Mińsk Mazowiecki sesyjny

Mińszczanie mogą być dumni ze swoich radnych – w 2009 roku będą płacić podatki według starych czyli tegorocznych stawek. Budżet miasta straci na tym ponad 800 tysięcy, ale radni doszli do wniosku, że nawet obecne stawki to czyste zdzierstwo, które nie służy przedsiębiorczości. Na podobne zanosi się w ostoi wolnego handlu – targowisku. Kupcy chcieli modułów, więc je mają, ale nie przewidzieli, że aż tak drogo

Gorzkie moduły

Mińsk Mazowiecki sesyjny / Gorzkie moduły

Nic tak nie wyzwala populizmu, jak strach. Mimo nakazu życia bez lęku, który przed 30 laty zalecił nam wstępujący na Piotrowy tron Karol Wojtyła, wciąż targają nami przeczucia porażki.
Mińscy radni postanowili zażegnać nadchodzący kryzys zahamowaniem wzrostu podatków i opłat lokalnych. Wprawdzie Dariusz Kulma proponował ich zróżnicowanie między centrum a peryferiami miasta, ale radni poparli dalej idący postulat Ślusarczyka, by pozostawić miejski haracz na tegorocznym poziomie. Poparł go przewodniczący Leon Jurek, który uważa, że miastu wystarczy udział od podatków dochodowych i... stało się to, o co jeszcze przed rokiem burmistrz Grzesiak walczył jak lew. Teraz będzie miał argument podczas obrony wydatków z budżetu, które zmniejszą się o prawie milion złotych.
Zmiana taryfy targowej była pomysłem handlujących przy ul. Chełmońśkiego. Prezes Woroncow uzasadniał z trybuny, że wprawdzie cennik nie zmienił się od 2003 roku, ale opłaty rosły, bo zmieniała się interpretacja regulaminu. Ostatnio na przykład do miejsca handlowego włączono samochód. Według wyliczeń straganiarzy już złotówka za każdy metr kwadratowy powierzchni dałby miastu 1,2 mln złotych czystego zysku. Jednak mierzenie zajmowanego placu do niczego dobrego nie prowadzi, więc trzeba wyznaczyć moduły i odpowiednio je wycenić. Według Woroncowa ich wielkość to 2x3, 2x5, 2x8 i 2,5x8 metrów.
Poza tym administrator, którym od września jest PGK mógłby pomyśleć o wzmocnieniu dochodów dzięki umieszczeniu na targowisku reklam. Chętnych na pewno nie zabraknie.
Dyrektor Ryniewicz twierdzi zaś, że obecny cennik też jest dobry, ale nie będzie działał wbrew woli handlujących. Przypilnuje tylko, by każdy mieścił się w zapłaconym module. Zapowiedział również, że za odpady również zapłacą kupcy, bo ich utylizacja to obecnie zbyt wysokie koszty.
O zwiększeniu dochodów targowych pomyślał radny Mirecki. Będąc na rynku zauważył, że sporo osób handluje poza parkanem.
- Handlarze węglem też niech płacą, a ten gość, który zrobił sobie na parkingu autokomis to co, strażnicy nie mogą mu dać rady? – pytał burmistrza.
Zaatakował również radny Paluch, zarzucając Grzesiakowi tylko milionowe zachcianki, podczas gdy mińskie targowisko to żyła złota. Niekoniecznie, bo jak wyjaśnił radny Ślusarczyk, może zadziałać krzywa Laufera tj. spadek dochodów wskutek nadmiernych opłat.
Ale dochody z targowiska to wciąż niezrozumiała magia - w 2006 roku wyniosły 600 tysięcy, a rok później już o 300 tysięcy więcej. Radny Kulka sądzi, że to rezultat korupcji, którą mogą ukrócić tylko moduły.
Kupcy się z tym zgadzają, ale też apelują, by nie były zbyt drogie. Twierdzą również, że targowisko trzeba szybko zinwentaryzować, by obliczyć realne dochody. Mogą być one znacznie większe od miliona, który interesuje burmistrza Grzesiaka. Tym bardziej, że po odwodnieniu placu i modernizacji ul. Topolowej atrakcyjność handlu wzrośnie.
Nie brakuje też głosów, by dogadać się z mińską gminą i przenieść targowisko do Stojadeł, obok wiaduktu. Do miasta stamtąd niedaleko, a za miliony ze sprzedaży placu zbudować chociażby domy komunalne. Na drugi basen nie wystarczy, bo właśnie radni podwyższyli koszt dokończenia pierwszego aquaparku do... 28 milionów. Ale o tym cudzie – już wcale niemodułowym – już wkrótce.

Numer: 2008 43   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *