Lewym okiem

Miasto to żywy organizm. Rozwijając się potrafi czasami szkodzić lokalnym społecznościom. To prawda, że można dla dobra większości poświęcić interes mniejszości. A jeżeli można inaczej to czemu by z tego nie skorzystać?

Kanał na Mickiewicza

Ul. Mickiewicza była sobie kiedyś senna i spokojna. Żyło się tu sielsko i anielsko, dopóty ktoś nie wpadł na pomysł, by tędy właśnie przebiegała miejska arteria. Ta decyzja zmieniła życie mieszkańców przy ul. Mickiewicza w koszmar. Owszem! Poprawiono nawierzchnię. Zrobiono ładne chodniki z kostki. Niestety! Przy okazji dziesięciokrotnie wzrosło natężenie ruchu. Z lokalnej sennej uliczki zrobiła się miejska arteria. Natężenie ruchu pojazdów sprawiło, że dziś mieszkańcy Mickiewicza żyją w ciągłym huku silników samochodowych i wyziewach spalin. Znosili to cierpliwie mając nadzieję, że to rzecz tymczasowa. Myśleli, że od wschodu powstanie miejska obwodnica. I cóż? Nic takiego się nie stało i mieszkańcy zostali skazani wbrew swojej woli na niesamowite uciążliwości. Rozmawiałem z nimi począwszy od Warszawskiej do Dąbrówki. Dzisiejszy stan rzeczy nikomu się nie podoba. Domki jednorodzinne (wille) stoją praktycznie o parę metrów od jezdni. Przechodzą tędy trzy linie autobusowe. Jeżdżą tiry i to nie tylko do „Partnera”. Poza tym odbywa się wojewódzki, powiatowy i lokalny ruch samochodów osobowych, który podwoił się po otwarciu „Biedronki”.

Istnieje możliwość wyprowadzenia ruchu poza ul. Mickiewicza. Rzecz jest prosta i myślę, że trzeba tylko chcieć i trochę zainwestować. Opcje są dwie i oczywiście nie wszystkim przypadną do gustu. Pierwsza nie wymaga specjalnych nakładów. Jest niezwykle prosta - ul. Mickiewicza przepuszczamy ruch jednokierunkowy, a ul. Łupińskiego i dalej koło Klubu Wojskowego tworzymy drugi kierunek. To jest dobry pomysł, ale mimo wszystko droga przez osiedle wojskowe jest półśrodkiem. Opcja druga to skanalizowanie ruchu pojazdów ul. Łupińskiego od ul. Dąbrówki z wylotem na Warszawską w kierunku Siedlec. To propozycja najlepsza i wysoce ekonomiczna, choć można się spodziewać protestów mieszkańców dwóch bloków. W tym przypadku trzeba by jeszcze wykupić ziemię od Żandarmerii. To jednak znając koneksje i możliwości burmistrza jest do zrobienia. Pytanie brzmi: Czy mieszkańcy ul. Mickiewicza skazani są na motoryzacyjny horror? Odpowiedź: NIE! Jest tylko potrzeba ludzi dobrej woli w Urzędzie Miasta, którzy będą chcieli i potrafią zrobić coś, co nie wymaga specjalnego wysiłku umysłowego i finansowego.

Numer: 2005 28   Autor: (Okrasa)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *