Bez krwi zostalibyśmy mumiami, ale jej brak to nie tylko temat horrorów i zmartwienie wampirów. Niedobory krwi to codzienna zmora polskich szpitali, które nie zawsze otrzymają ją na czas i w wystarczającej ilości. Chorym Polakom trzeba rocznie do trzech milionów litrów krwi, co oznacza, że każdy z nas w wieku 18-60 lat powinien oddać w ciągu życia co najmniej 5 litrów płynu życia. Nie wszyscy chcą lub mogą wymienić sobie krew, więc tę społeczną lukę zapełniają honorowi dawcy. Za ten dar otrzymują tabliczkę czekolady, wolną od pracy dniówkę i medale
Medale za krew

Historia polskiego honorowego krwiodawstwa datuje się 1935 rokiem, kiedy to powstał pierwszy w kraju instytut pobierania i konserwacji krwi. Ale dopiero w czerwcu 1958 roku rząd podporządkował służby krwi resortowi zdrowia, a działalność PCK ograniczył do akcji uświadamiających i tworzenia klubów honorowych dawców, które wraz z upływem lat urosły do 4,5 tysiąca zrzeszając ponad 3,5 mln członków. Armia krwiodawców zaczęła się wykruszać w latach ’90 (o 37%), ale ostatnio idea krwiopomocy znajduje aprobatę młodzieży i... kobiet, choć te mogą oddać mniej krwi od mężczyzn.
Początki krwiodawstwa przypomniała podczas uroczystej akademii w pałacu Halina Krupa, a prezeska zarządu rejonowego PCK - Jolanta Broda wręczyła najlepszym krwiodawcom medale 50-lecia.
Nie było niespodzianek – zarząd główny wyróżnił mińszczanina Andrzeja Tkaczyka i Mariana Paczkowskiego ze Strachówki, który wynikiem 59 litrów krwi jest niekwestionowanym liderem HDK.
Na medale rangi wojewódzkiej zasłużyli zaś Kazimierz Bereda, Paweł Fordoński, Jerzy Małys i Wiesław Pudłowski. To krwiodawcy z wynikiem ok. 40 litrów krwi, ale doceniono również tych, którzy w tym roku przekroczyli 18 litrów i dostąpili pierwszego stopnia zasługi. Wśród nich był Marcin Godlewski, Andrzej Kruszewski i Arkadiusz Widłaś, a za 6 litrów krwi odznakę zasłużonego III stopnia otrzymał Mirosław Gołębiowski i Grzegorz Kozłowski. Jak co roku podziękowania otrzymali młodzi krwiodawcy z Kazimierzówki, a wśród nich Tomasz Gorczyca, Robert Kacprzewski, Paweł Kurdej, Iwona Milewska, Damian Soćko i Karol Witek.
Rocznicowym deserem były występy dzieci z Ładzynia, Stanisławowa i SP-5, gdzie Wiesława Orłowska, Bożena Kieliszczyk i Urszula Zawada są opiekunkami szkolnych kół PCK.
A na niezorientowanych w krwiodawstwie czekały ulotki wydrukowane za fundusze starostwa. Można się z nich dowiedzieć czym jest krew (sic!), kto może zostać krwiodawcą, a od kogo nikt nie pobierze nawet mililitra krwi. W sumie więcej jest zakazów niż pozwoleń, co może zniechęcić każdego, kto nie jest idealnie zdrowy i nie wpadł w uzależnienie od narkotyków, alkoholu a nawet seksu.
Ale największym zagrożeniem dla ilości pobieranej krwi jest wciąż brak stałego punktu krwiodawstwa. Mimo ogłoszeń o przyjeździe autobusu, nawet najwięksi ochotnicy nie zawsze mają czas, by zdążyć z pomocą. Zamiast więc oddać w ciągu roku 3 litry krwi, lub 15 litrów osocza, poprzestają na połowie normy. Takie straty są nie do odrobienia.
Numer: 2008 48 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ