam Bielan, który korzysta z każdej okazji, by znaleźć drogę do europarlamentu.
Mińszczanie zbojkotowali zarówno plener jak i spotkanie w pałacu. To nic nowego, ale nieobecność wielu vipów i kombatantów musi budzić obawy o nasz patriotyzm lub... promocję uroczystości i jej wartość społeczną.
Może refleksje Anny Wolińskiej z warszawskiej Rodziny Katyńskiej nie były specjalnie odkrywcze, ale już lista mińskich katyńczyków, którą sporządził Wiktor Cygan, to już lokalna perełka dostępna na stronie internetowej mińskiego muzeum. W niedzielę nastąpiła jej publiczna prezentacja.
Na razie lista Mińskiej Golgoty Wschodu zawiera 85 nazwisk, w tym 17 policjantów z powiatu mińskiego, których po kolei przedstawił przejęty swym dziejowym posłannictwem Artur Piętka. Ale - nie wiedzieć czemu - brakuje na tej liście ppor. Zygmunta Ceglińskiego herbu Topór, jednego z synów właścicieli Janowa, który mając 33 lata (2 lata po ślubie) zginął w Charkowie. Na pewno to nie jedyna biała plama, którą uzupełniają mińscy historycy. Ale nie tylko oni, bo dyrektor Leszek Celej chce, by dołączyły do nich rodziny katyńczyków, wzbogacając biogramy o  nowe nazwiska i fotografie.
Wśród zgromadzonych w sali teatralnej MDK była Anna Płochocka z Arynowa, siostra straconego w Katyniu Kazimierza Zagórskiego, rocznik 1913. Pani Anna nie zabrała publicznie głosu, ale w kuluarach zdradziła, że Kazik mógł przeżyć, gdyby skorzystał z wymiany jeńców między Niemcami a Rosjanami. Niestety, namówiony przez oficerów, wyżej postawił honor i – podobnie jak Cegliński – nie wrócił do żony i rodziny. Jego też jeszcze nie ma na mińskiej liście Golgoty Wschodu.
Artystycznym deserem obchodów był spektakl pamięci młodzieży z mińskiego GM-3 przygotowany przez Beatę Wójcicką w scenografii Agnieszki Szostak i Beaty Zdanowskiej-Wasążnik. Nie zabrakło w nim nastrojowych pieśni – m.in. Ewy Demarczyk, epitafijnych wierszy z przesłaniem typu, że Katyń wziął się od katów. A w finale wzruszaliśmy się  pantomimą przypominającą los straceńców, którym kaci nie śmieli spojrzeć w oczy.
Tylko tyle, że pół setki widzów, to za mało, by docenić trud szkolnych artystów. Może za rok, w 70 rocznicę katyńskiego mordu będzie lepiej i więcej, bo co zrobimy, gdy i o nas będą tak mizernie pamiętać…
Nie do zapomnienia był za to poczęstunek w pałacowej galerii wśród kłębowisk ciał i przedziurawionych kulami czaszek. Nie wszystkim taki surrealizm smakował, ale w kontekście katyńskiej hekatomby o gustach trudno nawet myśleć, a nie tylko dyskutować.

Numer: 2009 17   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *