Gierszolandia

Były w przeszłości postaci i wydarzenia przynoszące chlubę naszemu miastu. A jak jest dziś? Otóż z dużym zaciekawieniem wysłuchałem informacji podanej przez jednego z dawnych mińszczan, że na Uniwersytecie Warszawskim jedna z doktorantek w swojej pracy habilitacyjnej zamieściła akapit odnoszący się do antropologii kultury ziemi mazowieckiej, w którym pisze, że współcześnie swoimi nazwiskami promują nasze miasto trzej panowie - zmarły niedawno pisarz i poeta Tadeusz Chróścielewski, architekt Stanisław Fijałkowski i dziennikarz Maciej Iłowiecki

Mało promotorów

Gierszolandia / Mało promotorów

Tadeusz Chróścielewski dzielił swą miłość między Mińsk i Łódź. W jego dorobku pisarskim nasze miasto przewija się kilkakrotnie i dzięki temu jest w Mińsku dość znany w przeciwieństwie do dwóch pozostałych.
Stanisław Fijałkowski jest absolwentem mińskiej budowlanki, potem skończył architekturę i z pasją projektuje wiele znakomitych i znaczących obiektów, jak np. znany ogromny budynek Biblioteki Narodowej na Polach Mokotowskich w Warszawie. Wygrywał wiele konkursów architektonicznych w Europie i na świecie. Obiekty zaprojektowane przez Fijałkowskiego  stoją w Syrii, w Jordanii, we Włoszech i Bóg wie, gdzie jeszcze.
Z budową Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego  i wizytą u Papieża Jana Pawła II  łączy się taka oto historia. Był Fijałkowski  na audiencji u Jana Pawła. Rektor SGGW przedstawiał papieżowi kolejnych członków delegacji, a gdy Fijałkowski pochylił się do ręki Ojca Świętego, papież zatrzymał go i bacznie, acz życzliwie zaczął mu się przyglądać i po chwili zapytał: - Czy my się już przypadkiem nie widzieliśmy?
Fijałkowski zaskoczony doskonałą  pamięcią papieża objaśnił, że jest projektantem KUL, a papież uzupełnił: - Ja wmurowywałem kamień węgielny pod tę budowę!
Gdy Fijałkowski potwierdził, audiencja przedłużyła się do kilku minut. Wśród pytań padło i takie, skąd pochodzi. Oczywiście przyznał się do Mińska i  parafii pod wezwaniem NNMP oraz rodziny w podmińskich Osinach.
Opowiedział mi o tym sam Staszek, którego mam honor być przyjacielem. Miło jest, gdy przypadkowo usłyszysz, że bliski nam człowiek gdzieś w dalekim kraju dowiaduje się, że jest Mińsk Mazowiecki i  że stamtąd pochodzi rozmówca papieża.

Trudniej przybliżyć czytelnikowi osobę Macieja Iłowieckiego, dziennikarza, pisarza, znawcę mediów. Zapewne niejeden starszy mińszczanin widząc Iłowieckiego na ekranie telewizora (np. w programie „Bumerang”, gdzie w towarzystwie Marka Markiewicza przedstawiał komizm niektórych politycznych wpadek) dziwił się, że owszem, twarz jest mu znana, lecz nazwisko, coś jak by nie takie! Rzeczywiście, w Macieja Iłowieckiego przeistoczył się Tadek Kowalski. No cóż, każdy ma prawo zmienić nazwisko jeśli nie podoba mu się poprzednie.
Pamiętam Tadka–Macieja z ogólniaka jako niezwykle pogodnego i życzliwego kolegę. Jest nieco starszy ode mnie i zapamiętałem go, gdy na boisku szkolnym, jakiś chłopak wyjątkowo mi dokuczył, Maciek- tak go wtedy nazywaliśmy, stanął w mojej obronie, a że był dość pokaźnej postury, natychmiast wystraszył mojego prześladowcę.
W czasach dzisiejszych, dzięki jego przychylności nawiązałem kontakt z znanym reżyserem, który z kolei zgodził się być konsultantem mojego scenariusza, opartego na motywach opowiadań „Ten Mińsk, panie...”. Scenariusz został przyjęty, i ze statusem „pułkownika” znajduje się w Państwowym Instytucie Sztuki Filmowej, ale to już zupełnie inna historia.
Mało nas, promotorów Mińska – mogliby powiedzieć wymienieni rodacy mińskiej ziemi. Jest jeszcze co najmniej trzech – Jan Himilsbach, Piotr Skrzynecki i... Kazimierz Barcikowski, ale to już całkiem inne, nieznane mi z autopsji  historie.

Numer: 2009 06   Autor: Rajmund Giersz





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *