- Jeśli zapytano by mnie, czy chcę żyć w czystym mieście i jestem za definitywnym rozwiązaniem problemu śmieciowego, to oczywiście odpowiem - tak. Ale między słowami „chcieć” a „móc” istnieje coś, co określam mianem mińskich realiów. To przez te realia w sprawie referendum jestem za, a nawet przeciw – napisał do nas Piotr Stolarczyk, który przed kilkunastoma laty splajtował, bo chciał wprowadzić do Mińska Mazowieckiego logiczny i ekologiczny program oczyszczania miasta
Śmieciowe re-wizje

Miasto zobowiązuje się do zorganizowania wywozu odpadów komunalnych z gospodarstw domowych Mińska Mazowieckiego. Wprowadzi to jednocześnie system, dzięki któremu nie będzie opłacało się pozbywać odpadów w sposób niezgodny z prawem – napisał burmistrz Grzesiak w swojej odezwie z… 1996 roku.
Po 13 latach nic się nie zmieniło, a jeśli już, to na gorsze. Na początek Piotr Stolarczyk zwraca uwagę na sprzeczność, którą dostrzeżmy odpowiadając na pytanie, kogo dotyczy referendum. Wiedząc, że usuwania śmieci z terenów nieruchomości, łatwo dopowiedzieć, że powinni o tym decydować właściciele nieruchomości. Stoi to oczywiście w sprzeczności z powszechnym prawem do referendum, bo przecież cześć z mińszczan to lokatorzy, którzy i tak nie mieli i nie mają wpływu na to, co dzieje się w kwestiach śmieciowych. - Po co mają uczestniczyć w referendum skoro ich rola sprowadza się jedynie do płacenia za wywóz śmieci – pyta retorycznie Stolarczyk.
W dalszej części przyjmuje wariant optymistyczny, że referendum się udało i miasto przejęło obowiązki. Chciałby widzieć miny np. prezesów spółdzielni, którzy stracą wynegocjowane upusty cenowe, bo po referendum wszyscy będą płacić jednakowo.
- A co z tymi, którzy są zadowoleni z usług aktualnie działających firm i nie chcą zmian? Podobno mamy wolny rynek. Kto poniesie koszty, jeśli firmy usuwające śmieci po zerwaniu umów wejdą na drogę sądową? A co z tymi, którzy w ogóle nie płacą? – zasypuje pytaniami Stolarczyk.
Następna wątpliwość polega na tym, że referendum jest pośrednio votum nieufności wobec firm, które do tej pory prowadziły w Mińsku tę działalność. Oznacza to, że automatycznie nie powinny brać udziału w przyszłym przetargu. A więc kto ma założenia referendum zrealizować. A może… jest już firma, która ma je wygrać?
Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby była to miejscowa firma (miejsca pracy, patriotyzm lokalny itp.,) ale nie oszukujmy się - PGK nie da rady. A więc obca! Kto jednak da gwarancje, że gdy tej firmie nie powiedzie się, mieszkańcy nie zostaną z ręką w nocniku?
- No, jest jeszcze alternatywa, która mówiąc szczerze mile łechcze moją wyobraźnię: burmistrz wraz z samorządem i UM opróżnia nasze śmietniki, bo przecież przejęli obowiązki i nadal obowiązuje prawo, że za utrzymanie porządku w mieście odpowiedzialny jest samorząd – roztacza mało przyjemne wizje nasz respondent, wytykając władzy, że ta przez 20 lat nie rozwiązała problemu odpadów. Wątpi więc, że nadchodzące referendum coś tu zmieni.
W Mińsku było już referendum w tej sprawie, które dziś mało kto pamięta. Wtedy mogło się udać - bo w mieście działała własna firma komunalna, mieliśmy nowe wysypisko śmieci, istniała prywatna firma, która zajmowała się surowcami wtórnymi (Stolarczyk był jej współtwórcą), czyli mieliśmy wszystko na miejscu i... też nie wyszło. Potem z woli władz miasta zrobiono w Mińsku coś na kształt śmieciowego rozbicia dzielnicowego i do dziś przez posesje przewinęło się kilkanaście firm śmieciowych. Słowem - wolny rynek też nie wyszedł.
Teraz ma być referendum, a po nim w Mińsku będzie pięknie jak w Austrii, Szwajcarii czy Niemczech. - Panie burmistrzu jak się takie coś czyta, to przypomina się stare przysłowie: zobaczyła żaba, że konie kują i łapę podstawia - ironizuje niedoszły mistrz śmieciowej segregacji.
Jaka więc jest prawda? Nasze władze nie były, nie są i nigdy nie będą w stanie ani stworzyć warunków ani właściwie nadzorować poprawnego wykonania ustawy o czystości i porządku w mieście. Stolarczyk w takich poglądach nie jest osamotniony i nie wierzy w gwarancje, że będzie to dobrze wykonane i że koszty nie będą przerzucone na mieszkańców. Wietrzy w działaniach burmistrza kolejną grę na przeczekanie. Będzie więc głosował przeciw. Owszem, dopuszcza możliwość głosowania „za”, o ile padnie pytanie: - Czy ze względu na zaniedbania w temacie śmieciowym (tj. niewykonanie zadań własnych samorządu) jesteś za odwołaniem burmistrza i rady miasta? Zresztą tych zaniedbań, a może i łamania prawa – jak się okazuje – jest znacznie więcej.
Numer: 2009 13 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ