Mińsk Mazowiecki mieszkaniowy

Jak najszybciej zdobyć w Mińsku Mazowieckim mieszkanie i to szykowne? Patent opracowała rodzina Płochockich, a za nią poszły kolejne, wykorzystując niezasiedlone lokale sarbinowskich baraków. Doszło więc do precedensu, który może pociągnąć za sobą lawinę spraw sądowych,  protestów, a nawet – jak twierdzą poszkodowani – masowych samobójstw

Włam okupiony

Mińsk Mazowiecki mieszkaniowy / Włam okupiony

Po słynnej na cały kraj poeksmisyjnej śmierci Raźniaka i umieszczenia w baraku rodziny Wocialów przyszedł czas na rodzinę Płochockich. Piotr jest trzecim partnerem i pierwszym mężem 39-letniej Małgorzaty. Niewiele starszym od jej pierworodnej, panieńskiej córki. Kolejną trójkę dzieci miała z drugim partnerem, a dwoje z obecnym mężem, którego poznała w pracy.  Choć Andżelika ma 1,5 roku a Grześ 3 miesiące, Małgorzata znowu jest w ciąży. Już o tym wie, ale nie żałuje, bo rodzi kilka minut, a wszystkie dzieci są darami miłości. Zawsze chciała mieć ich dużo, by w razie nieszczęścia nie żyli – jak ona – bez rodzeństwa, które powinno sobie pomagać.
Dotychczas mieszkali na stancji za 400 zł, ale gdy właściciel zarządził podwójną podwyżkę, postanowili szukać tańszej kwatery. Wprost idealne wydawało im się mieszkanie w baraku na Serbinowie po rodzinie Grzybowskich. Wyrwali więc zamki i spokojnie przenocowali. Choć bez światła, ale w czystych, zadbanych pokojach.
Zaalarmowani pracownicy PGK szybko powiadomili policję, a gdy ta tylko spisała personalia włamywaczy, postanowili działać inaczej.
- Przyszli rano, porąbali siekierą drzwi, zakręcili wodę i odgrażali się, że wyjmą okna – opowiada zapłakana Małgorzata. Wodę to odkręci hydraulik, ale okna? Zapowiedziała więc, że raczej podpali siebie, dzieci i cały barak, niż pozwoli je zabrać. Nigdzie się nie będzie przenosić, niech o tym zdecyduje sąd.
Zanim burmistrz Grzesiak o tym na serio pomyślał, już miał na karku media z TVP Warszawa włącznie. Dzielnie odpierał ataki Justyny i jej ojczyma, radząc opuszczenie nieprawnie zajętego lokalu i staranie się o przydział z nowej puli miasta. Ten jest przydzielony komu innemu i na pewno nikt z niego nie ustąpi. Płochockich siłą nie będzie usuwał, niech o tym rozstrzygnie sąd.
O niemożności eksmisji bez wyroku Temidy dowiedzieli się inni lokatorzy sarbinowskich baraków. Także Marzena Oklesińska mieszkająca na 20 metrach z czwórką dzieci. Grzyb, wilgoć i ciasnota nie do wytrzymania, więc postanowiła pójść śladami Płochockich. Namówiła się z koleżanką, która chowa na identycznej powierzchni troje potomstwa, że zajmą duże i odnowione mieszkanie po Nalazkach. Trzy pomieszczenia weźmie Marzena, a koleżanka powiększy sobie przestrzeń życiową o pokój. Przeprowadziły się błyskawicznie, ale tu również zjawili się pracownicy PGK z policją. Płakały cały czas, ale były też szczęśliwe, że wreszcie po sobie nie chodzą, a dzieci mają gdzie się bawić i odrabiać lekcje.
Ile w Mińsku Mazowieckim jest pustostanów? W zasobach PGK co najmniej dwadzieścia, a niektóre z nich gotowe do zasiedlenia i po remoncie. Jeśli nie będą zajmowane przez prawowitych lokatorów, dojdzie do dzikich zajęć przez bezdomne i zdolne do wszystkiego rodziny. Często z małymi dziećmi, których nikt nie jest w stanie wypędzić na mróz. Nawet sąd, bo w togach chodzą też ludzie.

Numer: 2008 46   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *