- Nauczyciel powinien być przede wszystkim człowiekiem, końca reformy nie widać, trzymajmy się (po słowiańsku) formacji zachodniej, świętujmy już od piątku, te róże są dla pięknych niekoniecznie fizjologicznie – to główne, by nie powiedzieć złote myśli mińskiej fety edukacyjnej. Tym razem dyrekcja MDK wpuściła nauczycieli do pałacu i nawet krzeseł nie zabrakło
Piękna fizjologicznie

Wynajęcie Leszka Celeja na celebranta uroczystości niesie ze sobą wiele niewiadomych, ale zawsze są one odpowiednio przyprawione niecodzienną oracją.
Tak się zdarzyło również podczas fety edukacyjnej w sali teatralnej MDK ozdobionej topornymi wycinankami przypominającymi kwiaty. Prawdziwymi bohaterami były jednak krwiste róże, którymi burmistrz Grzesiak obdzielił nie tylko nauczycieli, ale też dobrodziejów miejskich szkół i wyróżnionych przez dyrektorów rodziców.
Nie obyło się bez rozliczeń finansowych. Na 34 nagrodzonych budżet wydał prawie 50 tysięcy, a do tego Grzesiak ubolewał, że miasto dokłada do szkół co czwartą subwencyjną złotówkę. Te pieniądze nie zawsze owocują nad Srebrną, ale trudno - niech służą krajowi, a nawet europejskiej wspólnocie. Burmistrz marzy także o mniejszych liczebnie klasach, by nauczyciele realizowali nie tylko program i potrafili wychowywać przez naśladownictwo.
- Trzymajmy się formacji zachodniej, ale po słowiańsku – apelował miński pryncypał, sięgając po pierwszy zestaw pochwalnych kwiatów.
- Te róże są dla was, pięknych niekoniecznie fizjologicznie – wzbił się na wyżyny lirycznej przenośni Leszek Celej. Lapsus wychwycili tylko nieliczni, ale to wystarczyło do wybuchu frywolnego śmiechu. I dobrze, bo czymże jest powierzchowna fizjonomia wobec głębokiej fizjologii, którą zauważają tylko mędrcy.
Już dużo mniejszych lotów było porównanie zdrowej miejskiej oświaty z klasami ok. 25 uczniów do powiatowej, która toleruje oddziały powyżej 30 uczniów. Ci zaś od początku mogą czuć się całkowicie spacyfikowani tj. bynajmniej nie wyeksportowani na Pacyfik.
Sprytne żarty Celeja urozmaicili artyści – od uczniów MSzA z dyrektorem Maciejem Domagałą, przez tancerzy z GM-3 po rozśpiewaną specjalnie dla nauczycieli regionalną Dąbrówkę – folklorystyczne dziecko oświaty.
Z gości, których dopuszczono do głosu, przemawiał Mirosław Krusiewicz. Krótko, bo on też świętował od piątku. Mimo tego - według dyrektora mazowieckiego wydziału edukacji publicznej - wciąż za mało mamy dni służących integracji i możliwości nagradzania za pracę.
Zdaniem Krusiewicza dobrym polem współpracy województwa z miastem jest projekt wspólnej biblioteki, a dla samorządów miał dobrą nowinę – wzrost ich kompetencji o nadzór pedagogiczny, który zostanie odebrany kuratoriom.
Co ciekawe, już od kilku lat burmistrz Grzesiak nie lauduje swoim medalem wybitych nauczycieli. Ba, na 22 nagrodzonych pedagogów tylko czterech – Tomasza Zalewskiego, Krystynę Kifert, Krzysztofa Borutę i Dariusza Kulmę – nominował sam, czego nie można powiedzieć o dyrektorach. Tu poza inicjatywą Grzesiaka był tylko Grzegorz Wyszogrodzki, a z wicedyrektorów – Marzena Popławska, Urszula Ćwiek i Edward Pikula. Bez względu na źródło chwały, w sali lustrzanej wszyscy kosztowali burmistrzowskich smakołyków. Nie zauważono oznak lustrowstrętu...
Numer: 2008 43 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ