Nadzieja futbolu

Bartek Kozakiewicz, zawodnik Mazovii, to piłkarz nietuzinkowy. 17-latek na boisku imponuje talentem, świetnym dryblingiem i doskonałą techniką. Poza nim jest sympatycznym, otwartym chłopakiem, który chętnie i dowcipnie opowiada o sobie i swej przygodzie z piłką nożną

Odmówił Legii

Nadzieja futbolu / Odmówił Legii

- Jak się czujesz, słysząc określenie odkrycia rundy w Mazovii?
- Bardzo miło mi to słyszeć, ale podchodzę do tego z dystansem. Właściwie w pełni mógłbym się cieszyć, gdyby w kadrze było powyżej 20 zawodników na wyrównanym, wysokim poziomie, a mimo wszystko miałbym w zespole taką pozycje, jak teraz.
- Pod koniec umiegłego sezonu zagrałeś w seniorach kilka ostatnich meczów, a obecnie jesteś jednym z najważniejszych zawodników pierwszego zespołu. Czy rozwój, jaki się w tobie dokonał to głównie twoja zasługa, trenera, czy jeszcze kogoś innego?
- Myślę, że przede wszytskim trenera i chłopaków z drużyny. To oni w największym stopniu kształtują mnie jako piłkarza i dzięki nim mam szansę wciąż się rozwijać.
- Aż tak bardzo kochasz Mazovię, że odmówiłeś w lutym Legii Warszawa?
- To prawda, odmówiłem warszawianom, ale głównym powodem był fakt, że nie chciałem w połowie semestru zostawić szkoły. Zdawałem sobie sprawę, że byłoby ciężko aklimatyzować się od nowa w innym miejscu. A Mazovia zawsze będzie dla mnie dużo znaczyć, nieważne, gdzie bym grał.
- I ani trochę nie żałujesz tej decyzji?
- Na pewno trochę żałuję, ale mam nadzieję, że wyjdzie mi to na dobre. Futbol to moja pasja i z całych sił będę dążył do tego, by kiedyś zostać profesjonalnym piłkarzem. Ale jeśli mi się coś nie uda, na wszelki wypadek muszę mieć wykształcenie. Dlatego nie mogę zaniedbywać szkoły.
- Optymalna dla ciebie pozycja na boisku?
- Najlepiej czuję się wtedy, gdy gram na boku pomocy. Nieważne, z której strony. Ewentualnie mógłbym także występować w środku, a w ostateczności nawet w ataku.
- Twój rekord w ilości największej liczby przedryblowanych zawodników?
- W juniorach graliśmy mecz z MKS Ciechanów. Dostałem piłkę od bramkarza blisko naszego pola karnego. Okiwałem jednego, drugiego, trzeciego przeciwnika, potem jeszcze kilku następnych i w efekcie z piłką przy nodze przeszedłem całe boisko! Znalazłem się w sytuacji sam na sam z bramkarzem...
- ... i strzeliłeś pięknego gola w samo okienko bramki?
- Nie, tak pięknie się niestety nie skończyło. Golkiper zdołał wybić mi piłkę, ale wywalczyłem dla nas rzut rożny, więc mój rajd był tyleż efektowny, co pożyteczny.
- Czy w twojej grze są jakieś słabe strony?
- Oczywiście, że tak. Myślę, że każdy piłkarz je ma, nawet najbardziej znany. Staram się jednak pracować nad wadami tak, by je szybko wyeliminować.
- Ciężka jest rola najmłodszego zawodnika w zespole?
- Właściwie podoba mi się taka rola, a nawet mam dzięki temu wiele przywilejów: mogę nosić piłki na trening, a po jego zakończeniu zbieram narzutki...
- Z kim w zespole najlepiej się dogadujesz?
- Właściwie z każdym utrzymuję dobre kontakty. Chociaż... nie lubię Krajewskiego i Biernackiego (śmiech).
- Co najlepiej motywuje cię przed meczem?
- Mobilizuje mnie sam fakt, że wychodzę do gry w seniorskiej piłce. Cieszy mnie, że mogę występować u boku lepszych zawodników i zdobywać niezbędne doświadczenie.
- Twoje piłkarskie marzenie?
- Dużym osiągnięciem byłaby już gra w Ekstraklasie. A potem... się zobaczy. Może liga rumuńska? Kusząca byłaby też oferta z Uzbekistanu, można tam nieźle zarobić.
- Na koniec rozwiejmy jedną wątpliwość. Wszyscy, którzy cię znają, łamią sobie nad tym głowy – czy masz coś wspólnego z linią kosmetyków BK?
- Oczywiście, że mam z nią coś wspólnego. Wszystkie moje fanki używają tych kosmetyków.

Numer: 2008 51   Autor: Rozmawiała Iwona Padzik





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *