Wprawdzie listopadowa sesję rady powiatu zdominowali stypendyści, ale ich adoracja nie wykluczyła innych, też gorących problemów ziemi mińskiej. Mimo, że szło o pieniądze, a nawet o honor, radni nie mieli ochoty na dyskusję. Może dlatego, że wciąż zatwierdzają zmiany w aktualnym budżecie, a planów na przyszły rok jeszcze nie znają
Zgoda milczenia

Nikt nie ma wątpliwości, że promocja powiatu mińskiego kuleje od jego początku, czyli 10 lat. Teraz ma być inaczej i to od razu w nazwie. Otóż starosta Antoni J. Tarczyński zaproponował radnym, by dotychczasowy wydział oświaty, kultury i sportu rozszerzyć właśnie o promocję, która będzie swą nazwą obejmowała działania kulturalne, sportowe, współpracę z kombatantami a nawet zagraniczną. Nowa nazwa wydziału (tylko oświaty i promocji) wzbudziła dyskusję podczas obrad komisji, ale starosta wyjaśnił, że ważniejszy od niej jest zakres działań i tak pozostało bez prób dokończenia dyskusji.
Żaden z radnych nie ośmielił się podważyć także podwyżki starościańskich poborów. Dzięki ich decyzji Tarczyński będzie zarabiał brutto 12 tysięcy (bez 4 złotych) co oznacza, że jego pensja wzrosła o prawie 1.300 złotych.
Znacznie więcej otrzymały organizacje pozarządowe, bo okazało się, że nie wszystkie pieniądze z pierwotnej puli udało się im wydać. I tak na sport poszło prawie 7 tysięcy, a kulturę i sztukę aż 21 tysięcy, zaś krajoznawstwo otrzymało tylko 1,2 tys. złotych.
Za otrzymane kwoty TKKF zorganizuje mistrzostwa brydżowe, Akademia Sztuk Walki z Dębego Wielkiego – turniej taekwon-do, a stowarzyszenie „Rozwijamy talenty” – turniej piłki halowej w Halinowie.
Oprócz tego MTM za 9 tysięcy zaprosi do kościoła NNMP profesjonalnych kolędników, w Halinowie za 3,3 tysiąca zabrzmiały hymny ku czci świętych polskich, a za ponad 7 tys. stowarzyszenie „Dzieciom Radość” zorganizowało integracyjne Mikołajki.
Wszystko wydaje się potrzebne, ale za 30 tysięcy można byłoby zorganizować nie kilka podrzędnych imprez dla garstki zainteresowanych, a jedną w skali promującej powiat. Na razie taka forma działań jeszcze do decydentów nie przemawia.
Radni powiatu przejmują się za to stanem dróg, szczególnie w obliczu nadciągającej zimy. W tym roku ZDP zdążył, bo tuż przed pierwszymi opadami śniegu (22 listopada) wprowadził dyżury zimowego utrzymania. Dyrektor Andrzej Solonek ma do dyspozycji 6 piaskarek, 15 pługów i 5 równiarek, ale za mało pieniędzy, by wszystkie drogi powiatowe były zimą bezpieczne. Wystarczy porównać 70 km na piaskarkę i 30 km na pług z krajowymi parametrami 16 i 8 km, by nie mieć złudzeń i modlić się o lekką zimę. By zaś dorównać drogom krajowym, do 640 tysięcy radni powinni dołożyć około pół miliona.
A gdy do tego dołożymy tylko 220 km dróg o stanie dobrym lub zadowalającym (na 500 km sieci) i 70 km do szybkiej modernizacji za ok. 20 milionów, to strach kierowców rośnie w oczach. Także radnych, bo doskonale znają budżet, a wieści o cegłowsko-mroziańskiej „schetynówce” też nie są najlepsze.
Jeśli nie szosą, to trzeba będzie jeździć koleją. Na razie tylko powolnymi kursami KM, bo na SKM-kę się nie zanosi. Starostów przerażają finansowe warunki stołecznego przewoźnika, na które powiatu nie stać. Trudno też przypuszczać, że pieniądze wyłożą zainteresowane samorządy Halinowa, Dębego Wielkiego oraz Mińska Mazowieckiego (miasta i gminy). Tematy komunikacyjne też nie za bardzo interesowały radnych, którzy oprócz kilku pochwał nie mieli nic do powiedzenia.
Urząd Skarbowy nie ma tak litościwego serca i będzie dochodził błędów w ich zeznaniach majątkowych. Niektórzy nie ujawnili znacznych przychodów, a większość – jak co roku - zapomniała się podpisać lub wstawić daty. Nie mieli innego wyjścia, jak tylko takie przewinienia obśmiać. Udało im się nawet wydać głos.
Numer: 2008 50 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ