Słabość do alkoholu i mniejsza niż u kobiet chęć do zdobywania wykształcenia sprawia, że polscy chłopi są coraz mniej atrakcyjni. Na prowincji piją nie tylko samotni kawalerowie, więc władzę we wsiach coraz częściej przejmują kobiety. W gminach powiatu mińskiego jeszcze trzymają się radni-mężczyźni, ale wśród sołtysów coraz częściej dominują kobiety
Mogą bez chłopów

Polska wieś się zmienia. Kobiety już dawno zeszły z traktorów i poszły na studia. Pracy i swojej szansy szukają w miastach lub bogatszych przedmieściach. Mężczyźni, bardziej przywiązani do tradycyjnej pracy na roli nierzadko nie mogą znaleźć życiowej partnerki. Trend ten potwierdzają badania, które prowadziła na polskich wsiach prof. Janina Sawicka z SGGW w Warszawie. Jej zdaniem na polskiej wsi mamy do czynienia ze zjawiskiem, które można było już obserwować w innych krajach. - Wystarczy sobie przypomnieć organizowane jeszcze niedawno przez biura matrymonialne w Norwegii autobusy na zabawę, które woziły na wsie dziewczyny dla rolników. Praca na wsi jest trudniejsza, zostaje tam więcej mężczyzn, a więc i więcej starych kawalerów – mówi prof. Sawicka.
Dlaczego dziewczyny nie chcą wiejskich chłopców? - Bo oni piją. Kiedy byłam niedawno w podlubelskiej wsi, z której pochodzę, też spotkałam 10 starych kawalerów. Alkoholizm to tragedia polskiej wsi – ubolewa prof. Sawicka.
Duży wpływ na tę sytuację mają rosnące różnice w wykształceniu. Statystyki z ostatnich lat pokazują, że rośnie nie tylko procent kobiet, które mają wyższe wykształcenie. Dość nowym w Polsce trendem jest fakt, że coraz więcej kobiet na pierwszym miejscu stawia studia i karierę, a nie rodzinę, jak było jeszcze przed kilkoma laty.
Dzięki wykształceniu kobiety dominują obecnie na rynku pracy w niektórych sektorach m.in. w sektorze administracji publicznej, stanowią też coraz większy odsetek pracowników urzędów gmin i tradycyjnie w oświacie, gdzie dyrektorów- mężczyzn można szukać ze świecą.
Na wsiach od kilku lat ponad 30 proc. stanowisk sołtysa zajmują kobiety. Spośród gmin powiatu mińskiego przoduje wyraźnie Kałuszyn, gdzie na 28 sołtysów jest aż 21 kobiet. Sołtysi w spódnicy dominują także w gminie Latowicz (11 do 9), a względną równowagę mają Siennica, Halinów i Jakubów. Sołecki patriarchat panuje zaś w mińskiej gminie (33 do 7), wokół Stanisławowa (23 do 6), Dębego Wielkiego Wielkiego (16 do7), Dobrego (23 do 19) i gminie Mrozy, gdzie na 28 sołectw władzę sprawuje11 kobiet.
Co ciekawe, to właśnie kobiety z małych miasteczek i wsi mają często większą determinację, żeby coś zrobić ze swoim życiem. Jeśli więc po studiach wracają na wieś, to zazwyczaj nie po to, by się wiązać z facetem bez przyszłości. Biorą więc tylko zaradnych rolników, którzy potrafią im zapewnić wysoki poziom życia, a same robią karierę zawodową lub społeczną. Mają na to czas i pieniądze. A gdy odchowają dzieci, często zakładają własne firmy lub poświęcają czas swoim hobby. Często są to wiejskie stowarzyszenia i zespoły folklorystyczne.
Dzięki wielu powrotom na wieś, migracja do miast nie będzie się w Polsce nasilać. Odsetek wykształconych osób też rośnie i wynosi obecnie ok. 6-8%. Wykształceni młodzi ludzie najszybciej zdobywają pieniądze z UE, dzięki czemu mogą się utrzymać i osiągać sukces bez przeprowadzania się do miasta.
Innym problemem są wiejskie wdowy i emerytki, które prowadzą życie nikomu niepotrzebnych istot lub poniewieranych i wyzyskiwanych przez alkoholików matek i babć.
Nie wszystkie godzą się na taką egzystencję i wyzwalają swoje talenty artystyczne, gromadząc się w KGW, zespołach ludowych, a nawet kabaretowych. Właśnie takie wyzwolone perły polskiej wsi zobaczymy podczas tegorocznego festiwalu Mińsk-Etno-Kabaret już w najbliższą sobotę18 kwietnia.
Numer: 2009 16 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ