Mińsk Mazowiecki komunikacyjny

Po naszej publikacji o blokadach na parkingu przy ul. Cichej otrzymaliśmy kilka telefonów i trzy listy. Okazało się, że kilka słupków potrafi wzbudzić emocje godne tragikomedii. A co będzie, gdy pojawią się tam łańcuchy z wielkimi kłódkami? Na razie nie ma gdzie zaparkować, a nocą wypłacić pieniędzy, bo zarówno samochody jak i bankomat przeszkadza mieszkańcom w spokojnym śnie

Cicha w łańcuchach

Mińsk Mazowiecki komunikacyjny / Cicha w łańcuchach

Na początku napisał do nas niezadowolony klient firmy przy ul. Cichej, ubolewając, że blokady parkingu stwarzają niebezpieczne reakcje kierowców.
-  Panie redaktorze, niech ten płaczący delikwent nauczy się jeździć, weźmie się do roboty i kupi sobie garaż – nie patyczkował się z krytykiem Paweł Szpetnar.
Twierdzi on, że blokady na parkingu zostały porozmieszczane poprawnie i z myślą o zabezpieczeniu miejsca parkowania samochodu dla potencjalnego jego klienta, a nie cwaniaczka, który myślał, że będzie parkował całe życie za darmo i budził mieszkańców bloku o piątej rano, odpalając swój samochód przez 10-15 minut pod oknem.
 - W Warszawie taryfa za postój samochodu na parkingu za godzinkę wiadomo, ile kosztuje – porównuje dalej Szpetnar, sugerując, że koszty utrzymania parkingu czy ewentualnej naprawy nie są małe. - Czy któryś z delikwentów korzystających z parkingu choć raz go odśnieżył? Powiem więcej, w planach mam jeszcze zamiar na wiosnę zamontować dodatkowo łańcuchy! Zapraszam już teraz, pamiętając, że ,,Cicho wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie...’’ – kończy nasz respondent cytatem z „Dziadów”
Co na tę ironię i dalsze plany izolowania parkingu myślą przeciwnicy blokad?
- Otóż z całym szacunkiem dla pana Szpetnara, ten „delikwent” ma już garaż i nie był cwaniaczkiem, który chciał zostawić samochód na noc. To był klient jednego z zakładów usługowych. Napisałem „był”, ponieważ raczej już się tam nie pojawi. I to jest dbanie o dobro klienta? No jeśli tak, to zwracam honor i życzę powodzenia w biznesie – nie pozostaje dłużny pan Mariusz.
Stawia zaraz kolejne pytanie, co z sąsiedzką pomocą i solidarnością? Wiadomo, że do niektórych lokali jest więcej niż 2-3 klientów jednocześnie. Przedtem mogli zaparkować na sąsiednim parkingu. A co teraz? Co w przypadku, gdy na niektórych parkingach słupki cały dzień są postawione? Mają zostawić samochód na środku ulicy? A może po prostu poszukać innego miejsca, gdzie będą mogli zaparkować? To też ma służyć dbaniu o klienta?
A jeśli chodzi o łańcuchy, to życzy powodzenia. Może jeszcze należy ogrodzić chodnik, bo to też jest własnością prywatną i mieszkańcy sami odśnieżają? A może założyć kolczatki, to też jakiś pomysł, prawda? Po co było robić te parkingi, skoro nie pozwala się z nich korzystać? A po za tym pan Szpetnar niech sobie robi co chce, a nie zaraża swoim optymizmem i nastawieniem do ludzi reszty społeczeństwa!
Dalej sugeruje, by Szpetnar postawił sobie prywatny parkometr, albo sam stał i pobierał opłaty za parking. I za kostkę, która na pewno się ściera. - Może jestem głupi, ale nie rozumiem, co ma umiejętność jazdy samochodem do źle zamontowanych i niebezpiecznych dla opon słupków? - pyta pan Mariusz, sugerując, by zbulwersowani obecnym stanem rzeczy powinni wyprowadzić się gdzieś, gdzie będą mieli ciszę i spokój, i gdzie nie będzie ich budził odgłos uruchamianego silnika samochodu osobowego. Może na Marsa czy księżyc, bo nie zawsze nazwa ulicy odpowiada obecnemu stanowi rzeczy. Tak na zakończenie, jak ktoś zrobi coś głupiego, przecież nie przyzna, że źle robi, prawda?
Walka o cichą ulicę Cichą nie kończy się na parkingu. Ostatnio jeden z naszych czytelników zapytał w oddziale mBanku przy ulicy Cichej co się dzieje z bankomatem,  który wieczorem jest nieczynny. Uprzejma pani powiedziała mu, że przeszkadza mieszkańcom... we śnie.
- Tyle tylko, że ten bankomat jest wstawiony w pomieszczenie banku a bezpośrednio nad bankomatem jest balkon. Jest więc tak, jak wyczytałem wcześniej w „Co słychać?” Mieszkańcy bloku przy Cichej zachowują się jak psy ogrodnika. Miejsca parkingowe im przeszkadzały a teraz i bankomat. Może to jakaś choroba? – pyta rozgoryczony Rafał.
Zapraszamy do dyskusji na temat własności, ograniczeń i samowoli komunikacyjnej w Mińsku Mazowieckim i okolicach, bo zapewne ul. Cicha nie jest tu wyjątkiem.

Numer: 2009 11   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *