- Podobno burmistrz podjął decyzje o likwidacji grupy dwulatków w przedszkolu na Tuwima. Jest to jedyna grupa dla małych dzieci tzw. żłobkowa w miejskich przedszkolach z odpłatnością miesięczną ok. 300 zł, a nie jak w prywatnych za ok. 700 zł. Wielu rodziców nie stać na taką kwotę. Co wy na to? - ubolewają na forach mińskie matki. To prawda, likwidacja dwulatków jest przesądzona, ale nie z winy burmistrza, a kontroli finansowej – tłumaczy Sławomir Kuligowski, kierownik mińskiej oświaty w magistracie
Burza o dwulatków
Po jesiennym anonsie o likwidacji grupy dwulatków, na mińskim forach rozszalała się dyskusja. Oto przykłady anonimowych erystyków.
- Likwidacja tej grupy jest wielkim błędem. Mój syn chodząc tam nauczył się bardzo wielu rzeczy i jestem za to wdzięczna paniom przedszkolankom. Ja myślę, że pan Grzesiak powinien sam się zlikwidować ze stanowiska burmistrza - wyrokuje niejaka Emi.
- Dowiedziałam się, że dyrekcja na Tuwima otrzymała oficjalne pismo, że od września nie ma naboru do grupy dwulatków! Osobiście uważam, że to skandal i decyzja jest po prostu głupia.. Chciałam tam posłać dziecko od września i wrócić do pracy, ale teraz zamiast najlepszego przedszkola w Mińsku Mazowieckim za ok. 300 zł miesięcznie mam wybór: przedszkole prywatne za ok. 700 zł lub nianię za jeszcze więcej. Niestety, na to rozwiązanie mnie nie stać z pensji w administracji publicznej za 1400 zł netto, a z tego trzeba jeszcze kupić bilet do Warszawy – rozpacza kolejna matka.
- A co można zrobić? – pyta następna. Inne podobnie, bo taka grupa w przedszkolu w takim mieście jak Mińsk Mazowiecki jest niezbędna.
- Jeżeli zlikwidują, to na pewno będzie mnóstwo protestów, sama się dołączę. Opinia i tak o burmistrzu jest nienajlepsza, a teraz jeszcze mocno ucierpi – odgraża się następna forumowiczka.
- Rozumiem, że w mieście bardziej potrzebne są kolejne deptaki w kostce niż jedyne miejsce dla 2-latków. A może chodzi o ty by zniechęcić młodych ludzi do osiedlania się w Mińsku? W sumie racja, starsze pokolenie nie ma takich wydumanych potrzeb - ironizuje anonimowa Eszi.
- Decyzja podyktowana została brakiem zainteresowania rodziców umieszczania dzieci w najmłodszej grupie, czyli zwyczajnym brakiem chętnych do grupy dwulatków. To jest oficjalny powód podawany przez burmistrza – chwali się znajomością sprawy Mama on-line.
- Nie było wolnych miejsc w dwulatkach na Tuwima. Kilkanaście podań odrzucono z braku miejsc, jest lista rezerwowa, z której w miarę zwalniających się miejsc są dopisywane dzieci do grupy.
- Jeśli ty napisałaś prawdę i ja napisałam co mi powiedziano w urzędzie miasta to znaczy, że robią ludziom wodę z mózgu i zwyczajnie kłamią. Tylko nasłać na nich Uwagę, Celownik lub Interwencję – straszy Mama on-line.
- Pewnie ktoś chce otworzyć prywatne przedszkole z najmłodszymi grupami wiekowymi i posmarował, żeby zlikwidować państwową placówkę – domyślają się kobiety.
Wnet okazuje się, że to prawda, ale niekoniecznie skorelowana ze smarowaniem. Otóż Mrówkolandia ma zamiar utworzyć grupy dwulatków w cenie 350 zł za miesiąc opieki plus wyżywienie. Marta Mrówka zaznacza jednak, że prowadzi nie przedszkole, a klub malucha.
W swej wzmagającej się desperacji matki postanowiły napisać do burmistrza list z prośbą o stworzenie dodatkowych grup dwulatków w przedszkolach samorządowych w Mińsku, jakby wciąż nie zdawały sobie sprawy z rzeczywistych uwarunkowań. A są one prozaiczne – miasto nie ma prawa prowadzić w przedszkolach grup dwulatków, bo to dzieci jeszcze w wieku żłobkowym.
- Miasto chętnie uruchomiłoby żłobek, bo tańszy, ale na razie nie ma odpowiednich lokali – tłumaczy szef oświaty, Sławomir Kuligowski.
Czy to oznacza, że dotychczas grupy dwulatków prowadzone były niezgodnie z prawem? Według skarbnik Grażyny Stachowicz nie można mówić o łamaniu prawa, ponieważ arkusze organizacyjne przedszkola zatwierdzał magistrat i kuratorium.
- Na wnioski dyrektor Perzanowskiej, która od kilku lat prosiła o możliwość naboru dwulatków było swoiste przyzwolenie, ale tak nie powinno dalej trwać. Mam nadzieję, że władze miasta to zrozumiały i nie dojdzie do kolejnych precedensów wskutek nacisków – twierdzi skarbnik Stachowicz.
Wprawdzie burmistrz Grzesiak zakazał uwzględniania w arkuszach dwulatków, ale zaatakowany prośbami dyrekcji i rodziców ostateczną decyzję wstrzymał do zebrania z kadrą urzędu, które zaplanował przed nadzwyczajną sesją w czwartek 15 stycznia. Czy zwyciężyło prawo, czy interes społeczny (wyborczy?) - przekonamy się już wkrótce.
Numer: 2009 03
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ