Geograficzne usytuowanie i rzeźba terenu sprawiają, że nie grożą nam poważniejsze naturalne kataklizmy. W ostatnich kilkudziesięciu latach nie odnotowano dużych powodzi ani masowych pożarów lasów. Jedną z najpoważniejszych sytuacji kryzysowych, jakiej musiały stawić czoła lokalne służby, była słynna zima stulecia. Paradoksalnie tym co najbardziej nam zagraża jest bierność i ignorowanie podstawowych norm
Groźne strefy
Priorytety bezpieczeństwa
Kwestie związane z bezpieczeństwem, zarówno tym doraźnym jak i na szerszą skalę, zyskują coraz większą atencję lokalnych władz. Dowód stanowi choćby fakt, że jeszcze 20 lat temu nikt nie dostrzegał konieczności dotowania ochotniczych oddziałów straży pożarnej, dziś natomiast ich potrzeby stanowią w wielu gminach strategiczny priorytet. Zresztą w tym względzie również Mińsk Mazowiecki ma się czym pochwalić, wyposażył bowiem jednostkę OSP w wydajną i skuteczną pompę. Z roku na rok wzrastają nakłady na bezpieczeństwo i ochronę z budżetów – nasze miasto w obecnym roku przeznaczyło na ten cel ponad milion złotych. Równie istotnym czynnikiem co usprawnianie już istniejących jest tworzenie nowych podmiotów mających za zadanie nad nami czuwać.
Powiat w gotowości
Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego zatrudnia w tej chwili trzech etatowych urzędników. By mogło osiągnąć pełną wydajność działania, czyli funkcjonować bez przerwy przez okrągłą dobę, potrzeba ich co najmniej pięciu. Jego szef Tomasz Górny mówi, że wielokrotnie to właśnie telefon jest pierwszą linią obrony oraz najskuteczniejszym monitoringiem. Głównym zadaniem Centrum jest szybka koordynacja. Starają się wykonywać je jak najlepiej, choć w swojej krótkiej historii nie mieli jeszcze okazji sprawdzić się w naprawdę ciężkim ogniu. W tej chwili przeważająca większość wpływających meldunków dotyczy zabitych lub rannych zwierząt (np. łosi) potrącanych przez samochody, czy zwalonych drzew. I oby tak zostało – śmieje się Górny. Chociaż, jak zapewnia, gdyby nastąpiła sytuacja gardłowa – zawalenie się budynku, karambol czy wybuch – służby ratownicze są w pełnej gotowości, którą zresztą bez przerwy ćwiczą. Oczywiście nigdy nie da się przewidzieć wszystkiego – jako przykład Górny podaje wypadki z okresu walki z ptasią grypą, kiedy z eksterminowanych stad wydostawały się pojedyncze ptaki albo gdy obliczano, że do wybicia stada potrzeba będzie trzydziestu pojemników z gazem, a w rzeczywistości niezbędny okazywał się cały zbiornik – ale grunt to czujność.
Miasto solo
Miejskie Centrum Zarządzania Kryzysowego mieści się na pierwszym piętrze urzędu miasta w komputerze i telefonie jednego człowieka – Ryszarda Śmigielskiego. Jego rola polega na gromadzeniu i dystrybuowaniu informacji z obszaru miasta. Na początku były z tym pewne kłopoty, gdyż to do niego trafiały m.in. doniesienia o potrąconych zwierzętach, które należą do jurysdykcji powiatu, co niepotrzebnie wydłużało czas na podjęcie odpowiednich środków. Śmigielski mówi, że w tej pracy nie można być wyłącznie urzędnikiem. Przekonał się o tym podczas ostatniej wigilii, kiedy siadał z rodziną do kolacji, a tu nagle telefon, że był pożar i mieszkańcy dotkniętego nim budynku nie mają gdzie się podziać. Cóż było robić – wstał, pojechał na miejsce i zajął się rozmieszczaniem ich w tymczasowych lokalach. Ale Ryszard Śmigielski to również architekt unikalnego miejskiego monitoringu. Jego wyjątkowość polega na zamontowanych przy każdej kamerze głośnikach. Śmigielski chciałby w przyszłości zintegrować system w całość ze wszystkimi służbami miejskimi. Pozwoli to – jak mówi – skuteczniej zapobiegać niepożądanym sytuacjom, a w przypadku masowego zagrożenia (nie można przecież całkowicie takiej możliwości odrzucić) sprawnie zaplanować i poprowadzić akcję ewakuacyjną.
Potoki wiosny
Jeśli idzie o zagrożenia naturalne, to najpoważniejszym, z którym powiat zmaga się cyklicznie każdego roku, są wiosenne podtopienia. Chociaż z drugiej strony – jak podkreśla Tomasz Górny – także i one mają swoje źródło przede wszystkim w działalności człowieka. Ich skala nie byłaby z pewnością aż tak ogromna, gdyby woda z roztopów i deszczy miała gdzie spływać. Niestety, kładąc asfalt i kilometry płyt chodnikowych pozbawiliśmy glebę jej naturalnych zdolności sorpcyjnych. Sporo do życzenia pozostawiają niewydolne i pozapychane studzienki kanalizacyjne. Również mające u nas miejsce na dosyć dużą skalę odrolniania gruntów pod zabudowę mieszkalną czy przemysłową i związane z nimi niszczenie dawnych kanałów irygacyjnych nie sprzyjają wchłanianiu nadmiaru wiosennych wód. Mimo to nasze służby, szczególnie zaś straż, są wedle oceny Górnego dobrze przygotowane do walki z miejscowymi podtopieniami. Można wręcz powiedzieć, że traktują je jak starych, choć dokuczliwych znajomych.
Mniemane hekatomby
Nie ma wśród ekspertów pełnej zgody co do jakiegoś hipotetycznego dużego niebezpieczeństwa, jakie mogłoby nawiedzić miasto lub którąś z gmin. Może ono nadejść z każdej strony. Tomasz Górny przypomina, że przecież jest u nas lotnisko, a zatem teoretycznie istnieje możliwość wypadku lotniczego. Wątpi w to Ryszard Śmigielski, który wskazuje, że jak dotąd na przestrzeni lat nic takiego się nie zdarzyło. Śmigielski jest również sceptyczny co do tezy o zagrożeniu chemicznym, jakie mogłyby spowodować np. przejeżdżające przez teren powiatu ciężarówki z chemikaliami takimi jak paliwo, farby, amoniak, czy pochodne chloru. Skądinąd wiemy, że ich kierowcy najczęściej nie wywiązują się z obowiązku informowania o swoim przejeździe lokalnej komendy straży pożarnej. Śmigielski uspokaja, że niebezpieczne substancje przewożone są w małych pojemnikach, co znacznie minimalizuje ryzyko wycieku. Ewentualność ataku terrorystycznego, mimo iż policja i straż ćwiczą tryb postępowania na jego wypadek, również wydaje się mało realna.
Zmory codzienne
Okazuje się, że wcale nie pożary czy wycieki chemikaliów, lecz tzw. przestępstwa pospolite – kradzieże, bójki, włamania, itp. – są naszą największą zmorą. Mimo to odczucia zdecydowanej większości mieszkańców Mińska Mazowieckiego jednoznacznie wskazują, że czują się coraz bezpieczniej, nawet po zmroku. Ma to również pokrycie w policyjnych statystykach. Rzecznik prasowy powiatowej komendy Daniel Niezdropa informuje, że liczba popełnianych przestępstw sukcesywnie spada. W ubiegłym roku na terenie działania powiatowej komendy policji popełniono ogółem blisko trzy tysiące przestępstw, w tym ponad półtora tysiąca o charakterze kryminalnym. Jest to blisko pięćset mniej niż w roku 2007. Podskoczył też wskaźnik wykrywalności, który w roku 2007 wynosił 68,4 %, w roku minionym natomiast wzrósł do 69,3 %. Jest to najlepszy wynik w garnizonie stołecznym. Niezdropa jako główne powody wymienia coraz lepszy sprzęt, szybszy obieg informacji i zmianę wizerunku policji, która owocuje pełniejszą i sprawniejszą współpracą z obywatelami. Śmigielski dorzuca do tego monitoring, który – jak mówi – często odstręcza potencjalnych złoczyńców. Nie ma np. handlowania narkotykami przy fontannie, bo dilerzy najzwyczajniej boją się, że zostaną sfilmowani.
Arkany współpracy
Dzięki środkom finansowym uzyskiwanym z budżetów samorządów lokalnych i częściowo z kasy marszałka województwa oraz środkom z Komendy Stołecznej, a także darowiznom z banków i innych organizacji w ubiegłym roku powiatowa policja mogła kupić kolejne radiowozy, komputery i sprzęt biurowy oraz urządzenia techniki policyjnej. Łączna kwota tego wsparcia wyniosła prawie 280 tysięcy. Dobrze układała się też współpraca policji z innymi służbami mundurowymi. Wraz z placówką Żandarmerii Wojskowej i oddziałem specjalnym żandarmerii w Mińsku Mazowieckim organizowali służby zarówno patrolowe jak i w ruchu drogowym. Z kolei za sprawą przychylności władz Mińska Mazowieckiego i Sulejówka policjanci jak co roku wspólnie ze strażnikami miejskimi patrolowali targowiska i rejony najbardziej zagrożone przestępczością, zabezpieczali imprezy masowe i urządzali tzw. patrole szkolne. Starają się też jak najściślej współdziałać poprzez operatorów miejskiej sieci monitoringu. Podobnie jeśli chodzi o straż pożarną – funkcjonariusze z powiatowej komendy prowadzą wraz ze strażakami m. in. akcje poszukiwawcze, jak również zabezpieczają miejsca popełnionych przestępstw.
Młodzi gniewni
A jak wygląda przestępczość nieletnich? Tu również notuje się spadek. W minionym roku policja odnotowała w powiecie 163 czyny karalne popełnione przez młodzież, podczas gdy w roku 2007 takich czynów było 224. Doprowadziły do tego działania prewencyjne, profilaktyka oraz – w niewielkim stopniu – niż demograficzny wkraczający w wiek potencjalnych sprawców czynów karalnych. Niewątpliwie – mówi Niezdropa – wpływ na odnotowywany spadek mają sukcesywne działania policji na rzecz uświadamiania nieletnich oraz nasilona edukacja prawna środowiska pedagogicznego, co z kolei przełożyło się na skuteczniejsze działanie ze strony placówek oświatowych.
Drogowa niefrasobliwość
Przyjemny obraz psują niestety doniesienia z dróg. Tutaj, jak widać na wykresie, słupki mają raczej tendencję do wędrowania ku górze. W ubiegłym roku w stosunku do roku 2007 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych. Wśród zabitych w wypadkach drogowych odnotowuje się znaczny udział pieszych. Ale idzie za tym również intensyfikacja kontroli drogowych. W ubiegłym roku przeprowadzane były akcje z wykorzystaniem fotoradarów, a na dwójce i pięćdziesiątce patrol pełnił nieoznakowany radiowóz z wideo rejestratorem. Efektem jest ponad tysiąc fotografii popełniających wykroczenia pojazdów. Policjanci mówią, że niefrasobliwości uczymy się już od małego. Mimo wysiłków, najbardziej siada profilaktyka właśnie wśród dzieci. Akcje z rozdawaniem w szkołach – np. ostatnio w Dobrem – odblaskowych kamizelek nie przyniosły oszałamiających efektów. Nie widuje się masowo noszących je najmłodszych. Ale – zaznacza Niezdropa – jedno niepowodzenie nie świadczy jeszcze o braku sukcesów. Profilaktykę nasza policja ma na bardzo dobrym poziomie. Apeluje jednak, by do akcji profilaktycznych na równo z nauczycielami włączali się rodzice. Dopiero wtedy każda akcja ma szansę na pełny sukces.
Syndrom kaczki
W łańcuchu bezpieczeństwa to obywatele wydają się być najsłabszym ogniwem. Nie chodzi nawet o to, że nie posiadamy elementarnej wiedzy z zakresu pierwszej pomocy, ale o niemal całkowity brak poczucia obywatelskiego obowiązku. Dowiódł tego przeprowadzony 2 lata temu eksperyment z pozostawioną w starostwie paczką. Na przeczulonym na punkcie bezpieczeństwa zachodzie od razu powstałby wokół niej szum, u nas nic. Działamy na zasadzie zrywów – Górny wspomina, że kiedy na medialnym topie był wąglik, ludzie co rusz dzwonili z wiadomościami o podejrzanych proszkach, gdy zaś na świecie szalała ptasia grypa, bez przerwy odbierał zawiadomienia o dziwnie wyglądających i zachowujących się kaczkach. Ale nie trwało to długo – tydzień, góra dwa. Ciągle liczymy, że to ktoś inny zgłosi za nas przestępstwo – dodaje Niezdropa. Może to pozostałość po poprzednim ustroju, w którym obywatelski sygnał kojarzył się z haniebnym donosem, a może strach przed uwikłaniem w zawiłe procedury, w każdym razie – i podkreślają to wszyscy eksperci – nikt nie pomoże nam skuteczniej niż my sami. Przecież – konkluduje rzecznik – policja będzie jeszcze skuteczniejsza, kiedy dowie się o popełnionym przestępstwie jak najszybciej. Informować należy od razu, na gorąco. Dotyczy to zresztą każdej ze służb. Nie odwracajmy się zatem plecami, ale też realnie oceniajmy zagrożenie.
Numer: 2009 11
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ