W Mińsku Mazowieckim i gminie

Czekanie na zakończenie inwestycji nie może trwać wiecznie, a jeśli się przedłuża, władza powinna prowadzić intensywną akcję propagandową. Zabrakło jej zarówno w Mińsku Mazowieckim w kontekście budowy basenu jak i w Stojadłach, gdzie mieszkańcy czekają od 11 lat na kanalizację. Mińszczanie lękają się, że aquapark porosną krzewy a w wieży zalęgną się ptaki, natomiast stojecczanom zwrócono zbierane pieczołowicie składki, które były ich ostatnią nadzieją na rozpoczęcie inwestycji i pozbycie się ulicznego błota

Za-gadki uliczne

W Mińsku Mazowieckim i gminie / Za-gadki uliczne

Nie jest tak źle, jak kraczą mińskie kruki i wrony. Na pewno w tym roku żadne ptactwo nie zagości na budowie basenu, bo – jak nas poinformował Tomasz Samson – tam zachodzą poważne zmiany. Właśnie skończyła się tygodniowa próba wytrzymałości basenowej niecki i... nic nie pękło ani się nie zawaliło. Istny cud burzący wszystkie dotychczasowe plotki o konstrukcji wymagającej radykalnych wzmocnień, a nawet nowych badań i projektów. Powodów do radości jest więcej, bo już układają się płytki i trwa proces montażu instalacji – od elektryki po klimę. Będą także czyszczone, a może i malowane drewniane elementy elewacji.
Ale szef mińskich zamówień publicznych i inwestycji również ujawnił, że basen ma być oddany do użytku dopiero na początku 2010 roku. To skutek przedłużenia do 23 grudnia 2009 roku terminu zakończenia prac wykończeniowych, który wymógł wykonawca a zgodził się burmistrz Grzesiak. Miasto nic nie wie o powiązaniach konsorcjum z właścicielem Holmy, zaś spółki Tiwwal i Florexport Bis to tylko byli podwykonawcy Holanowskiego.
A co ze sprawami w sądzie? Samson twierdzi, że pozew Holmy o 5 mln zł dopłaty z kasy miasta utknął, natomiast kancelaria mec. Żbikowskiego pozwała Holmę także o 5 milionów rekompensaty za straty poniesione przez opóźnienie inwestycji i odstąpienie wykonawcy od umowy. O ugodzie nie ma mowy, choć bilans pozwów się zeruje.
Stojecczanie mają bardziej przyziemne problemy. Przypominają, że przez ponad 10 lat zbierano od nich pieniądze na planowaną sieć kanalizacyjną, a oni cierpliwie czekali na normalne drogi, które miały powstać tuż po realizacji planów kanalizacyjnych. Rozumieli, że przed założeniem sieci naprawa dróg nie miałoby sensu. - Po wielu latach bardzo cierpliwych oczekiwań na normalne warunki, tj. nie grzęźnięcie w błocie co najmniej do kostek oświecono nas, że kanalizacja będzie albo i nie będzie – pisze do nas pani Marlena, życząc sobie i sąsiadom, by ich problemów nie zlekceważyć, bo właśnie stało się to, czego nie przewidywali. Otóż zaoferowano im zwrot zgromadzonych pieniędzy, na co zirytowani wieloletnim czekaniem oczywiście przystali. – I nie ma się co im dziwić – kontynuuje nasza czytelniczka – skoro na spotkaniach mieszkańców z radnymi i wójtem usłyszeliśmy, że zebrane pieniądze na inwestycję a to są ulokowane na koncie, a to zainwestowane w funduszach, czyli ostatecznie nie wiadomo gdzie. Takim oto sposobem mieszkańcy wsi Stojadła już chyba nigdy nie doczekają się normalnych dróg. Co więcej - błotne i pełne dziur drogi ozdobione są nieustannie przepełnionymi pojemnikami na odpady, których nikt nie segreguje. A przecież – podkreśla - regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie gminy Mińsk Mazowiecki jasno określa, że warunki funkcjonowania systemu selektywnego zbierania i odbierania odpadów zapewnia wójt gminy.
Jeśli Stojadłom nie wypaliła hala sportowa, to nie znaczy, że tak samo będzie z kanalizacją. Radni Padzik i Rozbicki przy pomocy Kozery niejeden raz upominali się o przyśpieszenie inwestycji, ale procedury i wymagania PWiK – jak twierdzi wójt Dąbrowski – są nie do przeskoczenia. Natomiast zbierane przez wiele lat składki zwrócono tylko dlatego, że gmina może budować sieć jedynie za swoje pieniądze, a przyłącza każdy finansuje prywatnie.
Nieutwardzone ulice w błocie i dziurach to nie tylko problem Stojadeł. Zarówno w Mińsku jak i gminie służby drogowe nie mogą ich doprowadzić do porządku ze względu na powracająca zimę. A bałagan przy śmietnikach rzeczywiście woła o pomstę, ale nie tylko na gminę i odbiorców, ale też na nas samych. Aż strach pomyśleć, gdy jeszcze przez kilka lat nikogo nie będzie interesowała segregacja odpadów.

Numer: 2009 13   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *