Drodzy Czytelnicy

Nie mamy w lokalnych społecznościach ani wytrawnych Palikotów, ani tym bardziej szczerych do bólu Marcinkiewiczów. Szkoda, bo wzorem tabloidów moglibyśmy drukować seriale z pikantnymi fotkami i zwierzenia zdradzonych żon, którym mąż wymknął się spod kontroli. – Nie żałuj – szepce mi muza rozwagi – i tak byś nie zrobił z tygodnika magla. Ma rację, ale kiedy ona zrozumie, że ludzie lubią czytać o krwi, śmierci seksie i zdradach…

Gry lokalne

Drodzy Czytelnicy / Gry lokalne

Opisując wydarzenia nigdy nie wiemy, jaki może być ciąg dalszy reportażu a nawet krótkiej notatki. Ileż to razy dzwonili do nas bohaterowie kroniki policyjnej czy niebezpiecznych rewirów, gardłując do słuchawki, że przebieg wydarzeń był zgoła inny od przedstawionego. Gdy dochodzą do szczegółów, okazuje się, że tak naprawdę wyprowadził ich z równowagi sam fakt podania imienia, inicjału nazwiska oraz miejscowości, z której pochodzą.
- I tak wszyscy wiedzą, że to ja – krzyczą zirytowani przestępcy.
Na nic tłumaczenia, że my tylko redagujemy komunikaty policji czy straży pożarnej, nie naruszając meritum sprawy.
A zdjęcia? Policja już wie, jak je spreparować, by twarz była nierozpoznawalna dla czytelników. Jednak i tu dochodzi do pretensji, bo mimo zakrytych oczu matka jest pewna, że jej syna rozpoznało całe miasto, a on jest niewinny. To koledzy wpuścili synalka w maliny a ona teraz świeci oczami przed rodziną i znajomymi.
Jeszcze potężniejszym echem odbijają się drażliwe artykuły. Takim była ostatnio opowieść o tragedii w Jędrzejowie, gdzie wskutek wybuchu kotła CO zginął młody dobrzanin. Napisaliśmy tekst ku przestrodze, ale – co należało przewidzieć – nie podobał się rodzinie i... załodze karetki pogotowia.
Szczególnie zaś Katarzynie Szubińskiej, która brała udział w akcji reanimacyjnej
i jest pewna, że była ona prowadzona zgodnie z wytycznymi Europejskiej Rady Resuscytacji.
- O ile pan redaktor wie, co to jest – dodaje ironicznie nasza respondentka.
Pani Krystyno, nawet doświadczona pielęgniarka nie może sobie pozwolić na takie pytania, pisząc dalej, że pacjent nie został umieszczony w ogrzewanym samochodzie, bo tam leżał drugi poszkodowany. To teraz takie obyczaje panują w służbie zdrowia, że jeden chory ma ciepło, a drugi marznie na śniegu? Może dlatego, że nie czuje już bólu?
Dalej pani Katarzyna aż zniewala swoją bystrością umysłu twierdząc, że nasza opinia o braku wpływu na zachowanie lekarzy decydujących o ludzkim życiu i śmierci jest... pomówieniem i oszczerstwem mającym - jej zdaniem - na celu zwiększenie sprzedaży nakładu czasopisma. Oczywiście, czego się nie robi, by ludzie czytali. Nawet tak haniebnie krytykuje akcję wyśmienitej załogi karetki pogotowia i to nie pytając jej o zdanie, czy zrobiła wszystko, by uratować nieżyjącego już chłopca.
Paradoks? Nie, to swoista, lokalna gra o wyimaginowany honor. A jeśli już podejmuje się rękawicę, to za mało rzucić nią w twarz „oszczercy”. Trzeba koniecznie napluć mu w oczy.
Zdaję sobie sprawę z potęgi słowa, ale daleko mi do wykorzystania krzywdy i bólu w celu zwiększenia liczby czytelników. Przez 13 lat wygrywałem szczerą inteligencją i tak pozostanie, o czym zapewniam panią Krystynę, załogę karetki i rodzinę Kamila. Wcale to nie znaczy, że nie możemy popełnić błędu. Powodów jest wiele, jak w życiu każdego z nas. Za każdy nietakt, a nawet literówkę wszystkich więc teraz przepraszamy.
A kibiców futsalu zapraszamy na nasze jedenaste już Mistrzostwa Ziemi Mińskiej w GM-3. Szczególnie na finały i specjalny, piłkarski tort 31 stycznia, po 12.00. Licząc na pełne trybuny w sobotę, namawiam również do odwiedzenia Mrozów w niedzielę, gdzie odbędą się pierwsze w powiecie targi ślubne. Brawo, lubimy takie wyzwania, bo sami wiemy, co to znaczy rozpoczynać orkę na ugorze.

Numer: 2009 05   Autor: wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *