Sala sportowa przy każdej szkole i hala widowiskowo-sportowa w każdej gminie to dzisiaj jeszcze nieosiągalna norma. Grupa radnych z mińskiej gminy chciała ten niedosyt zmniejszyć, stawiając sobie za punkt honoru doprowadzenie do budowy pełnowymiarowego obiektu. Mimo uchwalenia budżetu na mała salę i mimo rozpisania na nią przetargu projektowego
Hala strachu

Gdy przewodniczący Waldemar Padzik zwołał nadzwyczajną sesję rady, stało się jasne, że Stojadła nie odpuściły budowy pełnowymiarowej hali, na którą – jak na kanalizację – czekają od wielu lat. Dwaj stojeccy radni – Padzik i Rozbicki przekonywali wójta Dąbrowskiego i resztę rady, że duży obiekt będzie służył całej gminie i pobudzi rozwój sportu, a szczególnie gier zespołowych, którym pełny metraż jest niezbędny.
Mają przecież dwa miliony ze sprzedaży działki po starej szkole, a halę można wybudować już za pięć milionów, jak to zrobiono w Halinowie. Jednym słowem, wszystko można uchwalić, oby tylko radnym wystarczyło woli i wyobraźni.
- Unieważnienie przetargu na wykonanie projektu też jest możliwe – zapewniał radny Mariusz Kozera.
- A ja mówię, że nie ma takiej możliwości, bo unieważnienie przetargu jest dziś przestępstwem, a ja chcę jeszcze trochę pochodzić na wolności – ripostował wójt Dąbrowski, porównując zapędy grupy radnych do kupowania taniej kiełbasy, w której nie ma mięsa.
- Hala jest potrzebna, ale popełniliśmy błąd na samym początku. Dziś trzeba łagodzić skutki kryzysu i biedę mieszkańców gminy – studził coraz gorętszą dyskusję wiceprzewodniczący Andrzej Gruba.
- Dajcie mi pieniądze, a zbuduje wam pałac kultury – obiecywał opisowo wójt Dąbrowski.
- Ja wiem, kto tu się boi prokuratora – straszył przewodniczący Padzik, wytykając wójtom nadmierny koszt wywózki dróg tłuczniem. Jakby tego było mało, podważono uchwalenie budowy sali na budżetowej sesji, co do końca rozgniewało wójta Dąbrowskiego, który ripostował:
- Nie czynię krzywdy Stojadłom, ale też nie jestem gnojkiem, który nie słucha pozostałych radnych i mieszkańców gminy.
Mówił też o wywracaniu budżetu i nieprawnym trybie zmiany uchwały. Gmina straciłaby na tym zabiegu prawie pół miliona, a po obcięciu subwencji oświatowej do szkół trzeba dołożyć ćwierć miliona. Poza tym, znając życie, z hali niewielu będzie korzystało, gdy w grę wejdą opłaty. Muszą być zróżnicowane ceny, by jak w Mińsku Mazowieckim obce dzieci płaciły więcej.
Mimo tych argumentów, przewodniczący Padzik nie rezygnował, przytaczając przepis, że jeśli wystąpi istotna zmiana okoliczności, w interesie publicznym można unieważnić każdy przetarg.
- Dzisiaj możecie zapisać wydatki, ale dopiero na 2010 rok – chciał uciąć dyskusję wójt Dąbrowski.
Nie pomogło, bo tuż przed przerwą Padzik zapytał wprost, co się stało, że wójt zmienił zdanie o wielkości sali w Stojadłach. Po przerwie usłyszał, że jej koszt urósł z 3,5 do 9 mln złotych przez oszukaństwo projektów.
Ale już o kulisach całego zajścia wójt nie chciał mówić, by nie zaszkodzić życzliwym gminie osobom.
By zaś nie szkodzić wszystkim mieszkańcom, sołtys Stanisław Ruta zapytał stojecczan, czy chcą separacji niczym Ślązacy. Nie było rady - po zmianie treści uchwały, że to grupa radnych wnosi o zmianę parametrów sali na 24x44 m2 i zabezpiecza się na ten cel 1,2 mln zł w 2009 roku z dotacji lub kredytu oraz upoważnia wójta do unieważnienia przetargu w interesie społecznym - zarządzono głosowanie. Padł wynik 6:6:2, co oznaczało, że projekt nie znalazł poparcia, co najmniej 8 radnych, by wejść w życie.
Czy wobec tego cztery godziny dyskusji poszły na marne? Niekoniecznie, bo poznaliśmy kulisy sprawowania władzy, które zawsze wychodzą w emocjach.
Budowa sali o wymiarach 12x24 oznacza święty spokój dla Stojadeł, a szczególnie dyrekcji szkoły i władz gminy. O rozwoju sportu na wyższym poziomie trzeba jednak wciąż myśleć. Ale czy wystarczy woli, gdy samo kanalizowanie gminy to bez mała 50 mln złotych...
Numer: 2009 10 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ