Drodzy czytelnicy

Wzorem aktorki, która przed 20 laty oznajmiła o końcu komunizmu, donoszę szanownym czytelnikom, że mamy początek… kryzysu. Nie przybył w okowach mrozu ani grany zachodnimi śnieżycami,
a zwyczajnie, nawet romantycznie, bo z powiewem południowego wiatru. I co teraz będzie? Ano nic wielkiego, bo to nie jest ten kryzys. Właściwy – jak spekuluje  Korwin Mikke - odczujemy dopiero a 2-3 lata

Kryzysy… uczuć

Drodzy czytelnicy / Kryzysy… uczuć

Kto pamięta prywatyzację PKO BP, a do tego nie wystał w kolejce bankowych akcji, może mieć dziś satysfakcję. Otóż po wzroście do ponad 50 złotych walory PKO spadły do poziomu niższego od ceny emisji. To samo dotyczy giełdowych graczy, którzy bogacili się w postępie geometrycznym a dziś bankrutują przez długotrwałą bessę.
Najlepiej więc wyszli pogardzani przez finansistów ciułacze, którzy odłożone pieniądze deponowali na najwyżej oprocentowanych lokatach w wiarygodnych bankach. Dzięki nim procenty pokryły inflację, a niekiedy i zarobiły na przyzwoity luksus. Ale i tu wszystko jest kwestią skali bo nawet najwięksi optymiści wiedzą, że 5 tysięcy to nie pół miliona i nawet 7-9 procent nie da przyzwoitych dochodów. Ale gdyby jakimś cudem (np. wygraną w Dużego Lotka) włożyć na konto okrągły milion, mielibyśmy miesięcznie ok. 6 tysięcy. Można żyć i to całkiem nieźle.
Jest i zła wiadomość – lokaty już nie będą tak intratne, bo wszystkie banki zmniejszają oprocentowanie wraz z obniżeniem stóp przez RPP do 4,25 punktu. Warto więc jeszcze przed tym spadkiem włożyć oszczędności na 6-7 procent i czekać lepszych czasów.
Kłopoty mińskiego ZNTK to dopiero wierzchołek góry lodowej. Jeszcze PUP nie alarmuje z powodu przyrostu bezrobotnych, ale może to być jedynie poślizg sprawozdawczy. Z drugiej strony zadowoleni mogą być pracodawcy, bo – jak twierdzą – rozbestwienie siły najemnej stawało się wręcz niestrawne. I tak będzie, dopóki głód nie wyzwoli w nich motywacji do uczciwe pracy i aprobaty pensji na miarę własnych zdolności i przydatności.
Wszystko oczywiście może znowu popsuć socjał, do którego przyzwyczaili się nasi poszukiwacze łatwego chleba. Czy wypędzeni przez kryzys z zachodnich rajów znajdą w kraju swój azyl. Najlepiej, by założyli własne firmy i zarabiali lepiej niż na zesłaniu. Wtedy rzeczywiście recesja tylko nas dotknie lub – jak twierdzą optymiści – tylko spowolni gospodarkę.
W sobotę czekają nas wymyślone przez Amerykanów walentynki. To dobry pretekst, by pomyśleć o życiu w aspekcie miłości. Tej prawdziwej, a nie wymuszonej przez okoliczności, obyczaj czy przyzwyczajenia. Warto też sobie przypomnieć, że prawdziwa miłość nie zna grzechu ani tabu, bo pochodzi prosto od Stwórcy. Jeśli wierzymy, zaufajmy też sercu, a pozbędziemy się lęku i wyrzutów sumienia. Prawdziwa miłość nigdy nie umiera, choć może, a nawet powinna się wciąż odradzać. Jej nowe wcielenia mogą nas tylko wzmocnić, chroniąc przed czyhającym bez przerwy kryzysem uczuć.
Skoro mowa o narodzinach, nowych czytelników na naszych łamach nie brakuje. Nawet tych, którzy przyszli na świat w innych szpitalach. Takim jest niewątpliwie Alex Augustyniak, syn Artura i Anety, a prawnuczek naszej wieloletniej czytelniczki, folklorystki i przyjaciółki tygodnika - Marii Wójcik z Posiadał. Alex przyszedł na świat 25 stycznia br. w Garwolinie, ważąc 3.660 g, i mierząc 52 cm. Gratulujemy rodzicom, dziadkom i pradziadkom licząc, że za kilka lat Alex dołączy do grona naszych wiernych czytelników, bo do takich należą rodziny Wójcików i Augustyniaków. Zapraszamy się również na chrzciny, a potem kolejne uroczystości związane z naszym redakcyjnym chrześniakiem.
Tak oto życie niesie co tydzień niespodzianki godne opisania. Najtrudniej – wbrew pozorom – donosić naszym czytelnikom o krwi, przemocy
i bólu. Niech więc walentynkowe kolacje tylko we dwoje osłodzą nam ból istnienia.

Numer: 2009 07   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *