Region literacki

Nie ma dnia, by Irena Ostaszyk nie wyszła z domu popatrzeć na swoje miasteczko. Tym razem dzień był szczególny – jubileusz jej debiutu literackiego. W takich chwilach pamięta się nie tylko nieprzespane noce, by napisać 12 tomów poezji, baśni, wspomnień i opowiadań, ale staje przed oczami całe długie życie. Niczego ze swoich 89 lat nie żałuje, dziękując Stwórcy za talent, przytomność umysłu oraz szczęście do mądrych, uczciwych ludzi

Benefis Ireny Ostaszyk

Region literacki / Benefis Ireny Ostaszyk

W Mordach znają ją wszyscy, ale niekoniecznie tylko z twórczości literackiej. Podczas filmowania biografii na ulicach miasta okazywało się, że jest bardziej znana jako działaczka KGW, inni postrzegają ją w roli wieloletniej  szefowej zespołu ludowego, a nawet wspominają jako znaną w okolicy ogrodniczkę. Nikt jednak nie odmawia Irenie Ostaszyk mocnego charakteru, talentu, pracowitości i wciąż młodszego niż wiek wyglądu.
Poetka ludowa Podlasia od maleńka miała dryg do pisania, ale dopiero jako dojrzała kobieta znalazła czas i wenę. Za Józefa Ostaszyka wyszła jako 17-latka. – Tak się zakochał, że nie miałam innego wyjścia – żartuje, wspominając zaloty o 10 lat starszego ogrodnika do młodziutkiej szlachcianki. Przeżyła z nim szczęśliwie prawie 60 lat, ale  jeszcze do pełni zadowolenia czegoś jej brakowało. Zaczęła układać wiersze. Najpierw do szuflady, bo – jak napisze w liryku „Czy wspomną” – może wnuczek wyciągnie babci rękopisy i  o jakieś słowo myśl zaczepi.
Obawy o wartość poezji okazały się płonne, choć nie od razu. Odważyła się pojechać na warsztaty poetyckie jako już 60-latka. Młodzi poeci nie ocenili jej dobrze, ale zanim spłonęła ze wstydu, ku zdumieniu wszystkich profesor Kaczorowski dostrzegł urok prostych wierszy Ireny. – Ona chodzi po ziemi i zbiera to, co prawdziwe – pochwalił i nakazał pisanie po swojemu. Podobnego zdania był profesor Niewiadomski z UMCS i Zbigniew Lisowski z siedleckiej akademii, recenzent większości tomów poezji i prozy Ireny Ostaszyk.
Po ciężkim początku w 1987 roku została przyjęta do Stowarzyszenia Twórców Ludowych w Lublinie, a w kolejnych latach posypały się książki. W sumie aż 12 tomów. Bywały takie noce, że pisała po 2-3 wiersze, a czekając na wenę, doglądała stworzonej przez siebie Izby Tradycji Ludowej Podlasia i powstałym w 1983 roku  zespołem ludowym Podlasianki.
Tymczasem w regałach rosły kroniki, zdjęcia, dyplomy, puchary i ... odznaczenia. Jest ich na kilka godzin oglądania, a wśród nich perełki - Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski od prezydenta Kwaśniewskiego,  medal im. Ludomira Benedyktowicza, order Dzieci Zamojszczyzny,  statuetka starosty siedleckiego za zasługi dla kultury powiatu i przyznane ostatnio dwa szczególne tytuły -  medal im. Oskara Kolberga  dla wybitnej krzewicielki kultury ludowej oraz nagroda marszałka Mazowsza za dorobek literacki.
Irena Ostaszyk opiewa w swoich wierszach każda porę roku, ale najmilsza jest jej jesień. Jesienią przyszła na świat, jesienią debiutowała jako poetka i – jak żartuje – jesienią chce umówić się na spotkanie z rodzicami, mężem  i córką.
Również jesienią przeżyła swój literacki benefis, na który zaprosiła całe Mordy i grono przyjaciół. Przyszła prawie setka z życzeniami, kwiatami i prezentami. Młodzi mordzianie czytali wybrane wiersze i baśnie pani Ireny, a jej córka, Alicja Antonowicz-Lukasiuk swój liryk o matce napisany specjalnie na jubileusz. Wystąpiły w strojach ludowych Podlasianki, a Henryk Wiechetek - prezes stowarzyszenia Domu Dziecka-Pomnika im. Dzieci Zamojszczyzny chwalił Irenę Ostaszyk za poświęcenie w czasie okupacji, obdarowując jubilatkę specjalnym dyplomem i słodyczami. Był również czas na wspomnienia Karola Przewłockiego, syna mordzkich dziedziców i projekcję fragmentów autobiograficznego filmu, który przygotowałem nie tylko na ten literacki benefis, a również na pamiątkę jako swoisty znak czasu.
Urzeczonych życiem i twórczością Ireny Ostaszyk, jak widać, nie brakuje. W  samych Mordach również,  a nową orędowniczką talentu pisarki jest dyrektor ośrodka kultury, Justyna Kopeć. To ona opracowała i wydała nowy tomik utworów jubilatki pt. „Sercem pisane” oraz wspólnie z biblioteką ogłosiła literacko-plastyczny konkurs  na analizę wybranego wiersza i... komiks na podstawie jednego z opowiadań pisarki. Jest też o wiele poważniejszy projekt, by za rok, w 90 urodziny córy Podlasia miejscowej bibliotece nadać imię Ireny Ostaszyk, pisarki nie tylko ludowej.
- Jeszcze nie ginę duszą/ i sercem nie zastygam / z miłości przelanej / dobrocią matczyną / do tej ziemi świętej / co żywi i zbiera / i tuli jak matka sercem /odchodzące dzieci – czytamy w jednym z piękniejszych liryków utytułowanej Podlasianki.
Irena Ostaszyk jeszcze nie odchodzi. Chce jej się żyć i tworzyć, póki trwa jasność umysłu i zauroczenie poezją.

Numer: 2008 42   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *