Powiat naturalny

Życie w nieskażonej, cichej naturze wciąż ekscytuje i to nie tylko gwiazdy estrady czy wielkomiejskch biznesmenów. Smaczna żywność, zdrowo spędzany czas po pracy w zaciszu przydomowego ogrodu, przy stole rodzina, dzieci  ze szklanką soku lub kanapką z serem... Chciałoby się tak żyć. Ale czasami inwestycja na łonie natury odbija się czkawką, która nie mija mimo naszych usilnych starań

Kulki wandali

Powiat naturalny / Kulki wandali

Wiele osób myśli o domku poza miastem. Widzimy to na co dzień. Na terenach wiejskich, zwłaszcza tych w niedużej odległości od miast powstaje nowa zabudowa mieszkalna. Szczególnymi względami cieszą się tereny o pięknym ukształtowaniu powierzchni i wyposażone dodatkowo w walory takie jak rzeka czy las. Takie miejsca to prawdziwy raj dla miłośników spokoju i ciszy.
Każda gmina posiadająca takie miejsca winna je otoczyć szczególną uwagą; zadbać, aby swym pięknem cieszyły jak najdłużej. Także mądrze planować sposób zagospodarowania tych terenów, aby chciwy człowiek nie zniszczył milionów lat pracy sił natury.
- Jednak gdzieś w szarości dnia codziennego umyka naszej uwadze, że w małej wsi położonej nad rzeką wśród wzgórz i lasów na starym jazie szumi woda, wydry spacerują po brzegu rzeki, łabędzie wychowują swoje młode na stawie, wiewiórki skrzeczą wśród drzew, dzieci kąpią się w rzece, krowy ryczą na pobliskim pastwisku, a w powietrzu unoszą się zapachy mleka i krupniku. Niestety, z roku na rok znika urok takich oaz, bo tuż za laskiem ktoś nagle wprowadza buldożery i koparki, by wyrwać ziemi jej skarby - piszą do nas zawiedzeni miłośnicy natury.
Każdy radzi sobie jak umie. Ale czy się zastanawia, jakie skutki mają poszczególne czyny? Powstałe na przestrzeni kilku ostatnich lat przetamowania rzeki w celu zasilenia w wodę  prywatnych stawów rybnych spowodowały nieodwracalne zmiany.  Przegrody spowolniły nurt i rzeczka straciła zdolność samooczyszczania. Dno stało się zamulone, czarne, woda podniosła swój poziom. Gdzieś indziej rozpoczęto prace oczyszczania starego stawu i spuszczono z niego wodę. Cel nader szczytny i konieczny. Jednak przedłużające się w czasie prace powodują dalszą degradację środowiska. Poziom wody gruntowej opadł, usychają drzewa. Można rzec, że środowisko ze wszystkim sobie poradzi, tylko czy nadąży za pomysłami ludzi, z których ostatnio najmodniejsze są kopalnie żwiru?
Ponadczasowe piękno krajobrazu przegrywa z realiami rzeczywistości. Zubożały rolnik sprzedaje swoje grunty, bo na glebie słabej klasy nic prócz lasu nie chce rosnąć. Jednak nie pyta nabywcy, co będzie robił na tej ziemi, bo i po co? Ważne, że zapłaci ustaloną cenę.
A kupują ludzie różni. Znając czy nie znając prawa, jedni wodę piętrzą, drudzy spuszczają, trzeci kopią, jeszcze inni zasypują, wycinają lasy, betonują granice, a w chwilach wolnych narzekają, że biednym to tylko wiatr w oczy. A latem susza i tumany kurzu, zdewastowane drogi, schnące lasy.
Mało kto słyszał, a już na pewno nie zna ciekawego krajobrazowo zaplecza rekreacyjnego gminy Siennica, tj. dolinki cieku Piaseczna z zaskakującymi formami geologicznymi, lasami, roślinnością i uroczo położonymi miejscowościami. Piaseczna stanowiła ważne miejsce w rozwoju tych terenów. Choć gleby ubogie to miejscowa ludność przez wiele lat rozbudowywała i wykorzystywała gospodarczo moc rzeki. Powstało wiele młynów wodnych, po których dziś pozostał jedynie szum wody na zastawkach starych jazów oraz bujna roślinność wdzięczna za każdą ilość pozostawionej wody. 
Jedną z takich wsi naruszonych przez biznesowych wandali są Kulki. Na początku odnosi się wrażenie podgórskiej cichej i spokojnej osady.  Niestety, nic bardziej mylnego. Już od świtu  słychać tam turkot koparek a ziemia trzęsie się od samochodów ciężarowych. Kuriozum, w majestacie prawa funkcjonują tam dwie kopalnie żwiru. Tak natura przegrywa z realiami rzeczywistości, a złoto tej ziemi wywożone jest gdzieś w nieznane.
Znikają kolejne tereny rekreacyjne wokół Mińska. Powstają nieużytki w całej rozciągłości znaczenia tego słowa. Wyrobiska straszą swoimi rozmiarami. Brak kontroli nad ich dalszym losem będzie otwartą drogą do powstawania dzikich wysypisk śmieci. I jak tu mówić o ekologii? A ktoś kiedyś zapyta: - Gdzie było prawo ochrony środowiska, wodne, samorządowe, a może i cywilne, czyżby w d...e?! I ciekawe, czy urzędnicy dziś chowający głowę w piasek będą mieli ją gdzie schować, gdy już ostatnia wywrotka zostanie wywieziona pod budowę naszych sławnych „auto-strat”. Czy nie pozostanie gryząca refleksja, że można było inaczej? Dziś już nie wystarczy lamentować:  - Boże, kto na to pozwala!

Numer: 2009 07   Autor: Janko Fridayski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *