W mińskim starostwie

Członkowie i sympatycy stowarzyszenia Mazowsze XXI już po raz czwarty, tym razem w Mińsku, spotkali się w ramach Akademii Samorządowości na konferencji poświęconej relacjom władzy i mediów. Zaproszenie głównego organizatora sobotniego spotkania, radnego naszego powiatu, a zarazem działacza stowarzyszenia Michała Górasa przyjęło też trzech znanych dziennikarzy – Jarosław Sellin, Piotr Górsztyn i Michał Krzynowski

Z perspektywy lokaja

W mińskim starostwie / Z perspektywy lokaja

Samorządowcy oraz przedstawiciele mediów regionalnych i lokalnych przyjechali z Grójca, Wołomina, Ożarowa i Ostrołęki. Specjalnym gościem była Olga Niewiadomska z Połocka na Białorusi, która – jak powiedział prezes stowarzyszenia Wojciech Starzyński – dopiero uczy się wprowadzania samorządności. Rdzeniem spotkania stały się jednak referaty trzech głównych gości, po których odbyła się krótka, ale owocna dyskusja.
Jarosław Sellin, który łączy w sobie obydwa obszary – onegdaj dziennikarz m.in. TVP, obecnie przewodniczący koła poselskiego Polska XXI – skupił się na przemożnym wpływie, jaki media, a zwłaszcza telewizja, wywierają na współczesny świat. Przytoczył badania dowodzące, że Polacy około siedemdziesięciu procent swojej wiedzy o rzeczywistości czerpią dziś właśnie z telewizji. Zauważył, iż o potędze środków przekazu świadczy choćby fakt, że nawet służby specjalne gros wiedzy operacyjnej uzyskują nie poprzez inwigilację, ale z tzw. białego wywiadu, czyli  skrupulatnego śledzenia wszystkiego, co pojawia się w mediach.
Stwierdził, że możemy wręcz mówić o wytworzeniu się medialnej świadomości. Czy jednak środki masowego przekazu ułatwiają zrozumienie świata? Bynajmniej – one go tworzą, kreują swoistą nadrzeczywistość. Przykład? Wszystkie badania wskazują, że Izrael jest jednym z najbezpieczniejszych państw jeśli chodzi o zwykłą przestępczość pospolitą, ale sukcesywne doniesienia o zamachach wystarczyły, by zaczęto go uważać za śmiertelnie groźny. To samo zresztą jest z Irakiem. Według Sellina owa kreacyjna moc połączona z niechęcia wpływowych mediów przyczyniła się na przykład do klęski ekipy Jarosława Kaczyńskiego – wcale nie tak przecież złej.
Publicysta „Dziennika” Piotr Górsztyn nie zgodził się z przedmówcą. Powiedział, że wbrew temu co starał się udowodnić Sellin media w Polsce bynajmniej nie są, a jedynie bywają pierwszą władzą. Ich związki z władzą nazwał klinczem słabeuszy, w którym na zasadzie sinusoidy górę bierze raz jedna raz druga strona. Cóż bowiem z tego, że większość czasu spędzamy oglądając telewizję czy surfując w internecie, skoro szukamy tam głównie rozrywki, nie zaś opinii czy informacji. Potęga mediów staje się więc w dużej mierze iluzoryczna, zaś linię ich rozwoju kreślą głównie zmieniające się jak w kalejdoskopie kaprysy rynku.
Jeszcze dalej posunął się Wojciech Krzynowski z „Wprost”, który jak żaden z poprzedników uwypuklił zgubną najczęściej rolę odbiorców. Wszak to ich oczekiwania dają pożywkę tabloidom takim jak „Fakt” czy „Super Ekspress”. Jako jeden z najjaskrawszych przykładów podał swoisty tabloidalny szantaż, jakiemu uległ rząd, który w obawie przed złą prasą wycofał się z ogłoszenia przetargu o zakup nowych samochodów.  Ostro skrytykował też wchodzenie polityków w buty gwiazd. Czynniki te wskazał jako głównych sprawców obniżenia się jakości debaty publicznej. Według niego w podejściu środków przekazu do rządzących dominuje dziś tzw. perspektywa lokaja, w której to czy palili w młodości marihuanę lub dla kogo zostawili żonę staje się równie istotne, jeśli nie istotniejsze, od ich poglądów na tarczę antyrakietową czy pomysłów na kryzys.
Kwestia mediów lokalnych została podniesiona dopiero w debacie. Jako ich główną bolączkę dyskutanci wskazywali nadzwyczaj silne uzależnienie od samorządów bądź spółek, do których należą. Zwykle owocuje to brakiem jakiejkolwiek realnej niezależności. Zbyt często bowiem byt małej gazety czy rozgłośni zależy tylko od tego czy wójt lub burmistrz sypnie budżetową gotówką. Naganną praktyką, na którą wskazywał Sellin, jest wręcz tworzenie własnych mediów, choć może celniej byłoby nazwać je propagandowymi tubami, przez samorządy. Zapowiedział przy tej sposobności, że Polska XXI będzie dążyła do przeforsowania w noweli do ustawy medialnej całkowitego zakazu ubiegania się samorządów o koncesje.
Nie sposób było nie pochylić się nad losem mediów w kontekście kryzysu. Tu jednak goście byli optymistami. W Polsce z mediów żyje ok. 150 tys. ludzi – więcej niż pracuje choćby w PKP – a mimo słabości partykularnych podmiotów sfera medialna jako całość trzyma się dobrze i nic nie wskazuje, by miało się to w najbliższym czasie zmienić.

Numer: 2009 11   Autor: Marcin Królik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *