- Panie redaktorze, jestem na rozstaju, tak zresztą panu bliskim. Kilka już lat piszę w pana piśmie, najczęściej wspominkowe historyjki o naszym mieście, ludziach i zdarzeniach sprzed pół wieku i jeszcze starszych. Siłą rzeczy te wspomnienia adresowane są do pokolenia mojego i niewiele młodszego. A młodsi i zupełnie młodzi? Czy docieram także i do nich? To, że tkwię jednak w zaśniedziałej psychologii, dojmująco uświadomił mi mój syn, student uniwerku – niespodzianie napisał do nas Rajmund Giersz
Dialogi przyszłości

Co się wydarzyło? Otóż nasz felietonista zaniósł do domu kolejny numer Co słychać? i jak zawsze lekko podniecony pokazał swój artykuł żonie i synowi, oczekując, że będą chwalić – co wcale nierzadko się zdarzało. Tymczasem...
- Tato! O co chodzi w tym artykule? – zapytał syn, pukając palcem w rozłożoną gazetę.
- Jak to? Nie zrozumiałeś? – ojciec był wyraźnie zaskoczony
- Nie, nie chodzi o to, że światła nie było, że jakiś głośnik wam założyli, tylko pytam: po co?
- Synu, chodzi mi o budowanie mostów między pokoleniami. O dialog między tym co było, a tym co jest.
- Wiesz, gdzie ma moje pokolenie ów dialog z twoim pokoleniem?
- Nie kończ! Domyślam się…
- Wiesz czym się interesujemy? Nas interesuje przyszłość, nawet nie teraźniejszość! PKB kraju, perspektywy rozwoju gałęzi gospodarki i życia społecznego, które u nas są daleko w tyle za rozwiniętymi krajami. Żyjemy w świecie GPS, internetu, powszechnej globalizacji a przede wszystkim informacji. Czytasz i słyszysz o nadchodzącym światowym kryzysie. To zaprząta umysły ludzi żyjących tu i teraz, a ty o lampie naftowej…Ocieplenie klimatu i jego skutki. Limit emisji dwutlenku węgla. Zbudowano zderzacz protonów, spodziewając się odkryć boskie cząstki Higgsa nadające materii masę! A ty oczekujesz akceptacji i na pewno spodziewasz się, że czytelnik dostanie wypieków na policzkach czytając o kołchoźniku na ścianie, który dostał lanie od szewca !
Zasępił się…Trudno mu nie przyznać racji…Nagle coś sobie przypomniał! Postanowił zażyć młodego z flanki.
- A co robimy, gdy nie ma światła w domu? A zdarza się to co najmniej raz w miesiącu albo i częściej? Czym jest ten twój internet i inne wynalazki? Siedzimy przy świeczkach i przyznaję, jest romantycznie, ale jak to się ma do tej globalizacji?
- I tu masz pole do popisu! – zaproponował wcale nie zbity z tropu syn, - Niech twoje felietony skutkują tym, żeby wyeliminować partactwo, brak kompetencji ludzi, i nie tylko tych co naprawiają druty na słupach, tylko szerzej, weź się za decydentów. A propos, ten basen w Mińsku Mazowieckim już działa? W Wesołej są takie tłumy i tyle sypią chloru, że opary unoszą się nad wodą i szczypią w oczy.
- Basen? - bezwiednie powtórzył pan Rajmund - Chyba tak, Już dwa lata temu czytałem peany pochwalne pod adresem włodarzy miasta, że tacy operatywni, dbający o fizyczne potrzeby mieszkańców i że lada dzień będzie otwarty. Przecież współcześnie takie obiekty buduje się najwyżej dwa lata. Basen to nie metro, na które trzeba ćwierć wieku.
Młody Giersz brnął coraz głębiej! Ubolewał, że gdyby nawet basen był już czynny, to po południu do Mińska Mazowieckiego w sensownym czasie dojechać nie sposób. W piątki korek zaczyna się tuż za Dębem. Kilka razy jechali na jakiś wernisaż do MDK właśnie w piątek i zajęło im to ponad godzinę.
- Ty tato powinieneś pełnić rolę policjanta pilnującego terminów realizacji programów rozwijających powiat. A ludzi bezwolnych, oportunistów i megalomanów z areopagu władzy szybko na taczki i za bramę! – radykalizował student.
Senior został sam, machinalnie prostując strony naszego tygodnika, pieszczonego dezaprobatą młodego pokolenia z pytaniem – co robić?
Panie Rajmundzie, jak to - co robić? Pisać dla starszych i młodych, czyli łączyć przeszłość z teraźniejszością. Tak lekko i przekornie, jak dotychczas, ale z taką analizą zjawisk, że pana synowi oczy wyjdą poza orbitę krytyki. To jest możliwe, wystarczy chcieć.
A propos basenu chcę tylko sprostować, że aquaparku w Mińsku Mazowieckim jeszcze nie ma i na razie nie będzie. Może rzeczywiście burmistrz Grzesiak czeka na obwodnicę, by na pływalnię wszyscy mogli dojechać bez stresujących poślizgów czasowych. I właśnie w tym przejawia się inwestycyjny geniusz naszych decydentów...
Numer: 2008 44 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ