W Niedziałce

Po czterdziestu latach zaniedbania i półtorarocznym remoncie, dziewiętnastowieczny stylowy dwór w Niedziałce rozpoczął swoje drugie życie. Prawdziwe życie polskiego dworu. W sobotę 2 lipca br. nowi właściciele Joanna i Dariusz Sutkowscy zaprosili gości na uroczyste otwarcie swojego domu

Odrodzony dwór

Ocalanie od śmierci nielicznych już śladów kultury dworskiej, w postaci ocalałych budowli, jest niewątpliwie godnym szacunku obowiązkiem tych, którzy mogą temu sprostać. Ale dużo większym dziełem jest tchnienie w taki umarły już dom – życia. Rezygnowanie z budowy wygodnej nowoczesnej rezydencji, a w zamian osiedlenie się w starym, pamiętającym niejedno wiejskim dworku, często zamieszkałym przez ducha tamtych czasów – to prawdziwie patriotyczne przedsięwzięcie. Dwory zawsze były osią postępu i rozwoju okolicy, a nie tylko dowodem wyzysku. Dawały zatrudnienie i opiekowały się swoimi współobywatelami, były dobrym przykładem miłości ojczyzny i wspomagały w każdych czasach patriotyczne działania. Można by tak długo wymieniać rolę dworu w polskiej wsi, ale nowi właściciele na pewno są jej świadomi i kontynuują podobne działania. Jednym z pierwszych przykładów dbałości o to co przemija jest przeniesienie na swoją posesję zabytkowego wiatraka, który dzięki Dariuszowi Sutkowskiemu jeszcze długo będzie wymachiwał skrzydłami. Dwór dzięki opiece konserwatorów zabytków przedstawia się tak doskonale, że można go nazwać nawet pałacykiem. Nie uchybiając stylowi, dobudowano oranżerię, a park z przepięknym starodrzewiem nigdy nie był tak zadbany. Wnętrza przytulne, zdominowane przez malarstwo, a i żywa muzyka ma swój fortepianowy zakątek. W sobotę wykorzystany ku przyjemności słuchaczy. Przez całe garden-party koncertowali znakomici muzycy.
Było to przyjęcie w stylu wczesnych lat trzydziestych i nawiązywało do tych ostatnich dobrych czasów, kiedy dwór pulsował życiem. Po wojnie też tupało w nim setkami dziecięcych nóg życie, ale dobre tylko dla dzieci i całkowicie zaniedbujące ten zabytkowy obiekt, za ciasny na szkołę. W sobotę dla gości brawurowo tańczył mistrzowski zespół Caro-dance z Siedlec, a gospodarze pilnowali, aby nikt z gości nie czuł się u nich obco. Naleweczki produkcji pana domu okazały się tak znakomite (szczególnie ta na pigwie), że nawet po nich dla nikogo pałacowe progi nie okazały się za wysokie. W parku wspaniale prezentowały się wystawione obrazy Joanny Drzewieckiej, z których spora część dekoruje ściany dworku. Mimo bliskości stawu i komary nie dokuczały. Do wnętrz i atmosfery dopasował się zespół muzyczno-wokalny, z takim nazwiskiem jak Mariusz Orzełowski (dyrygent siedleckiego chóru), serwując gościom nie tylko delikatny akompaniament do tańca, ale też sporą dawkę muzyki jak najbardziej poważnej. Udała się inauguracja, więc miejmy nadzieję, że dalsze życie dworu będzie spokojne i pięknie współdziałające z okolicznymi mieszkańcami. Nowi „dziedzice” mają wiele wspaniałych pomysłów.

Numer: 2005 28   Autor: Więcej zdjęć w galerii(bak, jzp)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *