Sokół tygodnia

Poznali się, pokochali, a teraz – o ile nie zdecydują się na coraz popularniejszy wolny związek – czas iść do ślubu. Mimo dokonujących się w nadzwyczaj szybkim tempie przemian obyczajowych, akt przysięgi małżeńskiej wciąż jest dla nas istotny – przynajmniej na płaszczyźnie deklaratywnej. Nasza, by tak rzec, ślubna mentalność znajduje się obecnie w ciekawym położeniu – balansuje zawieszona gdzieś między tradycją i nowoczesnością, nie bardzo wiedząc, w którą stronę się skłonić

Czas obrączek

Swaty i przyśpiewki
Jeszcze w latach powojennych sprawy narzeczeństwa i ślubów oraz wesel miały wśród tzw. gminu swoisty, wyjątkowy charakter. Wychowane przy matkach panny wyczekiwały na pojawienie się swata. Swoją ciekawość zamążpójścia oddawały wróżkom, przeważnie narodowości cygańskiej.
W swataniu mocno brano pod lupę rodzinę kandydata, stan majątkowy, a nawet choroby rodzinne oraz zalety i wady pokoleniowe. Bardzo liczył się też udział wnoszonego majątku czyli wiano. „Zmówiny” z udziałem swata były często całym rytuałem, przy którym zapoznawano ze sobą kandydatów, omawiano sprawy posagowe, wyznaczano wesele na określony czas np. karnawał, jesień czy po kopaniu kartofli. Z reguły był to okres krótki, nie dłuższy niż pół roku. Wesela były wyprawiane przez rodziców panny młodej, natomiast młody opłacał ślub w kościele i „godził” muzykantów. Do ślubu jechano wozami konnymi, a druhny zawodziły przyśpiewkami. Po drodze młodzież urządzała bramy z zaporami, a starszy drużba musiał „wykupić je” wręczając półlitrówki wódki. W kościele, w orszaku do ołtarza stali tylko młodzi, starsi drużbowie i drużbowie oznaczeni kokardkami z kwiatkiem. Po powrocie ze ślubu młodzi witani byli solą i chlebem, a pan młody wnosił na rękach swoje ślubne szczęście. W trakcie wesela przepijano szczęście młodych i ich rodziców.
Wzajemne przyśpiewki i prześpiewki prawie nie miały końca. Na osłodzenie wódki przez parę młodych długo trzeba było czekać. A w trakcie przyśpiewek wnoszono nieraz do izby drób, trzodę chlewną i barany. Skradziony pannie młodej pantofel też musiał starszy drużba wykupić wódką. Całą ceremonią było też składanie prezentów ślubnych – ofiarodawcy pojawiali się według przyśpiewek druhen, poczynając od rodziców, chrzestnych, rodziny, koleżeństwa, sąsiadów itp. Sala taneczna przeważnie była u sąsiada, a jeśli żeniono się latem, to czasami służył temu ubita podłoga „na dworzu”. Tutaj można było spotkać nieproszonych gości czyli „pitasów”. Im służyło prawo potańczenia w „kawałku” wyznaczonym przez starszego drużbę. Czasami, po cichu, dostali flaszę wódki z zakąską. A tańczono skocznie, przeważnie polkę, oberka, kujawiaka, krakowiaka no i dla ochłody tango lub walca.
Powracający z wesela otrzymywali: kaszankę, kiełbasę i placek weselny. Za tydzień były poprawiny w domu pana młodego tak zwana „psia baba”. A młodzi kochali się szczerze i prawdziwie uważali miłość jako szczęście zesłane od Boga i jemu ulegali.

Bukiet z Florale Ambiente
Aby ślub był udany, trzeba ustalić każdy – nawet z pozoru błahy – szczegół. Zmienia się moda i styl, dlatego ważne jest, by dopasować bukiet ślubny nie tylko do panny młodej, jej urody i wdzięku, ale również do kreacji, jaką na ten szczególny dzień wybrała. Modnym trendem jest np. łączenie kwiatów z kamieniami Swarowskiego lub perłami. Aby bukietowi nadać niepowtarzalny, indywidualny charakter, stosuje się konstrukcje z drutów różnej grubości. W zależności od biżuterii panny młodej jest stosowany drut srebrny lub złoty. Ważne jest jednak, żeby panna młoda czuła się w tym dniu jak najlepiej. Dlatego najważniejsze są jej życzenia i upodobania.

Ślub u Ewy
Jeśli chcemy dobrze wyglądać na ślubie, warto zadbać o twarz – spłycić zmarszczki i zlikwidować opuchliznę. Salon „U Ewy” oferuje mikrodermabrazję oraz zabieg kolagenowy z drobinkami złota. Czyste złoto i witamina C spowalniają proces starzenia skóry i poprawiają kolor i owal twarzy.
Cera dojrzała wymaga troskliwszej opieki, dlatego salon oferuje zabiegi z kawiorem, który zredukuje objawy starzenia, spłyci zmarszczki, a skóra stanie się jędrna i elastyczna. Salon proponuje też makijaż permanentny – trwały (utrzymujący się od 3 do 5 lat) i bezpieczny. Zabieg polega na wprowadzeniu hipoalergicznych barwników mineralnych do zewnętrznych warstw skóry. Podkreśli on delikatność i naturalność twarzy. Dzięki niemu poprawimy kształt brwi i rzęs – będą sprawiały wrażenie bardziej gęstych, podkreślimy też kontur ust, powiększymy je i wzmocnimy ich barwę.
Nowością na rynku kosmetycznym – U Ewy także – jest laser biostymulacyjny, który zminimalizuje prawdopodobieństwo wystąpienia opryszczki po zabiegu i będzie stymulować proces gojenia. Bio-evolution opracował i opatentował pierwszy zintegrowany system igły z nasadką (kartridż), który zapewnia zachowanie najwyższych standardów bezpieczeństwa. Zabezpiecza przed cofaniem się barwnika i krwi do rękojeści. Tym samym eliminuje możliwość zakażenia podczas zabiegu. Dla zapewnienia bezpieczeństwa jednorazowe kardridże pakowane są w sterylnym pomieszczeniu oraz dodatkowo sterylizowane tlenkiem etylenu.
Salon ma w ofercie również trzy solaria – diabelskie działanie ma Mega Sun, który opala się 52 lampami z mocą 230 wolt zapewniając naturalną opaleniznę. Nawiew na ciało i uczucie świeżości daje ciągła wentylacja. Przeżyciem dla ciała i zmysłów jest aromaterapia i aquafresh, które nadają opalaniu odświeżający wymiar. Poprzez dysze umieszczone przy głowie oraz ciele rozpylana jest delikatna esencja, która działa na skórę jak odświeżający prysznic.
Jeśli zdecydujemy się zbrązowić ciało, wpadnijmy przed 14.00 – do tej godziny jest superpromocja 0,90 zł/min., później (otwarte do 22.00) zapłacimy 1 – 1,20 zł. Jeśli mamy krótkie paznokcie – nie martwmy się, bo ze studia wyjdziemy z pięknymi, długimi paznokciami, w które wykwalifikowane i miłe panie wtopią nam plastry miodu, hologramy i masę innych rzeczy. Możemy skorzystać też z najnowszych technik strzyżeń oraz koloryzacji firmy L’Oreal, a na twarz zastosować różnorodne zabiegi z kosmetykami Clarena.

Awangardowe fryzury
Według salonu fryzjerskiego Awangarda mieszczącego się w Dębem Wielkim Wielkim w ostatnim czasie na głowach panien młodych królowały loki. Z mody nigdy nie wychodzą długie włosy. W tym przypadku o wiele mniejsze znaczenie niż w innych ma kolor – najważniejsza jest dobra kondycja i zdrowie. Długie włosy mają jeszcze jedną zaletę – są mianowicie szalenie zmysłowe, a zarazem nie wyzywające.

Przed ołtarz z lotosem
Jolanta Abramowska z Kwiatu Lotosu jak zawsze kładzie nacisk na równowagę ducha i ciała. Ślub nie stanowi pod tym względem wyjątku, a wręcz – z racji swej niepowtarzalności – tym bardziej wymaga, by zadbać o dobrą figurę. Dlatego Abramowska zachęca wszystkie panny młode, by gości oraz przyszłego męża olśniły piękną sylwetką. W tym celu mogą się wybrać do Kwiatu Lotosu, by skorzystać ze studia fitness, w którym czekają na nie zabiegi i treningi odchudzające. Vaco well, masaż i vibra to urządzenia, dzięki którym przyjemnie i łatwo wymodelują ciało, spalą tkankę tłuszczową i poprawią ogólną kondycję. Po takiej gruntownej odnowie nic tylko wkładać suknię ślubną.

Szata, która zdobi
Wybór sukni ślubnej to dla każdej kobiet bardzo trudny dylemat. Musi być dobrze dopasowana, a zarazem elegancka i wytworna, pasująca do karnacji, budowy ciała i wzrostu panny młodej. Styliści radzą, by mężczyzna dobierając strój kolor krawata dopasował do jej koloru, zaś kwiat tkwiący w butonierce marynarki musi koniecznie być częścią bukietu jego ukochanej. Wiele kobiet obecnie decyduje się na dwie kreację – jedną do kościoła i drugą na wesele. W ostatnim czasie styliści proponowali powrót do stylu retro. Doradzali rezygnację ze sztucznych i teatralnych przystrojeń, na rzecz delikatnych zdobień takich jak koronki, zwiewne muśliny i organa. Suknie ascetyczne w kroju i formie z minimalną ilością dodatków, jakie często oglądamy w naszych kościołach,  nawiązują do lat 20-tych i należy się spodziewać, że tak szybko nie znikną. Moda męska nie zmienia się wprawdzie aż tak dynamicznie, ale każdy sezon przynosi nowinki – ostatnio jest to rezygnacja z ortodoksyjnych ciemnych kolorów na rzecz beżu lub stalowej popielatości. Styliści bardzo chwalą też masowy odwrót od muszek.

Ślub to kłopot
Spojrzenie na ślub u młodych od paru lat nie uległo zmianie. Coraz więcej par uważa to za zbyteczny obowiązek, który jest tylko głupią szopką dla rodziny. Wiele par woli żyć po prostu na „kocią łapę” niż zabawiać się z przygotowaniem wesela.
– To nie jest tak, że my nie chcemy ślubu. Tu chodzi o czysto ekonomiczny wymiar. To wszystko kosztuje. I to naprawdę niemało – Mówi rozżalona Marta. Potem dodaje, że chciałaby mieć już wszystko za sobą, ale to nie takie proste. - Suknia, obrączki, orkiestra… no wszystko kosztuje.- Wylicza pomału.
Trudno się dziwić młodym, którzy często ledwo wiążą koniec z końcem. A w najlepszym wypadku, po prostu nie mają czasu na kłopotliwy ślub.
– Rodzina wybaczy mi, że mieszkam z narzeczoną. Nie wybaczy mi natomiast tego, że wesele się nie udało. – Żali się Jakub.
Ale najgorsza jest sama psychologiczna blokada. Nawet ludzie żyjący w długich związkach boją się ślubu twierdząc, że zaraz po przysiędze wszystko się zepsuje. A wszystko dlatego, że miłość teraz jest jak ekonomia. Uczucie i małżeństwo to dla młodych najczęściej bilans zysków i strat.

Kłopotliwy prezent
Gdy już wszystko jest dopięte na ostatni guzik, przychodzi ciężki okres dla… weselnych gości. To na ich głowie spoczywa przecież kupno weselnego prezentu, który ma ukazać jak wiele dana para młoda dla nich znaczy. A z tym, może być ciężko. Bo jeżeli rodzina nie jest zżyta nad wyraz dobrze, to prezenty potrafią się dublować. I tak para młoda dostaje na przykład trzy tostery i pięć kompletów garnków. Na szczęście od pewnego czasu pojawiła się moda na wysyłanie zaproszeń weselnych wraz z dołączoną propozycją prezentu. Innym ciekawym sposobem wyrażenia swojej hojności na weselnym przyjęciu jest zbiórka pieniędzy zorganizowana przez rodzinę i danie jednego wspólnego prezentu, na przykład kluczyków do pierwszego mieszkania czy samochodu. Innym, rzadziej stosowanym krokiem jest napisanie w zaproszeniu, że para młoda oczekuje w prezentach książek albo po prostu pieniędzy. Wszystkie te pomysły po prostu odciążają już i tak nerwową parę narzeczonych. A kwiaty? To nietrafiony prezent – przynajmniej zdaniem pana Piotra, który niedawno brał ślub: „Kwiaty to ja na pogrzebie mogę dostać. A po co mi one na weselu?”

Numer: 2009 08





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *