Nie tylko w Mińsku

Z badań wynika, że tylko około 5 % młodzieży pozostaje pod wpływem oficjalnego strumienia informacji, korzystając z prasy, radia, a kontakt z telewizją ma okazjonalny. Reszcie zostaje internet, ostatnimi czasy coraz bardziej dostępny, ale czy martwy ekran zastąpi obcowanie z żywym drukiem...?

Jednak czytają

W peerelu rynek prasowy był ograniczony. Było „Razem”, „Gazeta młodych”, „Na przełaj”, „Itd.”. Od 10 lat rynek zasypany jest prasą bazującą na stylu zachodnim, często też wydawaną przez niepolskie firmy. Tak naprawdę nie różnią się niczym, poza tytułem: przedrukowywane artykuły, foto z Internetu lub Times’a, przerażające historie o kalectwie, wzruszające opowieści o cudownej miłości… Kolorowe okładki uśmiechają się, nęcą torbą, płytą CD czy niekoniecznie bezpieczną zabawką. Sprzedaż tych pism jest niska, a jednak trzymają się na rynku.
- Wcześniej pisma rozchodziły się niemal bez zwrotów - mówi pracownik mińskiego oddziału Ruch. - Potem podwyższono stopniowo ceny prasy i zaczęły się coraz większe zwroty. Dziś zwrotów jest dużo, choć średnio cena tygodnika nie przekracza 5 złotych. Niby to niedużo, ale w skali roku daje okrągłą sumę, którą nie zawsze dysponuje młody człowiek. Poza tym jest internet, więc po co dodatkowo wydawać pieniądze na prasę?
- Czytasz jakąś gazetę? - W ogóle nie czytam gazet. - Nie interesuje cię, co się dzieje na świecie? - Interesuje.
- No więc? - Słucham radia. - I to ci wystarcza? - No jasne. W telewizji, gazetach, radiu jest to samo. Po co tracić czas na gazety. W radiu przynajmniej poza informacjami można posłuchać muzyki. - A twoje zainteresowania? - Na pewno nie gazety dla grzecznych dzieci.
Tygodnik Co słychać? ukazuje się od 10 lat. Sprzedaż tygodnika wzrasta z roku na rok i obecnie co tydzień czyta nas ponad 20 tysięcy osób, głównie – co ustaliła sonda - doroslych od 25. do 55. roku życia. Dobrze sprzedaje się u listonoszy, u kolpoltera, a najlepiej w kioskach „Ruchu”, gdzie jest tylko kilka procent zwrotu w skali miesięcznej. Jest to niewiele w porównaniu z innymi tygodnikami, nawet brukowcami.
- Od dawna czytasz „Co słychać?”? - Od 3 lat. - Dlaczego akurat ten tygodnik, przecież jest tyle innych? - Ale ten jest najlepszy, jeśli chodzi o okręg miński. Nie zawsze wprawdzie czytam od dechy do dechy, ale co tydzień znajdę coś dla siebie. - A twoi znajomi też tak uważają? - Nie wszyscy. Ale ci, co mieszkają w Mińsku Mazowieckim lub okolicach - dobrze znają tę gazetę i wiem, że ją kupują. - Co się podoba w „Co słychać?”, a co byś zmienił? - Może za dużo piszą o samorządzie, radnych, imprezach emerytów. Więcej jakichś ciekawych tekstów! Chociaż przyznam, że gazeta jest na bieżąco z imprezami.
- Jak sprzedaje się „Co słychać?”? – pytam ajenta kiosku Ruchu w centrum Mińska. - Od dwóch-trzech lat coraz lepiej. Rzadko nie sprzedam całości, nieraz zostaje 1-2 egzemplarze na 30 dostarczonych. - A który tytuł biorąc pod uwagę tygodnik, sprzedaje się lepiej? - Czwartkowy „Fakt” i piątkowy „Super Expres”, bo jest z programem telewizyjnym. - Ale to są codzienne gazety... – Z tygodników tylko „Tele tydzień” jest przed Co słychać?

Numer: 2005 30   Autor: Anna Kowalczyk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *